Odkąd 61-letni selekcjoner ogłosił, że EURO 2020 będzie dla niego pożegnaniem z kadra narodową, niemiecki związek piłkarski w pocie czoła pracuje nad zakontraktowaniem godnego następcy człowieka, z którym na ławce zespół wywalczył mistrzostwo świata.
Nie może być zaskoczeniem to, że listę życzeń otwiera szkoleniowiec Bayernu Monachium. Wszak w poprzednim sezonie jego klub nie miał sobie równych w Europie, a jakby tego było mało, Hansi Flick zasiadał u boku Joachima Löwa, gdy Niemcy wygrywali mundial.
Z tych samych powodów „Gwiazda Południa” nie zamierza rozstawać się z 56-latkiem i mając to na uwadze, działacze DFB rozglądają się za innymi opcjami.
Wydaje się, że po wykluczeniu odejścia z Liverpoolu przez Jürgena Kloppa, plan B stanowi zatrudnienie Ralfa Rangnicka. On, w przeciwieństwie do tej dwójki, jest bezrobotny, a ponadto również nie można odmówić mu doświadczenia.
Aby zatem nie tracić czasu, jak informuje „Bild”, Oliver Bierhoff, dyrektor sportowy reprezentacji, wyznaczył spotkanie z byłym trenerem FC Schalke 04 czy RB Lipsk na kwiecień.
Krok ten jest konieczny w celu porównania wizji obu panów, a jeśli znajdą oni wspólny język, być może także warunków ewentualnej współpracy.
Według Floriana Plettenberga nazwisko następcy Löwa powinniśmy poznać jeszcze przed startem EURO 2020, a więc maksymalnie na początku czerwca.
***
Reprezentacja Niemiec po EURO 2020 straci swojego kluczowego gracza