Arsenal ma za sobą ciężkie dni. Najpierw w Lidze Mistrzów zremisował mecz z Anderlechtem, mimo, że prowadził w nim już 3:0. Potem na wyjeździe grał ze Swansea, i wszystko szło zgodnie z planem, bo "Kanonierzy" wygrywali 1:0, ale ostatecznie stracili dwa gole i przegrali. Winą za te niepowodzenia obarczono Wengera.
Główna krytyka spadła na Francuza za zestawienie linii defensywy, a właściwie za brak reakcji w trakcie meczu. Szkoleniowiec Arsenalu postawił na Calluma Chambersa na prawej obronie, a Nacho Monreala wysłał na stopera. Pierwszy z nich był w trakcie meczu niemiłosiernie ogrywany przez Jeffersona Montero, drugi też nie imponował spokojem na niecodziennej dla siebie pozycji.
Zdaniem mediów nawet członkowie sztabu szkoleniowego nie zgadzali się z takimi, a nie innymi decyzjami Wengera. Wszystkie zmiany, jakich Francuz dokonał w trakcie meczu, miały miejsce w sytuacji, gdy Arsenal już przegrywał i musiał gonić wynik.
Trenera "Kanonierów" krytykuje się więc za zbytnią pewność siebie. W sytuacji, gdy jego druzyna prowadziła, a Swansea naciskało, najrozsądniejszym wyjściem wydawało się zabezpieczenie tego wyniku i wprowadzenie chociażby Jacka Wilshere'a, a przede wszystkim zmiana Chambersa, który w tym meczu zupełnie sobie nie radził. Ostatecznie tak się nie stało, a teraz Wenger musi zewsząd wysłuchiwać słów krytyki, nawet ze strony własnych współpracowników.
W lecie Arsenal wydał 20 milionów funtów na wzmocnienia defensywy. Na skutek kontuzji trener wciąż musi jednak kombinować z ustawieniem linii obrony. W przyszłym tygodniu w Londynie mają spotkać się osoby odpowiedzialne za transfery by stworzyć listę potencjalnych celów klubu, Mówi się między innymi o Ronie Vlaarze z Aston Villi czy Chrisie Smallingu z Manchesteru United.