Zdziesiątkowana przez epidemię grypy ekipa z Setúbal ma ogromne problemy ze skompletowaniem składu, dlatego władze klubu nie tak dawno poprosiły Sporting o przełożenie spotkania zaplanowanego na ubiegłą sobotę. „Lwy” zdecydowały się jednak odrzucić tę propozycję, tłumacząc się napiętym harmonogramem.
W konsekwencji mecz doszedł do skutku, a „Os Sadinos” polegli w stosunku 1:3. Tego dnia przegranej drużynie nie udało się nawet zapełnić całej ławki rezerwowej, przez co zdrowie piłkarzy, nadszarpnięte i tak już w ostatnich dniach, było mocno zagrożone.
Mając to na uwadze, po ostatnim gwizdku w prawdziwą furię wpadł Vítor Hugo Valente, prezes Vitórii Setúbal, nazywając swojego odpowiednika ze Sportingu (Frederico Varandasa) arogantem. Portugalczyk dodatkowo zapowiedział zerwanie relacji instytucjonalnych z ekipą „Lwów”.
– Odpowiedź przedstawiona przez Sporting nie była godna tego klubu. Zachowanie Sportingu i jego prezesa, aby zdobyć trzy punkty przeciwko naszym zawodnikom, nie ma nic wspólnego z ideą sportu. Jakby tego było mało, podczas meczu spotkałem się z niezwykle arogancką postawą prezesa, dlatego powiedziałem mu, co o nim myślę. Do momentu, w którym on będzie pełnił rolę prezesa Sportingu, zrywamy całkowicie relacje instytucjonalne. To hańba dla całej piłki nożnej i Sportingu jako klubu – oświadczył podczas konferencji prasowej.
– Podważano nie tylko moje racje, ale i naszego lekarza. On doskonale wie, że nasza kłótnia była niczym innym, jak obroną honoru tego klubu i miasta. Ten, kto traktuje nas w ten sposób, zasługuje na miano „persona non grata” . Na koniec mogę tylko podziękować swoim piłkarzom. Ich czyn nigdy nie zostanie zapomniany – dodał.
Vitória Setúbal w tej chwili plasuje się na dziesiątej pozycji w tabeli portugalskiej ekstraklasy, a Sporting okupuje czwarte miejsce.