Reprezentant Anglii pod wodzą Pepa Guardioli jest wyróżniającą się postacią Manchesteru City. Strzela gole, asystuje przy bramkach kolegów i robi różnicę na boisku. Zeszły sezon był w jego wykonaniu dużo mniej udany.
21-latek w najnowszym wywiadzie wyjaśnia, dlaczego zaczął grać na miarę oczekiwań i pieniędzy, które w przeszłości za niego zapłacono. Winą obarcza poprzedniego szkoleniowca - Manuela Pellegriniego.
- To był trudny okres, ponieważ czułem, że pod wodzą Pellegriniego nie mogę grać tak, jak lubię. On był maniakiem gry na dwa kontakty. Na treningach cały czas wymienialiśmy podania, nie mogłem dryblować. Lubię drybling, lubię bawić się z piłką - oświadczył.
- Przyjście Guardioli wszystko zmieniło. Mieliśmy pięciominutową rozmowę. Wziął planszę i pokazał mi, gdzie mam grać i co robić. Powiedział, że reszta zależy ode mnie, dał mi swobodę - dodał.
- Pellegrini twierdził, że przy mojej szybkości muszę robić miejsce obrońcom i dużo dośrodkowywać. Gdy stracę piłkę, mówił że muszę natychmiast wracać i ją odzyskać - kontynuował.
- Pamiętam, że gdy strzeliłem gola z West Hamem, on był zły, bo źle pracowałem w obronie. Miał też wiele innych pretensji - tłumaczył.
- Teraz jest inaczej. Nasz styl jest bardziej bezpośredni. Gdy dostaję piłkę wiem, że mogę robić to, co uznam za słuszne. Celem jest stwarzanie sytuacji i zdobywanie bramek - zakończył.