„II bramka do Francji” wciąż poza zasięgiem: próbowaliśmy, ale się nie udało!

2015-09-04 23:33:41; Aktualizacja: 9 lat temu
„II bramka do Francji” wciąż poza zasięgiem: próbowaliśmy, ale się nie udało! Fot. Transfery.info
Aleksandra Sieczka
Aleksandra Sieczka Źródło: Transfery.info

Godzina 20:45. Pierwszy gwizdek. Historyczny bój o EURO 2016 czas zacząć! Na próżno było wypatrywać niespodzianki: Niemcy wygrali 3-1 i przypieczętowali swoje pole position.

Polacy zaczęli z wysokiego „C”. Wysoki pressing, doskok dorywala i ambicje zdolne zmienić wszystko – tak w telegraficznym skrócie możnaokreślić pierwsze 10 minut w wykonaniu podopiecznych Nawałki. Zaczęliśmynaprawdę dobrze, bo od udanej interwencji Piszczka, który skutecznie zatrzymałBellarabiego, ale w przyszłości na próżno było wypatrywać dobrych interwencji piłkarzaBorussii Dortmund. Polacy nie poprzestali jednak na akcjach strictedefensywnych. Już w 2. minucie Lewandowski ruszył do ataku, ale jegodośrodkowanie zdołał wybić Hummels. Mimo wszystko można było to potraktować jakoniezły symptom, prognostyk dobrego meczu w wykonaniu reprezentacji Polski. Swoichsił w 6. minucie próbował także Milik, ale nie zdołał wykorzystać złegowznowienia gry przez Neuera. Napastnik Ajaksu Amsterdam wykazał się zbyt małymgłodem bramkowym i w efekcie nie zdołał oddać strzału.

Polacy w początkowych momentach meczu prezentowali naprawdę niezłypoziom organizacji boiskowej. Wykazywali się szybkim odbiorem, akcjami na jedenkontakt, starając się przy tym wywołać chaos w szeregach przeciwnika. Cociekawe, nie bezskutecznie. Całkiem sprawnie przenosiliśmy się pod pole karneprzeciwnika i unikaliśmy zbędnego holowania futbolówki, ale za każdym razembrakowało kluczowego elementu: wykończenia. Dośrodkowania Grosickiego wwiększości okazywały się być niecelne i padały łatwym łupem defensorówprzeciwnika.

Dobra gra naszych „orzełków” nie trwała jednak zbyt długo.Już w 13. minucie  Niemcy pokazali, ktojest gospodarzem tego spotkania i całkowicie rozmotnowali naszą defensywę.Wszystko zaczęło się od dwójkowej akcji Hector-Bellarabi, która umożliwiła  Muellerowi wpakowanie piłki do pustej bramki.Fabiański mógł tylko z oddali spoglądać na to, jak gwiazda reprezentacjiNiemiec otwiera wynik gry. Bramkarz upokorzony przez pomocnika Koeln, nie był wstanie pokusić się o skuteczną interwencję i tym samym po raz pierwszy odczuliśmygorycz porażki.

Na tym nie zakończyły się ofensywne zapędy podopiecznychLoewa. Choć Polacy starali się kontrować, pozostawiając trójkę w obronie, to itak wysiłki okazywały się płonne. Piszczek wychodząc wyżej zostawiał ogromnąlukę w defensywie, która później (w czasie kontry) nie była przez nikogowypełniana. Pomysł z 3 pomocnikami w środku pola nie zdał egzaminu – brakowało płynnościw przesuwaniu się formacji, odległości między poszczególnymi zawodnikami byłyzbyt duże, a to znowuż pozostawiało Niemcom wiele miejsca na rozegraniezakończone celnym strzałem.

Zimny prysznic spłynął na polskie głowy znacznie szybciejniż można się było tego spodziewać po pierwszym gwizdku włoskiego sędziego. Jużw 20. minucie spotkania Niemcy zdołali podwyższyć prowadzenie. Choć zaledwiekilka sekund wcześniej swoich sił próbował Lewandowski, to Goetze wzniósł się nawyżyny swoich umiejętności, przedarł się przez naszą obronę i bez większychproblemów umieścił piłkę w siatce. Co ciekawe, żaden z naszych obrońców niepokusił się o skuteczną interwencję, czy doskok, które mógłyby wybić 23-latka zrytmu.

