Pierwsze spotkanie ćwierćfinału Ligi Mistrzów pomiędzy Borussią Dortmund a AS Monaco miało zostać rozegrane w zeszły wtorek. Zespół BVB nie dojechał jednak na stadion z powodu wybuchów, które zatrzymały ich autokar, a w wyniku których hospitalizowany musiał zostać Marc Bartra. Zawodnicy długo nie mogli wyjść z szoku po tych zdarzeniach, ale podjęta została decyzja o przełożeniu spotkania już na następny dzień.
Niecałą dobę po feralnym zajściu piłkarze wyszli na boisko, a mecz zakończył się zwycięstwem gości. Po końcowym gwizdku trener Borussii, Thomas Tuchel, oraz piłkarze mieli za złe europejskiej federacji, że ta zezwoliła na grę tak wcześnie po całym incydencie. Niemiecka drużyna miała też pretensje do UEFA, że ta nie zapytała nawet o zgodę na rozegranie meczu. O całej sprawie wypowiedział się rzecznik federacji.
- Decyzja o rozegraniu meczu UEFA Champions League pomiędzy Borussią Dortmund a AS Monaco w środę o godzinie 18:45 zapadła we wtorkową noc na stadionie Borussii w kooperacji i przy pełnej zgodzie klubów oraz działaczy. UEFA była w środę w kontakcie z obiema drużynami i nie otrzymała żadnej informacji ani sugestii, że którykolwiek z klubów nie chciałby grać.