Doświadczony skrzydłowy prezentował się w ubiegłych latach całkiem przyzwoicie barwach Ajaksu Amsterdam aż do momentu podjęcia zaskakującej decyzji o opuszczeniu klubu w połowie sezonu 2020/2021 na rzecz ponownego nawiązania współpracy ze Spartakiem Moskwa.
Decyzja podjęta przez 31-letniego zawodnika została podyktowana incydentem z lipca 2020 roku, kiedy to na rodzinnej imprezie wdał się w szarpaninę z jednym z kuzynów, co doprowadziło do celowego dźgnięcia go nożem w kolano.
Poszkodowany wniósł oskarżenie przeciwko Quincy'emu Promesowi i w efekcie ten wylądował w areszcie w... grudniu. Spędził w nim zaledwie dwa dni, ale tyle wystarczyło do tego, by w ekspresowym tempie rozpoczął wcielanie w życie planu ucieczki z Holandii, by uniknąć poniesienia konsekwencji.
Były gracz Twente czy Sevilli osiągnął zamierzony cel i bez przeszkód kontynuuje karierę w Rosji, mimo że na jaw wychodzą kolejne skandale z jego udziałem odnośnie handlu narkotykami czy zamieszania w zlecenie zabójstwa Kelvina Maynarda.
W tych sprawach toczy się szeroko zakrojone dochodzenie, ale w przypadku pierwszego incydentu zapadł właśnie wyrok skazujący skrzydłowego na osiemnaście miesięcy pozbawienia wolności.
Sąd nie dopatrzył się okoliczności łagodzących wobec ataku przeprowadzonego przez 31-latka. Dlatego zdecydował się wymierzyć mu stosunkowo wysoką karę.
Promes nie trafił jednak prędko do więzienia, ponieważ nie ma zamiaru rozstawać się ze Spartakiem Moskwa. Z kolei Rosja nie zgodzi się w żadnym wypadku na jego ekstradycję do Holandii.
Tym samym doświadczony piłkarz musi mieć się na baczności, ponieważ każde opuszczenie przez niego terytorium kraju, który napadł na Ukrainę, może kosztować go zatrzymanie przez międzynarodowe służby.
Ofensywny gracz zakończył ostatni sezon na 37 występach z zanotowanymi 25 trafieniami i dziesięcioma asystami.