Do końca pierwszej części spotkania walka we Frankfurcietoczyła się box-to-box. Gdy tylko swoich sił próbował Oezil i Bellarabi znalazłsię na pozycji spalonej, to zaraz z kontrą ruszał Grosicki. Gdyby tylko zawodnikreprezentacji Polski wiedział kiedy podać piłkę… pomocnik nie zdołałwyregulować własnego celownika, zabrakło tempa i jego strzał zostałzablokowany. 

Iskrę nadziei wykrzesał kapitan reprezentacji Polski. W 36.minucie Robert Lewandowski zdołał zdobyć bramkę kontaktową po tym, jakszczupakiem wykorzystał dośrodkowanie Grosickiego. Snajper Bayernu  znalazł się w samym centrum pola karnego izdołał zmieścić w siatce piłkę idealnie wyłożoną przez skrzydłowego Stade Rennais.

W pierwszej części spotkania Polacy potrafili przycisnąć Niemców,podejść wysoko, ale w newralgicznych momentach zabrakło im wykończenia, które mogłoby odmienić losyspotkania. Doświadczenie reprezentacji Niemiec okazało się być kluczowe i choćnie można było mówić o zasłużonym prowadzeniu, to jednak obie strony równiemocno parły do przodu.

Druga część meczu stała na nieco niższym poziomie. Dopiero w52. minucie doczekaliśmy się bardziej klarownych sytuacji bramkowych i to nieze strony, z której byśmy tego oczekiwali. Niecelny strzał Muellera poruszyłtrybuny i Fabiański ani drgnął niezdolny do skutecznej interwencji. Szczęśliwiedla podopiecznych Nawałki, piłka nie mknęła w światło bramki. Tej sytuacji niemożna jednak zakwalifikować do największych momentów grozy. Zaledwie 7 minutpóźniej wszyscy kibice z najpiękniejszego kraju nad Wisłą położyli ręce nagłowie, gdy Goetze w sytuacji sam na sam trafił w słupek. Polscy defensorzyzachowali się w sposób bardzo niefrasobliwy, pozwalając pomocnikowi na taksoczyste uderzenie. Jeszcze mniej (da się?) zabrakło na kwadrans przed końcemspotkania, gdy strzał na linii zatrzymał Fabiański.

Mimo wszystko, potrafiliśmy się odgryźć i całkowicie nieoddaliśmy inicjatywy. Po upływie kwadransa, Lewandowski  uderzył prosto w Neuera, który tak odbiłpiłkę, że spadła ona wprost pod nogi Grosickiego. Pomocnik reprezentujący barwyfrancuskiego klubu nie zdołał odnaleźć się w sytuacji i w efekcie uderzył kilkacentymetrów od słupka.

Prawdziwym katem Polaków, który odebrał wszelkie marzenia nawywalczenie korzystnego rezultatu, okazał się być Goetze. Nasza obrona po razkolejny nie potrafiła odnaleźć się w groźnej sytuacji i pozwoliła na łatwe,celne uderzenie, które znalazło ujście w siatce Fabiańskiego.

Trzeba przyznać, że to to był naprawdę dobry mecz - obiedrużyny miały swoje sytuacje, oddaliśmy o jeden celny strzał więcej od mistrzówświata, ale zabrakło nam skuteczności. Mimo wszystko pozostaje niedosyt,ponieważ po pochwyceniu kontaktu przez Lewandowskiego mieliśmy realną szansę nawywalczenie remisu w tym trudnym spotkaniu. Pomimo porażki, szanse na awanswciąż utrzymują się na wysokim poziomie: wystarczy „jedynie” wygrać zGibraltarem i zremisować z Irlandią. Jeśli podopieczni Nawałki nadal będąprezentować tak wysoki poziom ambicji, to autostrada do Francji stoi otworem.