Zespół z London Stadium wyraźnie zawodzi. Podopieczni Davida Moyesa przebywają obecnie poza strefą spadkową tylko dzięki korzystnej różnicy bramek.
Niewielu spodziewa się, że West Ham spadnie, biorąc pod uwagę kaliber zawodników, których posiada, aczkolwiek jego aktualna forma powinna zdecydowanie alarmować kibiców. Stołeczna drużyna niedomaga w kilku aspektach, lecz to postawa formacji ofensywnej budzi najwięcej zastrzeżeń.
Na ten moment w 18. ligowych kolejkach „Młoty” trafiały do siatki zaledwie 15-krotnie. Ekipa z Queen Elizabeth Olympic Park boryka się z tym problemem od dłuższego czasu, stąd latem sięgnięto po Gianlucę Scamaccę, który błyszczał wcześniej w trykocie Sassuolo. Bohater 36-milionowej transakcji, jak na razie, Premier League nie zwojował. W 28 meczach strzelił siedem goli, a to po prostu za mało.
Z tego powodu zarząd West Hamu podchodzi priorytetowo do wzmocnienia ofensywy już zimą. Na głównej orbicie ponownie zagościł reprezentant Maroka - Youssef En-Nesyri.
To już drugie podejście londyńskiej ekipy po zawodnika Sevilli. Wcześniej, w zeszłym roku, „Młoty” złożyły ofertę, która wynosiła 30 milionów euro (około 26 milionów funtów). Jak David Ornstein, po 12 miesiącach od tego wydarzenia podjęto decyzję o ponownej próbie.
Co więcej, angielska strona przystąpiła już do konkretów, wysyłając przedstawicielowi LaLigi ofertę wypożyczenia. Te miałoby trwać do 30 czerwca 2023 roku i zawierać opcję wykupu. I właśnie ten element propozycji nie przypadł do gustu Andaluzyjczykom.
Sevilla domaga się zawarcia w umowie zapisu o obligatoryjnym zakupie po sezonie. Taka zmiana skłoniłaby „Los Nervionenses” do podjęcia dalszych rozmów.
Przeprowadzka jest więc uważana za trudną, choć istnieje nadzieja dla Moyesa i spółki. Ornstein podkreśla, że West Ham w razie odmowy nie porzuci tematu i opracuje następną propozycję.
En-Nesyri nie zdobył jeszcze bramki w 12 meczach LaLigi w tym sezonie. Ostatnio jednak przypomniał o sobie za pomocą hat-tricka w meczu z trzecioligowym Linares Deportivo w Copa del Rey.