Carlo Ancelotti długo zastanawiał się nad tym, gdzie ulokować Belga wobec dużej konkurencji na skrzydłach. Gdy z zespołu odszedł Luka Jović, a do porozumienia z „Królewskimi” w sprawie angażu Borjy Mayorala zbliżyło się Getafe, w głowie trenera zapaliła się zielona lampka.
63-latek wpadł na pomysł, aby to Eden Hazard pełnił rolę zmiennika Karima Benzemy na pozycji środkowego napastnika.
Dla kapitana „Czerwonych Diabłów” występy w tym obszarze boiska nie są żadną nowością. Grał tak i w Chelsea, i pod rządami Zinédine’a Zidane’a w Realu Madryt. Główna zmiana polega na tym, że w oczach włoskiego szkoleniowca nie będzie on już traktowany jako skrzydłowy, a właśnie atakujący.
Jeśli przyjrzymy się bliżej charakterystyce Edena Hazarda, pomysł ten istotnie może wypalić.
Kiedy bowiem w poprzednim sezonie odpocząć musiał „Coco”, zespół miał duże problemy z przestawieniem się na grę z typową „dziewiątką”. Wspomniany Jović czy Mariano Díaz nie potrafili kopiować ruchów Francuza. Nie cofali się zatem wystarczająco często, nie uczestniczyli w budowaniu akcji, a przede wszystkim nie byli tak kreatywni.
To wszystko ma najstarszy z braci Hazard, stąd decyzja „Carletto”.
31-latek rolę najbardziej wysuniętego piłkarza na murawie pełnił w towarzyskich starciach z FC Barceloną oraz Clubem América. W tym drugim można było dostrzec w jego grze sporo plusów.