Klauzule strachu. Czy jest się czego bać?

2022-04-09 09:23:27; Aktualizacja: 2 lata temu
Klauzule strachu. Czy jest się czego bać? Fot. FotoPyK
Redakcja
Redakcja Źródło: Transfery.info

Miniony weekend to powrót Ekstraklasy po przerwie reprezentacyjnej, a zainteresowanie fanów prawa sportowego wzbudziły mecze Warty Poznań z Rakowem Częstochowa oraz Górnika Łęczna z Pogonią Szczecin. W meczach tych wystąpili zawodnicy wypożyczeni z zespołów rywali.

W Warcie na boisku pojawili się transferowani czasowo z Rakowa Miguel Luis i Daniel Szelągowski. Z kolei barwy Górnika reprezentowali gracze „Portowców” Marcel Wędrychowski i Kryspin Szcześniak. W mediach pojawiły się pytania - jak do tego doszło, czy kluby wypożyczające nie zastrzegły w umowach wypożyczenia stosownych klauzul strachu?

CZYM JEST KLAUZULA STRACHU?

Klauzula strachu to klauzula w umowie transferu czasowego (wypożyczenia), zabraniająca zawodnikowi gry przeciwko swojemu macierzystemu klubowi. Ponieważ nie da się administracyjnie zabronić zawodnikowi uprawnionemu do gry pojawienia się na boisku, kluby stosują różne mechanizmy prawne, które pozwalają osiągnąć ten efekt. W obrocie spotyka się na przykład zobowiązania klubu wypożyczającego do niewystawiania zawodnika w meczu przeciwko klubowi macierzystemu, oczywiście obwarowane wysoką karą umowną. Popularną metodą jest także wprowadzanie odpłatności wypożyczenia lub podwyższenia kwoty wypożyczenia, często o bardzo wysokie sumy, jeżeli zawodnik wystąpi przeciwko klubowi go odstępującemu.

EFEKT MARIUSZA JOPA

Anegdotycznie wskazuje się, że klauzula strachu w warunkach polskiego rynku transferowego została spopularyzowana przez byłego właściciela Wisły Kraków, Bogusława Cupiała. W sezonie 2001/2002 krakowski klub wypożyczył do Widzewa Łódź swojego młodego wówczas stopera Mariusza Jopa. Zawodnik ten w meczu bezpośrednim między tymi drużynami zdobył w końcówce meczu dwa gole dla Widzewa, a spotkanie wygrali łodzianie stosunkiem 3:2. Wisła Kraków, zdobywająca wówczas seryjnie tytuły mistrzowskie, w roku 2002 musiała uznać wyższość Legii Warszawa.

Tytuł został utracony dwoma punktami, a gdyby Wisła wygrała z Widzewem, dopisałaby w pierwszej części sezonu trzy oczka, zaś po podziale punktów - na mocy ówczesnego regulaminu - w wyniku zaokrąglenia podzielonej na dwa liczby punktów w górę miałaby właśnie dwa dodatkowe punkty więcej.

Zdenerwowany utraconym mistrzostwem Bogusław Cupiał nakazał podobno znalezienie rozwiązań prawnych, które uniemożliwią tego rodzaju sytuacje w przyszłości. Tym sposobem na polskim rynku transferowym powodzenie zaczęły zdobyć klauzule strachu.

W ANGLII NIE WOLNO

Czy jednak wszędzie takie umowy są koniecznie? Nie. Są federacje, które wprost w swoich przepisach zabraniają gry zawodnikom wypożyczonym przeciwko klubom macierzystym. Najbardziej znanym przykładem takich regulacji jest Anglia. Angielska FA argumentuje, że z zawodnikiem wypożyczonym wiąże się immanentny konflikt interesów w przypadku meczu pomiędzy klubem wypożyczającym a macierzystym.

