Kapitan reprezentacji Polski rozpoczął od mocnego uderzenia trwające rozgrywki Bundesligi za sprawą kontynuowania serii meczów ligowych z przynajmniej jedną zdobytą bramką w każdym pojedynku.
W sumie 33-latek uzbierał takich spotkań na swoim koncie aż 15 (10 w poprzednim i 5 w obecnym sezonie) i do wyrównania kolejnego z niebotycznych rekordów Gerda Müllera brakowało mu już tylko wpisania się na listę strzelców w jednym starciu (legenda Bayernu Monachium zdobywała bramki w 16 meczach Bundesligi z rzędu w sezonie 1969/1970).
Wielu ekspertów, dziennikarzy oraz obserwatorów przypuszczało, że Robert Lewandowski nie będzie miał z tym żadnego problemu, ponieważ wraz z „Bawarczykami” mierzył się z beniaminkiem SpVgg Greuther Fürth.
Niestety rzeczywistość okazała się dla doświadczonego napastnika dość brutalna, ponieważ nie udało mu się zakończyć tego meczu z kolejnym strzelonym golem dla aktualnego mistrza Niemiec, mimo że był parę razy bliski osiągnięcia tego celu.
Najpierw w pierwszej połowie trafił w poprzeczkę po fantastycznym uderzeniu futbolówki piętą. A następnie w drugiej odsłonie został okradziony z gola przez Sebastiana Griesbecka, który skierował piłkę do własnej bramki.
Na pocieszenie Lewandowskiemu pozostało ustanowienie nowego najlepszego indywidualnego rezultatu pod względem liczby spotkań z rzędu ze zdobytym golem oraz pobicie wspomnianego rekordu Gerda Müllera, ale biorąc pod uwagę pojedynki rozgrywane także poza Bundesligą. W tym aspekcie kapitanowi reprezentacji Polski udało się takich starć z bramką zaliczyć aż 17.