Swego czasu Brazylijczyk był przez niektórych obserwatorów uznawany za najlepszego piłkarza świata. Zdobywca Złotej Piłki w 2005 roku u szczytu swojej kariery zarabiał setki milionów, lecz nie potrafił pokierować swoim majątkiem, w czym nie pozwoliły mu liczne imprezy i wydatki na przyjemności. Teraz emerytowany piłkarz ponosi tego konsekwencje.
Jak informuje brazylijski „UOL” 38-latek popadł w poważne tarapaty. Na Ronaldinho oraz jego brata, Roberto de Assisa, trzy lata temu nałożono karę za spowodowanie szkód w środowisku naturalnym, które wywołali budową na obszarze chronionym w Porto Alegre. Kara była niczego sobie, ponieważ panowie zostali zobligowani do zapłaty dwóch milionów euro.
Od tamtej pory grzywna nie została spłacona, dlatego prokuratura zamroziła konta bankowe byłego piłkarza. Pod względem spłaty należności niewiele to jednak dało, ponieważ okazało się, że Ronaldinho ma na koncie 24 reale, czyli w przeliczeniu raptem sześć euro.
Sąd w Rio Grande do Sul w takiej sytuacji nakazał konfiskatę paszportu byłego piłkarza, zaznaczając przy tym, że Brazylijczyk jest często fotografowany w różnych miejscach na świecie, lecz nie ma informacji o jego pobycie w kraju ojczystym. Ostatnio choćby podróżował po Chinach i Japonii, gdzie promował limitowaną edycję butów od Nike, jego sponsora jeszcze z czasów kariery piłkarskiej.
Dodajmy, że Ronaldinho jest również ambasadorem Barcelony, klubu, w którym święcił największe sukcesy. 17 listopada planowo ma zagrać w meczu charytatywnym we Frankfurcie.