Zawodnik, choćby podświadomie może nie grać na 100% swoich możliwości, wiedząc że po sezonie wraca do klubu, któremu swoją grą może odebrać punkty i wiążące się z nimi trofea czy nagrody finansowe. Aby nie zastanawiać się nad tego rodzaju sytuacjami Anglicy zakazują gry zawodników wypożyczonych przeciwko klubom macierzystym.

EKSPANSJA KLAUZUL STRACHU

W Polsce takiego zakazu nie ma, dlatego klubom pozostawiono możliwość umownego regulowania tej kwestii. Klauzule strachu stały się przez to niezwykle popularne i powszechne, a kolejne kluby doskonalą brzmienia i pomysły na tego rodzaju postanowienia. Co więcej, klauzule strachu stały się tak pożądane, że zaczęto je używać także w umowach transferu definitywnego. Przykładem takiego zabiegu była umowa transferowa z 2020 roku Felicio Brown-Forbesa z Rakowa Częstochowa do Wisły Kraków, gdzie - według publikacji medialnych - zawodnik miał zabronione zagrać przeciwko byłemu klubowi. Faktycznie Forbes przeciwko Rakowowi nie występował.

Przykładem niechlubnym dotyczącym klauzul strachu jest Djordje Crnomarković, który, będąc wypożyczonym z Lecha Poznań do Zagłębia Lubin, w sezonie 2020/2021 otrzymał od sztabu trenerskiego polecenie otrzymania żółtej kartki, aby zostać zawieszonym na mecz z Lechem Poznań, przeciwko któremu i tak na mocy klauzuli strachu nie mógł zagrać.

Ofiarą tego zabiegu był brutalnie sfaulowany zawodnik Wisły Płock Piotr Pyrdoł, który okupił to zachowanie Serba długotrwałą kontuzją. Plan zawodnika zadziałał tylko częściowo. Faktycznie nie zagrał on z Lechem za cztery „żółtka”, ale ponadto Komisja Ligi za naruszenie norm etyczno-moralnych zdyskwalifikowała go na dalsze trzy spotkania oraz wymierzyła wysoką karę finansową.

CZY TO W OGÓLE JEST LEGALNE?

Pojawia się pytanie, czy klauzula strachu jest zgodna z prawem. Można znaleźć argumenty zarówna za jak i przeciw legalności takiego zapisu. Sama idea bowiem może być uznana za nielegalny wpływ innego podmiotu na klub posiadający w swojej kadrze zawodnika wypożyczonego, co stanowi zakazaną przez FIFA praktykę third-party-influence (TPI). Klauzule te są ponadto sprzeczne z ideą sportu, bowiem współzawodnictwo wymaga wystawiania zawsze najsilniejszego składu. Z drugiej strony jednak tlący się przy zawodniku wypożyczonym konflikt interesów względem klubu macierzystego także stanowi zagrożenie dla integralności rozgrywek.

Z tego też powodu można uznać, że pewne rodzaje klauzul strachu w wypożyczenia mają uzasadnienie i mogą być uznane za wiążące. Dużo więcej wątpliwości budzą tego rodzaju zapisy w umowach transferu definitywnego, które mogłyby być moim zdaniem kwestionowane, gdyż w takiej sytuacji odpada możliwość zaistnienia problemu podwójnej lojalności zawodnika.

CO Z RAKOWEM I POGONIĄ?

Wracając do postawionego na wstępie pytania, dyrektor sportowy Rakowa Robert Graf wprost wskazał w jednym z wywiadów, że klub nie posiłkuje się obecnie klauzulami strachu w wypożyczeniach. Raporty z ostatniej kolejki pokazują, że nie czyni tego także Pogoń. Czy to dobra droga? Miejsce, jakie w polskiej piłce mają obecnie Raków Częstochowa i Pogoń Szczecin, mogą stanowić argument, że tak.

MATEUSZ STANKIEWICZ, radca prawny
www.stankiewicz-kancelaria.pl
Twitter: @Mat_Stankiewicz

Więcej na ten temat: Prawo transferowe klauzula strachu