Ibrahimović z Dalmacji: Sandro Gotal

2016-09-22 13:16:52; Aktualizacja: 8 lat temu
Ibrahimović z Dalmacji: Sandro Gotal Fot. Transfery.info
Aleksandra Sieczka
Aleksandra Sieczka Źródło: transfery.info

Kolorowe buty, wytatuowane ciało, ekstrawaganckie fryzury, a dopiero później on. Enfant terrible, któremu nie są obce służba wojskowa i wartości takie jak rodzina czy przywiązanie do klubu.

Czujne oko Bjelicy

Bregencja do tej pory kojarzyła mi się tylko z festiwalem, który ożywia jezioro Bodeńskie. Feeryczne widowiska wyrastają ze sceny dryfującej na powierzchni wody przyciągając swoim kolorytem setki, tysiące ciekawskich. Wszyscy wypatrują momentu, gdy dyrygent podniesie batutę… Nowy bohater Piasta nie ma z tym nic wspólnego. Żaden z niego playmaker. I chociaż urodził się w mieście Vorarlberg, niezauważalne są jakieś powiązania ze staruszkiem z popularnej przygodówki „Syberia”.

„Bez wsparcia ze strony rodziny nic by mi w życiu nie wyszło. Moja mama popychała mnie do przodu, to moja największa fanka i… jednocześnie największy krytyk”, opowiadał Gotal w rozmowie dla kleinezeitung.at. Pomimo, że na pierwszy rzut oka wygląda na faceta, który „lekko” podchodzi do życia, to tam w głębi, gdy jest pośród swoich najbliższych, porzuca całą zbroję, którą przywdział wiele lat temu. Nie przeszkadza mu to, żeby otwarcie mówić o swoim pochodzeniu: „Jestem z Dalmacji. Moja mama pochodzi z Zadar natomiast ojciec jest „obywatelem” Slawonii.”, podkreślał piłkarz w wielu wywiadach z chorwackimi portalami. To rodzina odgrywa jedną z najważniejszych ról w jego życiu i zawsze wypowiada się o niej z należytym szacunkiem i dumą. Zwłaszcza jeśli chodzi o jego o 5 lat młodszą siostrę. „Mam bardzo gorący charakter, ale myślę, że to akurat było pomocne, gdy jeszcze grałem w Austrii”, wspominał. Te wszystkie elementy złożyły się na jedną z najważniejszych decyzji w jego życiu: służbę w armii. Gotal był zaangażowany w działania wiedeńskiej, elitarnej jednostki o nazwie „Kobra”. Zdecydował się na taki krok nie tylko dla austriackiego obywatelstwa, ale i właśnie dla Michelle Monique, która startowała w wyborach na Miss Austrii. Chciał ją ochronić. Zanim jednak w ogóle dotarł do momentu w swoim życiu, gdy zaczął być odpowiedzialny za swoich bliskich… przebojem wdarł się do świata futbolu.

Przykuwał uwagę swoją grą już od małego, co umożliwiło mu zadebiutować w barwach pierwszej drużyny SC Bregenz, gdy miał zaledwie 16 lat. Później wszystko mogło pójść lawinowo. Gotal strzelił 6 goli w 4 występach i szybko zainteresował sobą holenderski Utrecht. Plany pokrzyżowała mu poważna kontuzja – na jednym z treningów napastnik nabawił się problemów z więzadłami, co ostatecznie uniemożliwiło mu transfer. Mimo tego, mówili o nim w samych superlatywach.

Szybko okazało się, że ma też inne talenty…

 „Młody, perspektywiczny zawodnik. Jeden z największych talentów z Vorarlberg”, ciągle pojawiały się głosy. Aż w końcu… dostrzegł go nie kto inny, a Nenad Bjelica.

„To on sprowadził mnie do Wolfsberger AC, zobaczył we mnie potencjał i jestem mu bardzo wdzięczny. Gdyby nie on, nie byłbym w tym miejscu, w którym jestem teraz i kto wie, jakby się potoczyła cała moja kariera”, opowiadał napastnik w rozmowie z jutarnij.hr. Obecny trener poznaniaków był z niego bardzo zadowolony.   No, oczywiście wówczas pojawiały się głosy, że może podbić znacznie poważniejsze ligi. Do tego nigdy nie doszło.

 „Bad boy”

Trener Dietmar Kunbauer nazwał do kiedyś „enfant terrible”, podkreślając jednocześnie, że niewątpliwie nie można mu odmówić talentu. I rzeczywiście, coś w tym jest, bo to nie był pierwszy raz, gdy Gotal został negatywnie oceniony. Niejednokrotnie rzucano w jego kierunku hasła, że jest zadufany w sobie jak Ibrahimović i kpi sobie z wszelkich norm niczym Arnautović. Wszystko przez to, że napastnik nie potrafi odciąć się od social media i wielokrotnie w internecie pojawiały się jego kontrowersyjne zdjęcia.

