Zaraz po zakończeniu Mistrzostw Świata w Katarze Enzo Fernández został wkręcony na karuzelę transferową. Znakomita dyspozycja defensywnego pomocnika została nagrodzona złotym medalem. Oprócz wymarzonej zdobyczy 21-latek zapracował również na uznanie największych europejskich marek.
Na Estádio da Luz zawodnik spędził dopiero pół roku, a już tej zimy może zaliczyć hitową przeprowadzkę. W głównej mierze przypatrywały mu się kluby z Premier League, a w szczególności Chelsea, która prowadziła twarde negocjacje z lizbończykami.
Początkowo wydawało się nawet, że Todd Boehly uruchomi klauzulę wykupu o wartości 120 milionów euro. Z każdym kolejnym doniesieniem mediów okazywało się jednak, że Anglicy chcieli rozbić kwotę na raty, aby zachować zgodność w rozliczeniach z finansowym fair play.
Z kolei portugalski „Record” ustalił, jak wyglądała ostatnia propozycja Chelsea skierowana do lidera Liga Sagres. Podobno na stole pojawiło się jedynie 90 milionów euro, a do transakcji chciano dołączyć kartę zawodniczą Hakima Ziyecha, który z Marokiem zajął na minionym mundialu czwarte miejsce.
Zgodnie z przewidywaniami Benfica „wyśmiała” taką strukturę, oczekując z góry całej kwoty pokrywającej klauzulę wykupu.
Trudno przewidzieć, czy „The Blues” pomyślą o kolejnym podejściu.
W związku z ostatnimi zawirowaniami wokół sagi Fernández jeszcze nie pojawił się w koszulce Benfiki po powrocie ze swojej ojczyzny, co tłumaczył też trener Roger Schmidt.
Wychowanek River Plate doświadczył w bieżącej kampanii 25 występów, zdobywając trzy bramki i zaliczając pięć asyst.