Pobyt Tymoteusza Puchacza na berlińskim Stadion An der Alten Försterei należy uznać za spore rozczarowanie. Polak od lipca 2021 roku reprezentował barwy przedstawiciela Bundesligi zaledwie 10-krotnie, nie wyróżniając się niczym szczególnym. Promykiem nadziei na zmianę jego nie najlepszej sytuacji stanowiło zimowe wypożyczenie do tureckiego Trabzonsporu.
W Kraju Półksiężyca reprezentant Polski faktycznie grał częściej, bo w sumie w trykocie ekipy z Trabzonu zaliczył 13 spotkań. W nich raczej szczególnie nie błyszczał, lecz powodów do wstydu na pewno nie było. Przede wszystkim zwieńczył tę krótką przygodę mistrzostwem kraju.
Po powrocie do stolicy Niemiec sytuacja 23-latka nie uległa zmianie. Trener Urs Fischer nie widział w nim odpowiednich umiejętności, dając mu szansę na tylko jeden występ w lidze. Puchacz zarzekał się, że będzie walczył o miejsce w składzie „Żelaznych”, lecz misja ta skazana była na niepowodzenie.
Wychowanek Lecha Poznań w końcu stoi przed szansą na rozruszanie kariery. Od kilku miesięcy otoczenie wahadłowego szukało mu nowego miejsca pracy, mając pozwolenie władz Unionu. Zainteresowanie usługami Polaka wykazywało kilka drużyn, w tym francuski RC Strasbourg. Ostatecznie 12-krotny reprezentant kraju postawił na mniej oczywisty wariant.
Puchacz będzie kontynuował karierę w greckiej ekstraklasie w Panathinaikosie. Wszelkie szczegóły operacji zostały już dogadane. Już niebawem 23-latek wsiądzie w samolot, by oficjalnie sfinalizować wyczekiwany ruch.
Piłkarz z Sulechowa dołączy do 23-krotnych mistrzów Grecji na zasadzie półrocznego wypożyczenia. Porozumienie wzbogaci opcja wykupu. Jak podają Meczyki.pl, klauzula wyniesie trzy miliony euro.
Panathinaikos walczy o kolejny czempionat tamtejszej Superleague Ellada, okupując pierwsze miejsce w tabeli.