źródło: Sandro Gotal/ facebook.com

Z drugiej strony… sam zawodnik nie chce, żeby go postrzegano przez pryzmat niezliczonej liczby selfie i tatuaży: „Kiedy byłem młodszy rzeczywiście prowadziłem dość specyficzny tryb życia. Zdarzały mi się nawet dyskoteki bezpośrednio przed ważnym meczem. Zachowywałem się trochę jak taki typowy bad boy. Teraz [przyp.red. rok 2014] chcę to zmienić, żeby rozpocząć nowy rozdział w moim życiu.”, podkreślał w rozmowie z slobodnadalmacija.hr. Trudno jednak mieć o nim inne zdanie, gdy sam opowiada, że marzy o własnej marce ubrań, a społeczeństwo odbiera go jako lansującą się ikonę mody. Tak było, gdy grał w Hajduku. Split miał być dla niego ucieleśnieniem najbardziej skrywanych marzeń: od zawsze pragnął, żeby reprezentować „te” barwy (no, oczywiście złożyło się na to wiele czynników, m.in. pochodzenie) aż w końcu uzyskał taką szansę od losu i… stał się jednym z lepiej rozpoznawalnych piłkarzy. Może oszałamiającej kariery nie zrobił, ale…

…wystąpił w reklamie lemoniady. I to nie byle jakiej, bo sygnowanej klubową nazwą. Milan Latković podkreślał, że chodziło o połączenie starego symbolu z rozpoznawalną Aną Sasso i piłkarzami. „Historia jest prosta – piękne kobiety rozpraszają zawodników, gdy ci kopią ten wartościowy przedmiot jakim jest butelka lemoniady, a następnie opowieść przenosi się na stadion. Krótko.”, opowiadał producent. Kojarzono go nie tylko z gry, ale i z ekstrawaganckiego stylu życia (po raz kolejny!) i niezliczonej liczby tatuaży. Mało kto jednak był świadomy, że każdy z nich ma szczególne znaczenie.

źródło: Sandro Gotal/ facebook.com

Imiona rodziców, siostry, babci i dziadka (Jospia i Biserke), ręce złożone do modlitwy (Gotal jest wierzący) i krzyż to tylko niektóre tatuaże, jakie na swoim ciele ma nowy napastnik Piasta. Żadnego z nich nie żałuje.

I chociaż mogłoby się wydawać, ze to media kreują negatywny obraz zawodnika, to on sam wcale nie jest bez winy, a stare grzechy zawsze mają długie cienie. Sandro Gotal mógł ponownie zaistnieć w świecie futbolu, gdy przeniósł się do Sankt Gallen, ale po raz kolejny dała o sobie znać ta „druga” strona jego natury. Piłkarz popadł w konflikt ze szkoleniowcem wykazując się przesadną pewnością siebie i niesubordynacją. Gotal nie tylko odmówił noszenia chipa, który monitowałby jego wyniki, ale i miał powiedzieć, że „bieganie jest mu zbędne. Wystarczy, że będę kopał piłkę”. Nic więc dziwnego, że trener Joe Zinnbauer zdecydował się podziękować mu za grę, jednocześnie wykreślając ze swoich planów wcielenia w drużynę. Podobnie było w Turcji. Snajper zarzekał się, że poszło o pieniądze (ponoć mieli mu nie płacić przez kilka miesięcy), ale wiele wskazuje na to, że sprawa była znacznie bardziej złożona: „Myśleliśmy, że nasza współpraca z tym zawodnikiem będzie wyglądała inaczej, jesteśmy rozczarowani. Gotal został zawieszony w trybie natychmiastowym. Powód: brak dyscypliny”, powiedział szkoleniowiec Irfan Buz.

A szkoda. Sandro Gotal miał przed sobą naprawdę interesującą przyszłość i jego nazwisko bardzo często przewijało się na klubowych forach:

…były głosy całkowicie negatywne, jak: „Ten cały Gotal cierpi na syndrom chronicznej i przesadnej pewności siebie, a przecież w barwach St. Gallen nie zaprezentował niczego konkretnego.” (Paul Mauchle aus St.Gallen) i te pełne goryczy: „Szkoda mi tego chłopaka, jednak coś w sobie ma. Jeśli tylko na boisku byłby chociaż w połowie tak zaangażowany jak w Internecie… ale przez przesadną pewność siebie wydaje się, że jego kariera zakończy się w tylko jeden sposób. Szkoda.” (Silvano  Riederer).

Jeśli nie zmądrzeje to pewnie tak, jak sobie wymarzył, szybko wyląduje w Ameryce. Tyle, że stanie się to raczej prędzej niż później – nie po zakończeniu kariery w wieku do tego stosownym, a może już po przygodzie z Piastem. Gotal to jeden z tych zawodników, którzy żyją bardzo szybko, prowadzą ekstrawagancki styl życia i wielu zaszli za skórę. Wszak określenia „bad boy” i „enfant terrible” nie wzięły się znikąd, a Gliwice mogą być dla niego za małe…

Źródła: slobodnadalmacjia.hr, blick.ch, dnevnik.hr, kleinezeitung.at, weltfussbal.de.