Arsenal nie przechodzi obecnie przez najlepszy okres i ma coraz więcej problemów w walce o miejsce w czołówce Premier League. Choć londyńczycy powalczą z Atlético Madryt o finał Ligi Europy, w lidze nie mogą być nawet pewni zajęcia szóstego miejsca. Burnley traci do „Kanonierów” już tylko dwa punkty, a spadek na niższą pozycję poważnie utrudni letnie plany klubu. Nie to jednak najbardziej niepokoi działaczy.
Już w zeszłym roku spora część sympatyków „Kanonierów” narzekała na grę drużyny, ale nie przeszkodziło to zarządowi przedłużyć umowę z Francuzem o kolejne dwa lata. Wśród działaczy panują mieszane nastroje co do kontynuacji współpracy z menedżerem, ale cały klub zaniepokoił się faktem, iż na Emirates Stadium najzwyczajniej ubywa kibiców.
W ostatnich meczach ligowych na stadionie pojawiało się coraz więcej pustych miejsc, a niewiele wskazuje na to, by w ostatnich dwóch pojedynkach z West Hamem i Burnley miało się to zmienić. „Daily Mail” przekazuje, iż z chodzenia na mecze zrezygnowała spora część posiadaczy karnetów na cały sezon. Arsenal nie odczuje więc znacznie ich braku pod względem finansowym, ale sytuacja może nieść za sobą poważniejsze konsekwencje.
Puste miejsca na stadionie to automatyczny spadek zainteresowania sponsorów, a kierownictwo klubu obawia się, że związek z tym może mieć właśnie kończąca się cierpliwość kibiców wobec Wengera. Wspomniany dziennik informuje, że o ile na same wyniki część zarządu przymykała oko, wierząc, że to tylko chwilowy kryzys, tak teraz przyszłość Wengera ma być tematem poważnej dyskusji.
Jeśli kierownictwo „Kanonierów” uzna, że faktycznie mniejsza frekwencja ma związek z obecnością Francuza, współpraca z menedżerem może zostać przedwcześnie zakończona. Według niedawnych informacji, o pozostaniu Wengera w Londynie może jednak przesądzić wygrana w Lidze Europy.