Jürgen Klopp i Pep Guardiola stworzyli potwora. Przed nami odyseja kosmiczna

Jürgen Klopp i Pep Guardiola stworzyli potwora. Przed nami odyseja kosmiczna fot. Vitalii Vitleo / Shutterstock.com | ph.FAB / Shutterstock.com
Redakcja
Redakcja
Źródło: Transfery.info

Starcie Manchesteru City z Liverpoolem jest jak dawne ściganie się Messiego z Ronaldo. Obie strony tak mocno patrzą sobie na ręce, że reszta przestała mieć znaczenie. Pep Guardiola i Jürgen Klopp w ciągu czterech sezonów uzbierali kolejno 335 i 334 punkty. Nie ma w tej chwili w piłce lepszego towaru

Robią to na swoich zasadach: bez sztucznych wojenek na konferencjach i scenek z pizzagate jak bywało dawniej przy Arsenalu i United. Guardiola żartuje jedynie, że Liverpool jest wrzodem na tyłku, a Klopp z uśmiechem dodaje: „Utrudnimy wam życie najmocniej jak potrafimy”. Ten wyścig naprawdę nie potrzebuje skandali. Świetne jest to, że najlepsza klubowa rywalizacja ostatnich lat nie zrodziła się na bazie sztucznego pijaru. Stworzyły ją umysły trenerów, know-how i jakość piłkarzy.

PUNKTY ZAPALNE

Gdyby się dobrze zastanowić, niewiele było tu punktów zapalnych. Może Sadio Mane, który w 2017 roku zmasakrował twarz Edersona. Sześć miesięcy później autokar City został obrzucany przed meczem na Anfield w Lidze Mistrzów. Była jeszcze sprawa sądowa, gdy pracownicy Liverpoolu wykradli rywalowi dane scoutingowe, ale to didaskalia. Nikt już o tym nie pamięta. Większość graczy obu drużyn mieszka w tych samych okolicach Cheshire. Nie pompują wobec siebie sztucznej nienawiści, zamiast tego dając nam czysty show na boisku.

Ten sezon znowu jest jazdą bez trzymanki. I znowu zanosi się na to, że mistrz będzie musiał zdobyć więcej niż 95 punktów. Obok jest też Liga Mistrzów i Puchar Anglii, co jeszcze mocniej podkręca temperaturę i wyostrza świadomość piłkarzy, że każde potknięcie karane będzie podwójnie. Datę 10 kwietnia już teraz należy zakreślić na czerwono. To jest nowe El Clasico. Mecz ważniejszy niż każdy inny, choć bez tak bogatej historii i jednoznacznej konfrontacji dwóch piłkarzy.

Przytoczona wyżej statystyka ESPN, gdzie Guardiola od sezonu 2018/2019 zdobył tylko punkt więcej od Kloppa dobitnie pokazuje, że wkroczyliśmy w gwiezdne wojny trenerów. To oni zbudowali zespoły na swoje modły, odsądzając resztę do tego stopnia, że przykładowa Chelsea w identycznym czasie zdobyła 71 punktów mniej niż City. Anglia jest pod tym względem niesamowita: najpierw zbudowała narrację, że jest ligą, gdzie w odróżnieniu od innych rozgrywek, aż cztery-sześć zespołów walczy o mistrza. Chwilę potem poszła krok dalej: z tej małej grupy stworzyła zabójczy duopol, robiąc z piłki fantastykę.

OBRONA NA TYTUŁ

Akurat tę powtarzalność futbol kocha po stokroć. Ani City, ani Liverpool nie są przecież jednosezonowymi wyskokami. Ci drudzy po roku przestoju spowodowanym kontuzjami i dziwną pandemiczną aurą, znowu przypominają maszynę do duszenia rywali. Nie zmienił tego Puchar Narodów Afryki, bo Salah i Mane wrócili głodni i nabuzowani. Pięknie urósł Diogo Jota, wypalił transfer Luiza Diasa, a całość w ryzach trzyma świetnie funkcjonująca obrona. Jak to powiedział kiedyś Michael Jordan: „Atak sprzedaje bilety, ale to defensywa wygrywa tytuły”.

To też jest paradoks. Często skupiamy się na tym jaki rozmach w ofensywie ma Liverpool, a przecież oni w tym sezonie zachowali już 17 czystych kont, o dwa więcej niż w sezonie 2019/2020, gdy wygrali mistrzostwo. Widać jak wielkim wsparciem jest zdrowy Virgil van Dijk, ale też Joel Matip rozgrywa najlepszy sezon odkąd przyszedł na Anfield. Nagroda piłkarza lutego nie spadła mu z nieba. Drużynie nie doskwiera tak wiele kontuzji jak rok temu, co ma ogromne znaczenie. Kadra Kloppa jest szersza niż ta Guardioli — kto wie, być może właśnie ten aspekt przesądzi na ostatniej prostej.

Klopp już któryś raz w tym sezonie mówi, że ma najlepszy skład odkąd w 2015 roku jako trener LFC pierwszy raz postawił stopę na Anfield. Jest coś w tym zespole takiego, że gdy wreszcie odpali, ani myśli się zatrzymać. Ich siła mentalna wiele razy wyciągała ich z najgorszych opresji, dlatego wygrzebanie się z 12-punktowej straty do Manchesteru City nie jest niczym zaskakującym. Klopp przyznał, że zaskakujący był remis drużyny Guardioli z Crystal Palace. Teraz nie ma już miejsca na wywrotki. City ma tylko punkt przewagi i psychiczny komfort rozgrywania kluczowego meczu z Liverpoolem na własnym stadionie. Historia mówi, że Guardiola w lidze nigdy nie przegrał na Etihad z Kloppem. Klopp o tym wie, ale kto jak nie on, ma zmieniać historię.

