Powrót Walijczyka do północnego Londynu odbił się szerokim echem, a fani nie mogli wyjść z zachwytu, że „Koguty” zdołały nakłonić go do odejścia z Realu Madryt. Ogromnym zwolennikiem całej operacji był Daniel Levy, prezes angielskiego klubu, czego nie można powiedzieć o José Mourinho.
Jak donosi Dean Jones, Portugalczyk z trudem zaakceptował pomysł ściągnięcia notorycznie kontuzjowanego 31-latka, którego pensja znacznie przewyższa wynagrodzenia pozostałych piłkarzy z kadry. W pewnej chwili wydawało się jednak, że panowie złapali wspólny język, ale to były tylko pozory.
Mniejszościowy udziałowiec Tottenhamu Hotspur wymarzył sobie jedenastkę z Garethem Bale’em, Dele Allim i Harrym Kane’em. Liczył, że „The Special One” wyciśnie maksimum z całej trójki, lecz to nie do końca mu się udało i finalnie ich drogi się rozeszły.
Teraz nie można wykluczyć pozostania „Księcia Walii”. Według Jonesa, mimo że gracz sam poinformował, że planuje powrót do Realu Madryt, wciąż istnieją szanse na dalszą współpracę.
„Koguty” mają być w posiadaniu pierwszeństwa angażu skrzydłowego i to na tych samych zasadach, co dotychczas, a więc wypożyczenie bez opcji kupna, przy mniejszej części zarobków po stronie Anglików. Niebawem powinny one podjąć decyzję w sprawie skorzystania z tej możliwości.
Przyjazd Bale’a to doskonały ruch pod względem komercyjnym, a nadchodzący powrót kibiców na stadiony może wpłynąć na sposób myślenia Levy’ego, który doskonale wie, że fani wciąż darzą czterokrotnego zdobywcą pucharu Ligi Mistrzów specjalnym uczuciem.
90-krotny reprezentant „Smoków” w tym sezonie rozegrał 27 spotkań, zdobył 10 bramek i zanotował trzy asysty.
***