31-latek, który przybywał do stolicy Hiszpanii jako czołowy zawodnik europejskiego futbolu, notuje najgorszy sezon od 2013 roku, kiedy to sfinalizowano całą operację. Wówczas na konto Tottenhamu Hotspur trafiło 101 milionów euro.
Od początku współpraca Walijczyka z Cristiano Ronaldo i Karimem Benzemą przebiegała wzorcowo, a jego umiejętności ani przydatność dla drużyny nie była podważana nawet wtedy, kiedy trapiły go częste urazy. Schody zaczęły się, gdy z Realu odszedł pięciokrotny zdobywca Złotej Piłki, a większa odpowiedzialność spoczęła na barkach jednego z najdroższych piłkarzy na świecie.
Finalnie w poprzedniej kampanii skrzydłowy rozegrał 42 mecze, w których strzelił 14 goli i zanotował siedem asyst, a tuż potem „Królewscy” ogłosili kupno Edena Hazarda, jasno pokazując, że od teraz to Belg ma być najjaśniejszą postacią drużyny. Ostatecznie rola Garetha Bale’a została zmarginalizowana jeszcze bardziej i aktualnie trudno mu chociażby o jakiekolwiek minuty.
Gwiazdor reprezentacji Walii nie wziął udziału w siedmiu ostatnich spotkaniach ligowych, lecz mimo to jego agent utrzymuje, że czuje się on dobrze w Madrycie i ani myśli szukać nowego pracodawcy. „Mundo Deportivo” podaje jednak, że jest to tylko zasłona dymna i w rzeczywistości Jonathan Barnett próbuje wywrzeć presję na władzach „Los Blancos”, aby ułatwiły odejście jego klientowi.
O to łatwo nie będzie, a jest tak z kilku powodów. Przede wszystkim 31-latek to najlepiej zarabiający piłkarz mistrza Hiszpanii, który inkasuje co najmniej 15 milionów euro rocznie. Do tego dochodzi jego wiek oraz wymagania, co do klasy drużyny. W konsekwencji niewykluczone, że Real Madryt spróbuje wykorzystać Bale’a w jednej z operacji transferowych, wymieniając go na kogoś innego.
Bale w sezonie 2019/2020 wybiegał na boiska 20 razy. W tym czasie zdobył trzy bramki i zanotował dwie asysty. Jego kontrakt obowiązuje do 30 czerwca 2022 roku.