Kluby piłkarskie z kraju naszego najbliższego rywala zagroziły, że nie puszczą swoich zawodników na spotkanie przeciwko Polsce, które 10 czerwca odbędzie się na PGE Narodowym, jeżeli federacja nie uszanuje ich postulatów.
Włodarze rumuńskich zespołów mają pretensje do przedstawicieli FRF (Federația Română de Fotbal), że te chcą, aby pięć procent sumy z tytuł praw telewizyjnych trafiało do drużyn z drugiego i trzeciego poziomu rozgrywkowego, co pozwoliło by rozwijać piłkę nożną w mniejszych ośrodkach. Czołowe ekipy z Liga 1 nie zamierzają się na to zgodzić.
Kolejny zgrzyt na wspomnianej linii dotyczy propozycji zmian w strukturach krajowego związku. W ich wyniku organizacja zrzeszająca zespoły z Liga 1 - LPF miałaby utracić jedno miejsce w Komitecie Wykonawczym, które zostałoby podarowane przedstawicielowi piłki młodzieżowej.
Drużyny, które mają najbardziej odczuć skutki modyfikacji nie mają wątpliwości, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi.
- FRF chce znieść LPF i przejąć organizację piłkarskiej ligi. Dzięki temu skupi pełną kontrolę nad rynkiem praw telewizyjnych. Wiemy o tym już od dawna, dlatego ostrzegłem wszystkich prezesów pierwszoligowych klubów - powiedział Florin Prunea, były reprezentant Rumunii, a obecnie jeden z członków Komitetu Wykonawczego.
Konsekwencje forsowanych zmian nie podobają się klubom piłkarskim, które zagroziły, że jeżeli federacja ich nie porzuci, to oni nie zgodzą się na wyjazd swoich zawodników na nadchodzący mecz przeciwko Polsce w ramach eliminacji Mistrzostw Świata.
Dla selekcjonera, Christopha Dauma oznaczałoby to olbrzymi kłopot, ponieważ na pierwszy pojedynek z „Biało-Czerwonymi” powołał aż dwunastu piłkarzy występujących na co dzień w krajowych rozgrywkach.