Jak bronić przeciwko skrzydłowym

2015-11-08 17:11:16; Aktualizacja: 9 lat temu
Jak bronić przeciwko skrzydłowym Fot. Transfery.info
Mateusz Jaworski
Mateusz Jaworski Źródło: Transfery.info

W kolejnym tekście poświęconym tematyce taktycznej przyglądamy się temu, w jaki sposób boczni obrońcy powinni bronić przeciwko skrzydłowym.

Zacznijmy od dosyć oczywistego stwierdzenia: podstawowym zadaniem bocznych obrońców jest bronienie. Ze względu na fakt, że pozycja ta ewoluowała i we współczesnym futbolu boczni defensorzy mają już sporo zadań ofensywnych, często funkcjonując de facto jako skrzydłowi, niekiedy dochodzi do – nietrafnego  moim zdaniem – przewartościowania i rozliczania tych zawodników w pierwszej kolejności z tego, co robią w fazie ataku, nie zaś z tego, jak wywiązują się ze swoich obowiązków w destrukcji. Dobrym przykładem jest w tym kontekście Tomasz Kędziora. Po tym, jak przebił się na stałe do pierwszego składu drużyny z Poznania, zbierał pochlebne recenzje przede wszystkim za grę w ofensywie. Zarazem wielu obserwatorom umykało to, jak Kędziora prezentował się w destrukcji – a tu nie wystrzegał się błędów. 

Obowiązki bocznych obrońców w większości obejmują grę 1na1 ze skrzydłowymi rywali. Jak słusznie zauważył Gary Neville, obecnie wymaga to nieco innego podejścia od zawodników grających na tych pozycjach. O ile niegdyś dominowali tzw. klasyczni skrzydłowi – szybcy, operujący najczęściej tylko jedną nogą, nastawieni na minięcie rywala (zwodem, puszczeniem piłki za jego plecy) i dośrodkowanie spod linii bocznej lub końcowej – obecnie zawodnicy ustawieni na flankach koncentrują się przede wszystkim na szukaniu możliwości zejścia z piłką do środka (obunożni skrzydłowi lub w tym właśnie celu ustawiani przez trenerów na przeciwnej flance). Kwestia ta łączy się z tym, o czym była mowa powyżej – wraz z coraz bardziej ofensywnym usposobieniem bocznych obrońców, konieczne dlań miejsce na flankach tworzy się właśnie poprzez zejście skrzydłowych do środka, zaś ich mobilność, brak przywiązania do pozycji wyjściowej stanowi problem dla drużyny broniącej. Co więcej, jak pokazują statystyki, dośrodkowania stanowią mało efektywny sposób na zdobywanie bramek. O zagrożenie natomiast znacznie łatwiej, gdy skrzydłowy schodzi z piłką do środka na swoją mocniejszą nogę.

Reasumując powyższe, wedle dominującego obecnie modelu (i) boczni obrońcy są usposobieni ofensywnie, operują wysoko na połowie rywala i aktywnie uczestniczą w fazie ataku, (ii) natomiast boczni pomocnicy szukają okazji do zejścia do środka – tak z piłką, jak i bez piłki – w ten sposób robiąc miejsce bocznym obrońcom.

Jeżeli więc skrzydłowy znajdzie się z piłką na flance, boczny obrońca musi w pierwszej kolejności rozważyć, czy zawodnik ten będzie szukał okazji do ścięcia. Od tego zależą jego dalsze kroki. Odpowiedź na to pytanie powinny dać przedmeczowa odprawa oraz przygotowana przez sztab szkoleniowy analiza video. Na tej podstawie boczny obrońca powinien wiedzieć, w jaki sposób w grze 1na1 zachowuje się jego rywal – czy szuka okazji do ścięcia, czy też bazuje na dryblingu do linii końcowej kończonym dośrodkowaniem. Jeżeli okaże się, że mamy do czynienia z pierwszym wariantem – a w szczególności, gdy na lewym skrzydle operuje zawodnik prawonożny i odwrotnie – nadrzędnym celem obrońcy powinno być zamknięcie możliwości zejścia z piłką do środka, nawet kosztem umożliwienia przedostania się przez rywala po skrzydle bliżej linii końcowej.

Powyższa teza wynika z wyważenia, co w danej sytuacji będzie lepsze dla drużyny broniącej, tj. kiedy zagrożenie dla bramki będzie mniejsze. Trzeba w tym miejscu przypomnieć dwie sprawy. Po pierwsze – co oczywiste – łatwiej o stworzenie takiego zagrożenia, gdy zawodnik z piłką znajduje się w pasie środkowym, nie zaś na flance. Po drugie, tzw. strefą największego zagrożenia jest strefa centralnie tuż przed polem karnym. Niezależnie od wysokości, na jakiej znajduje się zawodnik z futbolówką, im bardziej oddalony jest on od osi boiska, tym mniejsza szansa na to, że zdobędzie bramkę. A zatem, jeżeli boczny obrońca pozwoli przeciwnikowi na zejście do środka, na jego mocniejszą nogę, stawia to drużynę broniącą w znacznie trudniejszej sytuacji. Nie tylko zawodnik ten będzie miał znacznie lepszą okazję do strzału – lepsza noga, mniejszy kąt, przesuwający się bramkarz – ale zyska również możliwość kluczowego podania: czy to prostopadłego przez linię obrony, czy to na słabą stronę, czy też do obiegającego go bocznego obrońcy. 

Obrońca powinien swoim ustawieniem „sterować” przeciwnikiem, tj. wymuszać na nim takie zachowanie, jakie będzie stanowiło dla jego drużyny mniejsze zagrożenie. W tym przypadku, ustawiając się nieco bardziej centralnie, boczny obrońca utrudni zejście z piłką do środka, zarazem jednak zostawiając przeciwnikowi więcej miejsca na grę do linii końcowej. Tutaj dochodzimy do swoistego paradoksu – choć umożliwiając rywalowi zejście do środka obrońca nie zostaje ograny, to wymuszając nań ruch z piłką do linii końcowej często zostanie minięty, a więc ograny 1na1. Nie chodzi tu jednak o to, co jest lepsze dla pojedynczego gracza, a dla drużyny. Dla drużyny broniącej lepsza jest zaś sytuacja, w której rywale stanowią mniejsze zagrożenie, mając mniejsze szanse na zdobycie bramki. W analizowanym przypadku jest to sytuacja, gdy skrzydłowy znajdzie się wprawdzie nieco bliżej linii końcowej, ale dalej od osi boiska, mając piłkę na swojej słabszej nodze, skąd nie tylko trudniej będzie o strzał (słabsza noga, kąt), ale również o kluczowe podanie (dośrodkowanie).

Powyższy problem poruszył  wspomniany Neville w jednej z analiz w programie Monday Night Football.


Nie oznacza to jednak, że umożliwienie zejścia do środka zawsze będzie rozwiązaniem niewłaściwym. W przypadku graczy jednonożnych przyczyna jest oczywista. Inne ewentualności to sytuacja, gdy drużyna broniąca mocno zagęszcza środek (wówczas to skrzydła stanowią sposób na sforsowanie bloku obronnego), a także gdy dobrze funkcjonuje weń przekazywanie krycia pomiędzy zawodnikami (jeżeli zawodnik z piłką porusza się wszerz). 


MATEUSZ JAWORSKI

 


Więcej na ten temat: Anglia