Włoskie kluby zakończyły już swoje okno transferowe, ale ekipy z Hiszpanii mają jeszcze kilka dni na sfinalizowanie wszelkich rozmów. Korzysta z tego Sevilla, która w ostatnim czasie uważnie przeczesuje włoski rynek w poszukiwaniu wzmocnień. W poniedziałek potwierdzono sprowadzenie Maxime'a Gonalonsa, a teraz klub przystąpił do starań o Iago Falqué.
Andaluzyjczycy postanowili wzmocnić swoje skrzydła przed rozpoczętym już sezonem. Uznano, że dobrą okazją może być właśnie piłkarz Torino, ponieważ turyńczycy mają obecnie w kadrze sporo ofensywnie usposobionych zawodników i są gotowi na sprzedaż któregoś z nich. Co prawda woleliby spieniężyć karty zawodnicze Adema Ljajicia i M'Baye Niang, ale przy odpowiedniej ofercie są gotowi na wysłuchanie innych propozycji.
Według dziennikarzy „La Stampa”, „Los Nervionenses” są przygotowani na większą inwestycję. Ich oferta ma opiewać na sumę rzędu 15-20 milionów euro. Na ten moment nie wiadomo czy satysfakcjonuje ona działaczy „Granaty”, ale rozmowy trwają.
Dla 28-latka byłby to już kolejny powrót do ojczyzny. W młodości szkolił się w akademiach Realu Madryt oraz Barcelony, ale w 2008 roku przeniósł się do Juventusu. Tam wiązano z nim spore nadzieje, ale graczowi nie udało się ich spełnić. Po wypożyczeniach do Primavery Bari, rezerw Villarrealu oraz do Tottenhamu, na jego wykup zdecydował się ten ostatni. Tam również jednak nie otrzymał szansy i po kolejnej serii wypożyczeń (Southampton, Almería, Rayo Vallecano) osiedlił się na stałe we Włoszech. W Genoi i Romie szło mu już znacznie lepiej i podobnie jest teraz w Torino.
Piłkarzowi niezbyt podobają się spekulacje na temat jego odejścia. W ostatnim wywiadzie stwierdził, że po dwóch udanych latach w Turynie zasłużył sobie na lepsze potraktowanie i jeśli ostatecznie zostanie sprzedany, odejdzie z wysoko uniesioną głową.