2003 rok:
- Milan wygrywa po
karnych finał Ligi Mistrzów z Juventusem.
- W Pucharze UEFA triumfuje Porto,
które na ostatniej prostej pokonuje... Celtic.
- Po koronę króla
strzelców Premier League sięga Ruud van Nistelrooy.
- David
Beckham przechodzi z Manchesteru United do Realu.
- W polskiej Ekstraklasie gra KSZO i
Szczakowianka...
Można tak wymieniać i wymieniać...
To niesamowite, że ktoś, kto urodził się między jednym, a drugim
z tych wydarzeń już jest na ustach wszystkich fanów futbolu.
13-latek w żaden sposób nie jest
spokrewniony z błyszczącym w pierwszej drużynie Celtiku Moussą.
Karamoko Kader Dembele, bo tak brzmi jego pełne nazwisko, jest
Iworyjczykiem. Kibice z Wybrzeża Kości Słoniowej liczą na to, że
będzie nowym Didierem Drogbą albo Yayą Touré. Mają oczywiście
na myśli zasługi dla kadry narodowej. Bo jeśli chodzi o styl gry,
młokos został już okrzyknięty nowym Leo Messim.
Tak, to porównanie padło w sieci już mnóstwo razy.
„Klej” w nodze, technika, luz, drybling,
znakomita kontrola piłki, szybkość... Tym wszystkim wyróżnia się
Dembele. Chłopak zna swoją wartość i uwielbia akcje indywidualne.
Radzi sobie w starciach nawet ze zdecydowanie bardziej wyrośniętymi,
starszymi o pięć, sześć czy siedem lat kolegami.
Pozycja? Sam najbardziej lubi grać
w środku pola albo na „dziesiątce”. Typowy mózg drużyny.
Chociaż w ataku też radzi sobie znakomicie. Dysponuje bowiem bardzo
dobrym uderzeniem.
Przygodę w Celtiku rozpoczął od
występów w drużynie do lat 13. Później wystawiany był również
w zespołach U-15 oraz U-17. Już ma na koncie kilka wyróżnień - choćby nagrody dla najlepszego zawodnika Bassevelde Cup oraz St Kevins Boys Academy Cup. Nazwy
imprez nie mówią wam pewnie zbyt wiele, ale obie są naprawdę
prestiżowe.
Występ przeciwko dwudziestolatkom z Hearts nie był więc przypadkowy. Co prawda Dembele pomogły trochę powołania kilku starszych kolegów do szkockiej młodzieżówki, ale w żaden sposób nie umniejsza to jego osiągnięciu. Na boisku pojawił się 10 minut przed końcem i - nie licząc warunków fizycznych - pod żadnym względem nie odstawał. Jak można było przeczytać na oficjalnej stronie klubu z Glasgow: „Drobny rozgrywający nie wyglądał na kogoś, kto znalazł się w nieodpowiednim miejscu”.
Symboliczna była też sama zmiana, bo młodziutki Iworyjczyk pojawił się na boisku w miejsce Jacka Aitchisona. Starszy o trzy lata Szkot całkiem niedawno zdobył swoją premierową bramkę dla pierwszej drużyny Celtiku, stając się najmłodszym strzelcem gola w jego historii. Dembele ma pójść w jego ślady.
W Glasgow doskonale zdają sobie sprawę z tego,
że mają u siebie prawdziwy diament, ale do całego zamieszania
wywołanego ostatnim meczem podchodzą spokojnie. Wiedzą, że przed
13-latkiem jeszcze masa pracy. Zarówno jeśli chodzi o rozwój
fizyczny, jak i mentalny. Umówmy się, cały czas mowa o dzieciaku,
który będzie musiał poczekać jeszcze długie lata, żeby móc
sobie kupić legalnie piwo.
W takich przypadkach zawsze
przychodzi nam na myśl Freddy Adu. Diamencik ze Stanów
Zjednoczonych, który w wieku podobnym do Dembele inkasował już
jakieś pół miliona „zielonych” i też był na ustach całego
świata. Dzisiaj wciąż jest grubo przed trzydziestką, ale zamiast
czarować w barwach Barcelony czy Realu, gra w Tampa Bay Rowdies. A
trafił tam z... zimniutkiej Finlandii. 27-latek nigdy nawet nie
zbliżył się do kariery na miarę swoich możliwości.
Ale
przecież z Dembele wcale nie musi być tak samo. Nie pozostaje nic
innego, tylko trzymać za niego kciuki.