Korona odblokowała kieleckie kartoflisko. Lechia kolejny raz przegrywa na wyjeździe

fot. Transfery.info
Norbert Bożejewicz
Źródło: Transfery.info

Kielczanie po ciekawym spotkaniu rozgrywanym w bardzo trudnych warunkach, przełamali fatalną passę meczów bez zwycięstwa na własnym stadionie .

Ekstraklasowa Liga Beach Soccera

Po spotkaniu Piasta Gliwice z Pogonią Szczecin liczyliśmy na to, że w tak fatalnych warunkach nie zobaczymy już żadnego meczu naszej ligi, przynajmniej do końca rozgrywek. Niestety, po zaledwie kilkunastu godzinach piłkarzom Korony i Lechii przyszło grać na podobnej, jak nawet nie gorszej „murawie”. Organizatorzy tego starcia starali się ratować sytuację i wysypali w jednym i drugim polu karnym piasek, ale nie na wiele to się zdało.

Początkowo w tych warunkach lepiej odnajdowali się gospodarze, co nawet można było logicznie wywnioskować, bo wiedzieli wcześniej czego mogą się spodziewać. Ten element przewagi „Żółto-Czerwoni” szybko wykorzystali, bo już w 8. minucie nieporozumienie defensorów gdańszczan z Marko Mariciem wykorzystał Łukasz Sierpina, który padł w polu karnym faulowany przez golkipera gości. Sędzia Tomasz Musiał nie wahał się ani chwili i odgwizdał jedenastkę, którą pewnym uderzeniem na gola zamienił Airam Cabrera.

Po wyjściu na prowadzenie kielczanie nadal przeważali. Szczególnie widoczne było to na prawej flance „Żółto-Czerwonych”, gdzie kompletnie z Łukaszem Sierpiną nie radził sobie Gerson. Gospodarze do przerwy tego faktu nie zdołali wykorzystać. Z kolei goście z czasem odnaleźli się na trudnym terenie i zaczęli zagrażać bramce Zbigniewa Małkowskiego. I w końcu dopięli swego, kiedy to tuż przed upływem regulaminowych 45. minut do wyrównania doprowadził Grzegorz Wojtkowiak.

Cabrera SHOW

W przerwie Marcin Brosz zdecydował się wpuścić na boisko Aleksandrsa Fertovsa za słabo spisującego się Charliego Trafforda. Na podobny ruch nie zdecydował się Piotr Nowak, który pozostawił na boisku Gersona i szybko musiał zapłacić za ten błąd, ponieważ Brazylijczyk tuż po wznowieniu gry nie upilnował Cabrery i sfaulował go, gdy ten pędził na spotkanie oko w oko z Mariciem. Musiał i w tej sytuacji się nie zawahał i wyrzucił defensora Lechii z boiska.

Nie była to jedyna kara dla gdańszczan. Po egzekwowaniu rzutu wolnego jeden z zawodników stojących w murze zagrał piłkę rękę i w efekcie po raz kolejny przed bramkarzem „Biało-Zielonych” stanął Cabrera. Hiszpan i tym razem się nie pomylił i wprowadził swój zespół na dwubramkowe prowadzenie.

Lechia w tym momencie nie miała już nic do stracenia, dlatego na placu gry zaczęli pojawiać się ofensywni piłkarze. Jaki to przyniosło efekt? Połowiczny… A to dlatego, że najpierw samobójczym trafieniem popisał się Maloca, który starał się zablokować strzał Sierpiny. Radość z tak okazałego wyniku w szeregach Korony nie trwał długo, ponieważ już w kolejnej akcji futbolówkę w siatce gospodarzy umieścił Kuświk. Gdańszczanie po tej bramce poczuli swoją szansę na odwrócenie losów spotkania, ale szybko im ten z pomysł z głowy wybili defensorzy Korony, którzy do końca meczu nie dali się zaskoczyć. Z kolei ofensywni gracze kielczan do końca szukali kolejnych okazji do podwyższenia swojego zwycięstwa, ale mimo kilku okazji nie dopisali do swojego dorobku następnej bramki.

Zobacz również

Zobacz ostatnie transfery Marek Papszun kompletuje sztab przed hitowym powrotem. Tuż-tuż! Raków Częstochowa ma wielkiego faworyta do zastąpienia Dawida Szwargi. Trwają namowy! OFICJALNIE: Dawid Szwarga odchodzi z Rakowa Częstochowa Łukasz Piszczek łączony z czołowym polskim klubem?! Dziennikarz odpowiada Szykuje się ciekawy powrót do Lecha Poznań? „Świetnie wygląda” José Mourinho marzy o sensacyjnym powrocie 16-krotny mistrz kraju przyspiesza w sprawie transferu Marco Reusa Gwiazda nie ma zamiaru czekać. FC Barcelona przeprowadzi hitowy transfer do końca EURO 2024 albo wcale

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy