Jak golić frajerów - nagrajcie to i pokazujcie przed każdym meczem
2014-07-31 03:11:01; Aktualizacja: 10 lat temuMiał być #eurowpierdol i był, choć nie w tę stronę co przewidywano i nie tak okazały, jak wynikało z przebiegu spotkania.
Nie oceniam, czy Celtic jest tak słaby, czy Legia wzniosła się na wyżyny swoich umiejętności, bo w grze obu drużyn można dostrzec wiele mankamentów. Wynik idzie jednak w świat, a przede wszystkim, motywuje i pokazuje, że można, jeśli tylko wychodzi się na boisko z odpowiednim nastawieniem.
To właśnie mentalność mistrzów Polski była kluczem do zwycięstwa. Nie przestraszyli się renomowanej marki, a wręcz przeciwnie, zagrali tak, jakby w tych zielonych strojach biegali piłkarze z St. Patrick. Legioniści nie podeszli do środowego pojedynku jak do walki o jak najlepszy wynik, lecz o życie. Ich celem nie było pokazanie, że wcale nie są gorsi od gości z Glasgow, ich celem była szkocka krew.
W ciągu tygodnia niewiele można zmienić, prócz podejścia do meczu. Krytykowani dotąd podopieczni Berga nie zdobyli nagle nadprzyrodzonych umiejętności, ani nie zaczęły procentować przedsezonowe przygotowania. Choć pojawiały się głosy, że Norweg szykował zespół na późniejsze fazy eliminacji.Popularne
Piłkarze z Łazienkowskiej po prostu postanowili pokazać, że nie dostają pensji za nic, więc wzięli się za gryzienie trawy. I choć błędów nie uniknęli, to jednego im odmówić nie można - chęci. Za... aż miło, a momentami wyglądali na przemotywowanych. Tak tak, zwłaszcza Duda z początku spotkania wyglądał na gościa, którego trzeba hamować, bo połamie rywalom wszystkie kości.
Cóż, przed rewanżem Polacy znajdują się w znakomitej sytuacji, choć mogli być w jeszcze lepszej, ale nie widzę sensu, by pchać się w gdybanie. Jeszcze parę godzin temu taki wynik wziąłby w ciemno każdy. Wręcz przeciwnie, cieszmy się, bo na naszych oczach zapisana została historia.
Pozostaje mieć tylko nadzieję, że Legia nie popełni w Szkocji błędu, który narzuca się sam przez się. Mianowicie, nie zacznie murować bramki od pierwszej minuty. Defensywa legionistów nie wygląda pewnie i nawet dzisiaj gubiła krycie w wielu sytuacjach.
Recepta na bezpieczny awans jest prosta. Puścić przed meczem najlepsze fragmenty z dzisiejszego spotkania, by gracze uwierzyli, że można. By pamiętali, że obrona Celtiku jest na poziomie Kmity Zabierzów lub Bobra Tłuszcz (niepotrzebne skreślić) i warto z tego korzystać. Trzeba zagrać swoje i jak trenerzy juniorskich zespołów zawsze powtarzają, wmawiać sobie, że w dwumeczowej rywalizacji wciąż jest 0:0.
Jak to mawiał Janusz Wójcik, kiełbasy do góry i golimy frajerów.. A na takich wyglądają obecnie piłkarze "The Bhoys". Bez znanych nazwisk, bez taktyki i bez pomysłu. Rewanż wydaje się formalnością, ale cenne punkty do rankigu zawsze się przydadzą. A każde zwycięstwo, wiadomo, podbudowuje.
Nie można też powstrzymać się od wyróżnienia Miroslava Radovicia. Serb im starszy, tym lepszy. O ile przesunięcie go za plecy napastnika było strzałem w dziesiątkę, o tyle ustawienie go na pozycji dziewiątki to istny majstersztyk, bo 30-latek daje jakość, jakiej w polskiej piłce klubowej nie było nigdy. Strzela, asystuje, a przede wszystim, robi miejsce dla skrzydłowych, których dotychczas należało wyróżniać w kategorii królów chaosu.
I pozostaje mieć tylko nadzieję, że środowy spektakl na Łazienkowskiej oglądał selekcjoner kadry - Adam Nawałka. Rozumiem politykę stawiania na polskich piłkarzy, ale skoro powołuje się Thiago Ciotka Cionka, to "Rado", utożsamiającego się z Polską, powinno się prosić na kolanach, by założył koszulkę z orzełkiem na piersi. Dlaczego? Bo Serb da tej kadrze więcej niż jedenastu Cionków, wspieranych przez kolejnych Rokerów Perejro. I tak, znam jego deklarację, ale czy tak naprawdę ktoś na poważnie spróbował go zwerbować?