W brytyjskich mediach pojawiły się szokujące informacje na temat śmierci młodego angielskiego zawodnika, rywalizującego na poziomie amatorskim w rodzimym kraju (Northamptonshire Combination Premier Division, czyli jedenasty poziom).
Luke Abrahams uskarżał się w dniu 16 stycznia na silny ból gardła. W związku z tym umówił się na telefoniczną poradę lekarską, gdzie zdiagnozowano u niego zapalenie migdałków.
20-latek wdrożył zalecane mu leczenie, ale nie przynosiło ono spodziewanego skutku. Na domiar złego jego stan uległ pogorszeniu po dwóch dniach. Wówczas zaczęły u niego występować problemy z chodzeniem.
W tej sytuacji rodzice Richard Abrahams i Julie Needham zabrali go do szpitala, gdzie stwierdzono, że nie wymaga on hospitalizacji i dodatkowych badań. Anglik został odesłany do domu, gdzie czuł się coraz gorzej.
W efekcie dopiero w dniu 22 stycznia został przyjęty na oddział i poddany serii badań. Kilkanaście godzin później znajdował się już w stanie krytycznym. Z tego powodu podjęto decyzję o amputacji nogi. Ta operacja nastąpiła jednak zbyt późno i lekarze nie byli w stanie uratować Abrahamsa, który zmarł na stole.
Przeprowadzona następnie sekcja zwłok wykazała, że 20-latek zmagał się z zespołem Lemierre'a - sepsą poanginową i zakaźną formą infekcji bakteryjnej.
Śmiertelność tej choroby, przy prawidłowo postawionej diagnozie, nie przekracza 20 procent. Błędna ocena sprawia jednak, że szanse chorego na powrót do zdrowia maleją z każdym dniem, z czym mieliśmy do czynienia w przypadku gracza Blisworth FC.
Rodzina zapowiedziała, że nie zostawi tak całej tej sprawy i będzie na drodze sądowej domagać się ukarania lekarzy, którzy przyczynili się do śmierci młodego Luke'a.