W ubiegłych rozgrywkach wiele zespołów, ekspertów, dziennikarzy oraz kibiców miało olbrzymie pretensje do sposobu wykorzystywania technologii VAR w Premier League poprzez wychwytywanie bardzo drobnych przewinień, które zaburzały przebieg rywalizacji.
W rozpoczynającym się wkrótce sezonie ta sytuacja ma ulec zmianie, co zapowiedział szef sędziów Mike Riley.
- Zasadniczo chcemy w przypadku wątpliwości przywrócić korzyść dla gracza atakującego. Oznacza to, że zespół sędziowski - zarówno ci prowadzący mecz, jak i VAR - nie będą interweniować przy błahych wykroczeniach - przyznał 56-latek i następnie omówił kwestie zmiany perspektywy odgwizdywania karnych oraz spalonych, co ma wprowadzić więcej „swobodnej gry”.
- Wyraźny przekaz w przeprowadzonej ankiecie wśród klubów odnosił się do kontaktu pomiędzy zawodnikami w polu karnym. Tak więc zasady, które ustaliliśmy, są takie, że sędziowie powinni go szukać i następnie zadać sobie pytanie: „Czy ten kontakt wywołał konsekwencje?” A potem: „Czy gracz wykorzystał ten kontakt, aby rzeczywiście spróbować wymusić karnego?”. Teraz nie wystarczy powiedzieć: „Tak, był kontakt”. Tak więc kontakt sam w sobie jest tylko częścią tego, co sędzia powinien szukać przy ewentualnym faulu - stwierdził Riley.
- W transmisji zastosujemy nieco grubsze linie w przypadku piłkarzy będących w ofensywie, a cieńsze dla obrońców. Jeśli te linie będą się pokrywać, sytuacje będą rozstrzygane jako zgodne z przepisami. W rzeczywistości w zeszłym sezonie mieliśmy około 20 sytuacji bramkowych, które przy takim podejściu zostałyby puszczone. Chodzi o wysunięty nos czy paznokieć u stopy - dodał Anglik.