KAMYKI W BUCIE

Ciekawe jest to, że nawet w bezpośrednich starciach mają remis. Wygrywali ze sobą po osiem razy. Ta rywalizacja wygląda w ten sposób, że nie da się się nikomu odjechać na dwa centymetry, bo rywal za chwilę jest już na ogonie. Na tym właśnie polega postęp: znaleść sobie niedościgniony wzór i stale podwyższać poprzeczkę. To dlatego Anglia ma i w najbliższych latach będzie miała najlepszą ligę świata. Nie chodzi tu tylko o pieniądze, ale też o kapitalną rywalizację. Liverpool jest wrzodem na tyłku Manchesteru City, ale też jego błogosławieństwem. Kamykiem w bucie, który nie pozwala wejść w stagnację.

Ten sezon znowu wygląda tak jakbyśmy cofnęli się do okresu sprzed pandemii. Wiosną 2019 roku Manchester City wiedział, że Liverpool jest w gazie, więc od lutego wygrał wszystko do samego końca. Zdobycie mistrzostwa z 98 punktami i wyprzedzenie rywala tylko o „oczko” pokazuje z jak potężną rywalizacją mamy do czynienia. Manchester City wygrał trzy z ostatnich czterech tytułów. Jeden właśnie pod ogromną presją ekipy Juergena Kloppa, co pokazuje, że to nie jest zespół, który za każdym razem pęka w kluczowych momentach. Gdy spojrzymy w terminarz, dużo łatwiej patrzy się na ekipę Guardioli. Nie ma tam w ostatnim miesiącu kolejno Manchesteru, Evertonu, Newcastle i Tottenhamu.

NAWYK GUARDIOLI

Na dziś jeden znak zapytania przy City to ławka rezerwowych. Mianowicie, czy jest dostatecznie szeroka? Co będzie, gdy liderom spuchną nogi, zwłaszcza, że w głowie trzepocze też presja Ligi Mistrzów? Guardiola w zremisowanym 0:0 meczu z Crystal Palace nie zrobił żadnej zmiany. Realizator transmisji bezskutecznie błądził, pokazując głowy Gabriela Jesusa, Raheema Sterlinga i Ilkaya Gundogana. Żaden z nich nie wszedł na boisko, co w szerszym obrazku pokazuje nam jak rzadko Guardiola korzysta ze zmian. W trzech przegranych meczach wymienił tylko dwóch graczy. Brak zaufanych „jokerów” plus eksploatacja tych samych nazwisk może dużo popsuć w końcówce sezonu.

Juergen Klopp, gdy widział słabą grę swojego zespołu w pierwszym meczu z Interem w Lidze Mistrzów, posłał na plac Roberto Firmino, Jordana Hendersona, Naby’ego Keitę i Luisa Diaza. To nie był idealny mecz The Reds, ale wygrali go zmianami i doświadczeniem. Na ten moment to ogromna siła Kloppa. On faktycznie ma najlepszy zespół od lat, potrafi nim rotować i nieustannie napiera na City.

Pytanie na dziś brzmi: gdzie bardziej skoncentruje siły: w Lidze Mistrzów, czy w Premier League? W tej kosmicznej rywalizacji praktycznie niemożliwe jest wyszarpać kilka tytułów naraz. Najbardziej prawdopodobny scenariusz to ten, w którym obie ekipy dzielą między sobą łupy i jeszcze mocniej wbijają światu do głów, że to Anglia jest dziś centrum futbolu.

PAWEŁ GRABOWSKI
NEWONCE.SPORT, CANAL+

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] Leicester City dopięło swego! Błyskawiczny powrót do Premier League stał się faktem [OFICJALNIE] Leicester City dopięło swego! Błyskawiczny powrót do Premier League stał się faktem [OFICJALNIE] Albert Rudé nie powstrzymał emocji. Co za reakcja po bramce Wisły Kraków [WIDEO] Albert Rudé nie powstrzymał emocji. Co za reakcja po bramce Wisły Kraków [WIDEO] „Powinni zapakować go w karton z kokardką i wysłać”. Dziennikarz bez ogródek o piłkarzu FC Barcelony „Powinni zapakować go w karton z kokardką i wysłać”. Dziennikarz bez ogródek o piłkarzu FC Barcelony Liverpool wybrał nowego trenera. „Here we go!” Liverpool wybrał nowego trenera. „Here we go!” OFICJALNIE: Bartosz Białkowski odchodzi z klubu OFICJALNIE: Bartosz Białkowski odchodzi z klubu Jan Faberski z bramką dla Ajaksu Amsterdam U-18. Polak pomógł w zwycięstwie z Feyenoordem Rotterdam [WIDEO] Jan Faberski z bramką dla Ajaksu Amsterdam U-18. Polak pomógł w zwycięstwie z Feyenoordem Rotterdam [WIDEO] Dawid Szulczek nie dla tego klubu? „Nie ma żadnych rozmów” Dawid Szulczek nie dla tego klubu? „Nie ma żadnych rozmów” W poprzednim sezonie zdobył ponad 30 bramek, będzie grał w Interze Mediolan. „Here we go!” W poprzednim sezonie zdobył ponad 30 bramek, będzie grał w Interze Mediolan. „Here we go!”

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy