Według włoskiego dziennika, gdy „Nerazzurri” wznowili treningi na tydzień przed starciem z Manchesterem City w Stambule (0:1), Belg poprosił sztab szkoleniowy o dodatkowy dzień odpoczynku, ponieważ odczuwał zmęczenie. W związku z tym zdecydowano, że będzie on tego dnia ćwiczył indywidualnie, a nazajutrz dołączył do reszty zespołu.
Prawdopodobnie ten element przeważył o tym, że to nie 30-latek, a Edin Džeko znalazł się w podstawowym składzie mediolańczyków u boku Lautaro Martíneza. Przed ogłoszeniem tej decyzji przez szkoleniowca Lukaku był pewien, że to on rozpocznie spotkanie od pierwszej minuty. Zresztą podobne odczucia miała też część jego kolegów z drużyny.
Na odprawie w dniu meczu Inzaghi przekazał Belgowi swoje postanowienie, tłumacząc się względami taktycznymi, co bardzo zdenerwowało zawodnika, który nie mógł się z tym faktem pogodzić.
Ostatecznie 57-latek pojawił się na boisku w 57. minucie, zmieniając Bośniaka. Pod koniec spotkania otrzymał fantastyczną okazję, aby doprowadzić do dogrywki, ale z kilku metrów uderzył piłkę głową wprost w Edersona, umożliwiając mu tym samym skuteczną interwencję.
Obecny napastnik AS Romy już wcześniej miał narzekać na współpracę z Inzaghim, ponieważ nie był zadowolony z faktu, że nie mógł osiągnąć właściwej dyspozycji. Wielokrotnie rozmawiał on z trenerem i prawdopodobnie z jednej z tych konwersacji wywnioskował, że to właśnie jego Włoch wystawi w podstawowym składzie w Stambule.
Być może niezadowolenie 110-krotnego reprezentant Belgii ze współpracy z 47-latkiem spowodowało, że zdecydował się on latem pożegnać z Interem i spróbować związać się z innym klubem.