Gdy wcale nie chodzi o wspólne zdjęcie, czyli... „solówki” kibiców z piłkarzami
2016-09-25 12:56:55; Aktualizacja: 8 lat temuUściski czy wspólne zdjęcia zawodników z kibicami na samej murawie to zawsze piękne, radujące serce obrazki. Ale czasami dochodzi do nieco innych interakcji...
Pod koniec zeszłego roku w spotkaniuSzachtara z Oleksandriją doszło do małej sprzeczki pomiędzybramkarzem klubu z Doniecka, a jednym z fanów. Wbiegając na murawęi pokazując rosłemu golkiperowi środkowy palec, kibic był jeszczedość pewny siebie. Do ostudzenia zapędów wystarczyło strącenieczapki.
Trzeba przyznać, że do podobnychzajść bardzo często dochodzi w trakcie wzbudzających zdecydowanienajwięcej emocji spotkań derbowych. Tak było chociażby wprzypadku Erana Zahaviego. Jego Maccabi Tel-Awiw grało z Hapoelem, wktórym się wychował. W pewnym momencie na boisku pojawił siękibic, który postanowił go kopnąć. Występujący obecnie wChinach Izraelczyk nie pozostał mu dłużny i wywiązała się małaszamotanina.
Mecz początkowo kontynuowano dalej, ale nietrwało to zbyt długo. Po kilku minutach na murawę wbiegło bowiemjeszcze więcej kibiców.
Chybajeszcze bardziej zdecydowanie w 2011 roku zareagował bramkarz AZAlkmaar, Esteban Alvarado. Wyglądał zupełnie tak, jakby tylkoczekał na spuszczenia komuś łomotu. Za kilka kopniaków rodem zulicy został ukarany czerwoną kartką. Czy słusznie? Dyskusja byłaogromna. Niektórzy prawnicy byli zdania, że jego zachowanie było„nadmiernym wzbudzeniem podczas samoobrony”.
ObecnieAlvarado gra w Trabzonsporze, więc na samych trybunach spokojniej napewno nie ma.
Bywai tak, że zawodnicy nie mają możliwości oddać napastnikowi. Cośna ten temat wie Chris Kirkland, który w meczu Sheffield Wednesdayzostał „zaczepiony” przez sympatyka Leeds United...
…oraz George Galamaz. Zawodnik Steauy Bukareszt dostał z zaskoczeniaod kibica Petrolul. W tym wypadku intruz chwilę później zostałjednak skopany przez jego kolegów z drużyny. Marian Stanca i NovakMartinović wylecieli za to z boiska, co strasznie oburzyłoprezydenta klubu z Bukaresztu, Gigi Becaliego.
Galamazskończył z kolei ze złamaną kością jarzmową.
Swegoczasu podobne obrazki widzieliśmy z udziałem bramkarza Milanu,Didy. Z tym, że w tym wypadku jeszcze bardziej od kibica nie popisałsam Brazylijczyk, który - w zasadzie nietrafiony ciosem - upadł jakrażony piorunem. Potem otrzymał zresztą za to kilka meczówdyskwalifikacji.
Wniektórych przypadkach piłkarze po prostu wyrzucają nieproszonychgości za linię boczną. Mistrzem w tym fachu jest Peter Schmeichel.
Dozdarzenia doszło podczas pamiętnego spotkania Manchesteru United zGalatasaray. Rok 1993, tzw. „podróż do tureckiego piekła”.Turcy obiecywali przyjezdnym, że to właśnie na ich ziemi spędząostatnie dni swojego życia. Na boisku skończyło się bezbramkowymremisem.
Inny golkiper ze Skandynawii, Norweg Frode Olsenpodczas meczu z Hiszpanią w 2003 roku postanowił skasować kibolaostrym wślizgiem.
Prawdziwymewenementem jest 19-krotny reprezentant Szkocji, Robert Douglas.Stojący między słupkami „Rab” u schyłku kariery występowałw Forfar Athletic i podczas meczu z Airdrieonians został zaczepionywe własnym polu karnym przez dwóch facetów. I to nie był pierwszytaki przypadek w jego futbolowym życiu.
Oto derby Dundeesprzed 18 lat:Popularne
W latach osiemdziesiątych też bywałozabawnie. Gordona Strachan, obecnie selekcjonera reprezentacjiSzkocji, wielu już zawsze będzie się kojarzyć z solidną robotąwykonywaną na ławce trenerskiej Celtiku. Ponad 20 lat wcześniej,jeszcze jako zawodnik Aberdeen został on zaatakowany właśnie przezfana „The Boys”...
Był też Brian Clough. Legendarnyszkoleniowiec Nottigham Forest przy okazji spotkania z Queens ParkRangers zaatakował dwóch kibiców swojej drużyny, którzy wbieglina murawę.
Obawątki - Celtiku i ataków na szkoleniowców - można połączyćincydentem z udziałem Neila Lennona. W 2011 roku został on powalonyna ziemię przez jednego z kibiców Hearts. To w ogóle nie był dlaniego dobry czas, bo grożono mu też wtedy śmiercią.
Kończymy ciosem - legendą. A wzasadzie ciosami. 25 stycznia 1995 roku. Dokładnie tego dnia EricCantona poczęstował kibica Crystal Palace kopnięciem w stylukung-fu, które poprawił jeszcze pięścią. Zawodnik ManchesteruUnited był poirytowany ciągłym łamaniem przepisów przez jednegoz rywali, Richarda Shawa, czemu dał w końcu upust, samemuotrzymując czerwoną kartkę.
Czym zdenerwował go siedzącyna trybunach, 20-letni Matthew Simmons? „Spierdalaj, jebanyfrancuski bękarcie!”. Między innymi takim właśnie okrzykiem.Cantona został oskarżony o napaść. Spędził nawet kilka godzin wwięzieniu, a ostatecznie został ukarany 120 godzinami pracpublicznych.
Czykiedykolwiek żałował zdzielenia Simmonsa? Nie. Po latach przyznał,że był to jeden z najważniejszych, o ile nie najważniejszy momentw jego karierze, a chuligana - jak go nazwał - powinien uderzyćmocniej.