Co nam przyniósł przepis o młodzieżowcu?

2022-08-04 12:34:20; Aktualizacja: 2 lata temu
Co nam przyniósł przepis o młodzieżowcu? Fot. Konrad Swierad / Shutterstock.com
Redakcja
Redakcja Źródło: Transfery.info

Zmiany w przepisie o młodzieżowcu to tak naprawdę zapowiedź końca tej regulacji. Nic dziwnego, przeciętny młody polski zawodnik osłabia swój zespół.

Od tego sezonu w Ekstraklasie brak młodzieżowca na boisku (zawodnika U-21) nie kosztuje już walkowera. Jeśli jednak w sezonie klub nie zbierze 3000 minut rozegranych przez młodzieżowców (a tyle rozegrałby jeden taki zawodnik, grając wszystkie mecze od deski do deski), będzie trzeba zapłacić karę nawet do trzech milionów złotych.

Środowisko odbiera te zmiany jako kompromis. Kompromis, bo w zależności od sytuacji punkty są ważniejsze niż pieniądze. Jeśli spadek z Ekstraklasy oznacza utratę sześciu-siedmiu milionów złotych, strata nawet trzech milionów nie będzie tak bolesna. Jeśli awans do europejskich pucharów może przynieść klubowi dodatkową gotówkę, warto będzie zrezygnować z gry młodzieżowcem.

Punkty czy pieniądze - to dylemat, który może zdominować opowieść o obecnym sezonie ekstraklasy. Dylemat, bo młodzieżowiec najczęściej oznacza spadek jakości zespołu. W końcu w piłce nożnej większy wpływ na grę drużyny ma najgorszy piłkarz (słabe ogniwo) niż ten najlepszy.

Przepis o młodzieżowcu wszedł w życie w 2019 roku. Zastąpił on inną regulację - limit zawodników spoza Unii Europejskiej, który prowadził do takich kuriozów, jak ogłoszenia w urzędach pracy dla piłkarzy, by można było udowodnić, że nie udało się znaleźć nikogo lepszego niż Serb, Czarnogórzec czy Ukrainiec. Tamten przepis też miał spowodować wzrost udziału młodych Polaków w grze klubów Ekstraklasy, ale przez prawo unijne doprowadził do zalewu „starych Słowaków”.

Młodzieżowiec gorszy niż przeciętny ligowiec

Stąd regulacja poszła w stronę wymogu gry młodzieżowcem. Po trzech latach efekty tego przepisu są jednak nieznaczne. A jeśli już, to negatywne.

- Młodzieżowcy w Ekstraklasie odstają od seniorów pod względem wpływu na grę zespołu. O tym mówi metryka OBV, która mierzy pod kątem prawdopodobieństwa strzelenia bramki każde zagranie w meczu. Może z wyjątkiem sezonu 2019/2020, kiedy grał najlepszy rocznik młodszych zawodników i ci szybko wyjechali za granicę - tłumaczy Paweł Kapuściński, analityk Rakowa Częstochowa.


źródło grafiki: Paweł Kapuściński, Raków Częstochowa


Kapuściński w maju zamieścił na Twitterze kilka wykresów pokazujących efekty przepisu o młodzieżowcu w Ekstraklasie.

Zatem: poprzez przepis o młodzieżowcu drużyny Ekstraklasy musiały wystawiać kogoś słabszego niż ligowy przeciętniak. Nie była to też inwestycja w przyszłość, bo wielu zawodników wraz z utratą statusu młodzieżowca zniknęło z Ekstraklasy robiąc miejsce dla kolejnych, tym razem o rok młodszych piłkarzy.

Ekstraklasa ani młodsza, ani bardziej polska


źródło grafiki: Paweł Kapuściński, Raków Częstochowa


- Efektem przepisu są zaburzenia w strukturze wiekowej zawodników Ekstraklasy. Młodzieżowcy są wystawiani na siłę. W naturalnych warunkach gracze w wieku 23 lat są lepsi od tych w wieku 21-22 lata i dostają więcej minut. W Ekstraklasie tak nie jest. 23-latkowie znikają z ligi. W Czechach nie ma wymogu gry młodzieżowcem, a grają tam młodsi zawodnicy - tłumaczy Kapuściński.

