Geniusz, który nie był zrozumiany - siódma rocznica śmierci George'a Besta
2012-11-25 01:21:18; Aktualizacja: 12 lat temu Fot. Transfery.info
Legendarny zawodnik Manchesteru United, zdobywca Pucharu Europy, dwukrotny Mistrz Anglii, zdobywca Złotej Piłki, czy w końcu rozdrabniający swój talent na drobne młody chłopak – Irlandczyk George Best. Dziś jego siódma rocznica śmierci.
George Best nigdy za bardzo nie przejmował się opinią innych. Pozwoliło mu to między innymi stać się piłkarzem (i dobrze!), mimo że uczęszczał do szkoły słynącej ze świetnego szkolenia rugbistów.
Szybko, bo mając zaledwie 15 lat trafił do Manchesteru United, i już wtedy wiadomo było, że tego chłopaka stać na wiele. W pierwszej drużynie „Czerwonych Diabłów” debiutował zaledwie dwa lata później.
Nieprawdopodobny talent nigdy nie miał szans rozwinąć się na dobre ze względu na hektolitry napojów wyskokowych, jakie wlewał w siebie od siedemnastego roku życia. W swojej biografii stwierdził nawet: „Alkohol to największa pasja mojego życia. (..) Od siedemnastego roku życia aż do pięćdziesiątki dosłownie „chodziłem na alkohol” jak samochód na benzynę”. Zamiłowanie do alkoholu nie przesłoniło jednak jego rodakom osiągnięć wybitnego zawodnika i jego imieniem nazwano lotnisko w Belfaście.
Best uważany był przez ówczesną młodzież za najlepszego skrzydłowego na świecie. Prawdopodobnie tak było, a on sam nie grzeszył skromnością i starał się przekonać wszystkich do swojego zdania: „Maradona good, Pele better, George Best”.
Traktowany jak piąty Beatles żył podwójnym życiem. Często po całonocnych wyjściach do klubów (sam w swej niezbyt udanej biznesowej karierze posiadał ich kilka) na następny dzień rozgrywał spotkania mając w krwi promile alkoholu.
Cała kariera piłkarska Besta to równia pochyła. Umiejętności mu nigdy nie zabrakło, ale styl życia i trudny charakter spowodowały, że w wieku 29 lat został wyrzucony z drużyny United. Później przez 10 lat tułał się po mniejszych klubach a jedynymi wartymi wymienienia jest Fulham Londyn i Los Angeles Aztecs.
Podczas swojego życia Best nie stronił od alkoholu i innych używek mając przy tym wiele kobiet. Nawet po transplantacji wątroby, a działo się to pięć lat przed zgonem, wciąż nadużywał alkoholu. Doprowadziło go to do śmierci 25 listopada 2005 roku. Na łożu śmierci powiedział: „Nie umierajcie tak jak ja”.
George Best (22.05.1946-25.11.2005), przeżył 59 lat. Nadużywane przez całe życie organy wewnętrzne ostatecznie wykończyła ... grypa. Po kilku tygodniach spędzonych w szpitalu umarł, został spalony i pochowany obok matki Ann w Belfaście. Policja oceniła, że ceremonia pogrzebowa przyciągnęła nawet 100 tysięcy ludzi.
100 tysięcy oddanych kibiców jednego z największych piłkarzy w historii futbolu, a na pewno jednego z najbardziej niepokornych, najgorszych przykładów dla młodzieży, od czego sam nie ucieka w swojej anegdotycznej autobiogafii, którą z czystym sumieniem polecamy.