Koncert Nikolicia i Prijovicia: Legia wykorzystuje potknięcie Piasta
2016-02-14 19:22:33; Aktualizacja: 8 lat temu"Wojskowi" z wysokiej półki rozpoczęli nowy rok demolując gości z Białegostoku. Z Warszawy poszedł jasny sygnał: walka o mistrzostwo jest priorytetem i będzie się toczyć tak długo, jak będzie trzeba.
Wiosenne wznowienie rozgrywek wywołuje podobne poruszenie jak start sezonu. Analiza przygotowań, oczekiwania na transfery, dreszczyk emocji przy odliczaniu ostatnich dni, godzin, sekund do pierwszego meczu. Wszystko potęguje jeszcze wyjątkowa sytuacja poszczególnych klubów, a ta zarówno w Legii jak i Jagiellonii jest szczególna – podopieczni Czerczesowa pragną wywalczyć tytuł na 100-lecie swojego istnienia, a „Żółto-Czerwoni”... oni po prostu są ofiarą europejskich pucharów.
Gramy bez obrony
Drużyna Michała Probierza dzięki możliwości gry w Europie nie mogła przygotować się do sezonu w podobny sposób jak Piast Gliwice i Ruch Chorzów. Jesienią szkoleniowiec przy każdej możliwej okazji wspominał o problemach ze zgraniem zespołu i formą fizyczną swoich pupili. Najbardziej ucierpiała defensywa białostoczan – po odejściu Michała Pazdana brakowało osoby, która zespoli kluczową formację, a Sebastian Madera pokazywał, że nie radzi sobie z dowodzeniem przeciekającego okrętu.Popularne
Trener Jagiellonii dostrzegał te problemy i w zimowej przerwie sprowadził dwóch obrońców, którzy mieli wprowadzić spokój w tyłach trzeciej drużyny poprzedniego sezonu. Brazylijczyk Guti i Słoweniec Matija Sirok nie wyrwali się sroce spod ogona – obaj byli podstawowymi zawodnikami swoich drużyn, a 300 tys. euro wyłożone na defensora z kraju kawy miało być lekiem na seryjnie tracone bramki (druga najgorsza drużyna Ekstraklasy pod względem straconych bramek). Niedzielny mecz w Warszawie pokazał, że tylko jedna z drużyn jest zdolna spełnić pokładane w nich nadzieje.
Niedźwiedzie Czerczesowa
Przyjściu Stanisława Czerczesowa towarzyszyło wiele emocji. W Internecie pojawiło się wiele memów z niedźwiedziami, które będą mobilizować legionistów do cięższej pracy. Piłkarzom Legii za Henninga Berga zarzucano brak zaangażowania, a sprowadzenie Rosjanina miało to zmienić. I zmieniło. Już w pierwszych meczach pod wodzą nowego szkoleniowca wicemistrzowie Polski imponowali intensywnością gry. „Wojskowi” wysoko na połowie przeciwnika stosowali pressing, w którym uczestniczyli wszyscy ofensywni zawodnicy. To przekładało się na wiele odbiorów, które później zamieniane były na bramki. Jednak do perfekcyjnej realizacji taktyki brakowało odpowiedniego przygotowania fizycznego.
Dziś widzieliśmy Legię grającą dokładnie tak, jak życzył sobie tego ich trener. Piłkarze Legii od pierwszej minuty zakładali wysoki pressing w pobliżu pola karnego „Jagi”, co gubiło rozkojarzonych białostoczan. Nowa obrona nie potrafiła poradzić sobie z rozgrywaniem piłki, co zazwyczaj kończyło się długim wybiciem piłki ulubieńca warszawskiej publiczności – Drągowskiego. Bramkarz Jagiellonii wielokrotnie pokazywał swoim partnerom, aby jeden z środkowych pomocników wyszedł do rozegrania piłki, ale strach przed stratą piłki powodował, że zarówno Góralski jak i Romańczuk (zwłaszcza on) bezcelowo biegali między polem karnym a linią środkową boiska. Szybko stracone bramki przybiły gości z Białegostoku do tego stopnia, że aby zagrozić bramce Malarza potrzebny był ... Michał Pazdan. Były obrońca Jagiellonii chyba z sentymentu postanowił pomóc dawnym kolegom, ale „Żółto-Czerwoni” nawet tego nie potrafili wykorzystać.
Piłkarze Legii Warszawa pozazdrościli swoim rywalom i po wczorajszych wysokich zwycięstwach Lechii i Cracovii również wysoko pokonali odwiecznego rywala z Białegostoku. Patrząc na całe spotkanie można odnieść wrażenie, że legioniści zagrali niezły sparing, z drużyną, która przyjechała na Łazienkowską po srogie lanie. Wicemistrzowie Polski dzięki pewnej wygranej okraszonej dwiema bramkami Nikolicia, Jodłowca, Kucharczyka i świetną grą Prijovicia pokazała rywalom, że w tym sezonie nie interesuje jej nic innego jak mistrzostwo. A Jagiellonia... Przy tak niekorzystnym rozkładzie kolejnych spotkań musi wziąć się do ciężkiej pracy, aby liczyć się w walce o awans do grupy mistrzowskiej.