Przepis o młodzieżowcu nie zmienił praktycznie żadnych istotnych trendów. W ostatniej dekadzie średnia wieku piłkarzy (ważona przez liczbę minut przez nich rozegranych) wahała się między 26 a 27 lat. Po wprowadzeniu obowiązku grania zawodnikiem U21 ta liczba nie uległa zmianie.

A procent minut rozegranych przez zawodników krajowych wciąż pozostaje na tym samym poziomie - około 55%. Jak zauważa Kapuściński, to o około 20 punktów procentowych mniej niż w lidze czeskiej.

Zatem: przez ostatnie trzy lata w Ekstraklasie ani nie zaczęło grać więcej młodych zawodników, ani nie zwiększył się udział Polaków.4

Przepis nie wypromował talentów

Trenerzy zmuszeni do wystawiania młodego zawodnika niwelowali jego wpływ na grę wystawianiem starszych obcokrajowców. Młodzieżowcy to najczęściej pomocnicy (39% rozegranych minut wśród młodych piłkarzy), obrońcy (23%), z reguły boczni, oraz skrzydłowi (11%). To zatem pozycje, w których błędy kosztują najmniej, bo zawsze ktoś zdąży zareagować i asekurować. Przypadki takie jak Karol Niemczycki, który świetnie bronił w Cracovii jako młodzieżowiec, pozwalając tym samym na grę w polu samym „dorosłym” piłkarzom, to wyjątki.

Podobnie jak wyjątkiem jest kazus Michała Karbownika, którego Legia chciała w 2019 roku wypożyczyć do Radomiaka Radom, ale zostawiła w klubie, bo potrzebowała młodzieżowców. Karbownik rozegrał świetny sezon na lewej obronie i został sprzedany do Brighton za 5,5 miliona euro. Złośliwie dziś można by było powiedzieć, że gdyby nie ten przepis, młody Polak rozegrałby cały sezon w środku pola i rozwijał się na swojej ulubionej pozycji.

To też jeden z efektów przepisu, który wskazywał Michał Świerczewski, właściciel Rakowa Częstochowa - kluby Ekstraklasy będą na siłę trzymać młodych zawodników, zamiast wypożyczać ich do niższych lig, by tam mogli się ogrywać.



Nie widać też większego wpływu przepisu o młodzieżowcu na transfery młodych Polaków za granicę. Od 2016 roku trend jest zdecydowanie wzrostowy, zatem trzy lata przed wprowadzeniem przepisu o młodzieżowcu.

W dodatku, im wyższy poziom, na którym grają obecnie młodzi Polacy za granicą, tym mniejszy wpływ na ich karierę miał przepis o młodzieżowcu. Piłkarze, którzy są obecnie w pięciu najlepszych ligach Europy, rozegrali ledwie 33% wszystkich swoich meczów w Ekstraklasie podczas ostatniego sezonu ze statusem młodzieżowca. Debiutowali średnio 2,6 roku przed pierwszym meczem „swojego” młodzieżowego sezonu.

A ci, którzy wciąż są w Ekstraklasie, pierwszy mecz w niej zagrali średnio rok przed ostatnim sezonem swojego statusu młodzieżowca.

Dane pokazują więc, że w przypadku dylematu: pieniądze czy punkty, trenerzy najczęściej wybiorą punkty i wystawią skład bez ani jednego młodzieżowca w drużynie.

Na dziś przeciętny polski młodzieżowiec po prostu osłabia swój zespół. To jednak kwestia jakości szkolenia, a nie regulacji rozgrywkowych. Wymóg obecności młodego zawodnika na boisku może długoterminowo zmusić kluby do lepszej pracy nad młodzieżą, ale efekty najwcześniej zobaczylibyśmy dopiero pod koniec dekady.

Jeśli więc po to wprowadzano cały ten przepis, dlaczego teraz jest de facto zniesiony?

JACEK STASZAK