Krzysztof ŚWIĄTKOWSKI: Papierowi faworyci

2014-06-28 17:54:11; Aktualizacja: 10 lat temu
Krzysztof ŚWIĄTKOWSKI: Papierowi faworyci Fot. Transfery.info
Dawid Michalski
Dawid Michalski Źródło: Transfery.info

Gdzie leży problem Belgów? Czy Anglia i Włochy nie przeszarżowały w pierwszym meczu i czy Urugwaj poradzi sobie bez Suáreza? Tego i więcej możecie dowiedzieć się z kolejnego wpisu Krzysztofa Świątkowskiego!

Bardzo ciężko oglądało się spotkania Belgów.  W ich grze brakowało polotu, a przecież nazwiska mają głośne, ale tak jak zawsze - głośne nazwiska to nie wszystko. Do tego ci, którzy mieli ciągnąć grę "Czerwonych Diabłów" również nie zachwycają. Dużo więcej oczekiwałem od Edena Hazarda. On powinien pełnić podobną rolę co Cristiano Ronaldo w Portugalii, czy Leo Messi w Argentynie. Nie może ponownie dojść do czegoś takiego, jak w pierwszej połowie meczu z Rosją, kiedy to został wyłączony z gry. Piłkarz Chelsea to na tyle genialny zawodnik, że musi sobie radzić z każdą defensywą i skoro przeciwnik chce skupić się tylko i wyłącznie na nim, to wówczas Hazard musi obsłużyć idealnym podaniem swoich kolegów, a tego też nie widzieliśmy.

Ocena Belgii sprzed mistrzostw, czyli faworyt na papierze, niestety nie przeniosła się na boisko. W tej kadrze grają zawodnicy o wysokich umiejętnościach, jednak nie ma wartości dodanej. Oni po prostu nie potrafią ze sobą współpracować. Na boisku nie widać drużyny, a przecież są to na tyle świetni piłkarze, że ich zaledwie trzech zawodników jest w stanie rozmontować cały blok defensywny przeciwnika, ale ich gra wygląda tak, jakby spotkali się po raz pierwszy tuż przed mundialem.

Nie szukałbym wytłumaczenia w problemach mentalnych. Owszem, zachowanie Defoura nie było właściwe, chociaż dla mnie mogłaby to być różowa kartka, czyli coś pomiędzy żółtą a czerwoną. W jego ruchach nie widać było specjalnej zajadłości, chęci zrobienia krzywdy rywalowi, on już po prostu nie zdążył powstrzymać swojej nogi. Myślę, że ci piłkarze są głodni sukcesu i poziom motywacji stoi na wysokim pułapie, przecież od wielu lat w ogóle nie widzieliśmy ich na turnieju o tak dużej randze. Jednak nie potrafią przekuć tej motywacji, na konkrety podczas meczu.

Kto by jednak wymyślił taki scenariusz, że Origi zacznie wygryzać ze składu Lukaku. Jednak patrząc na jego poczynania, nie trudno wyobrazić sobie sytuację, że to właśnie ten 19-latek wybiegnie w podstawowym składzie w meczu przeciwko USA. Możliwe, że Lukaku ma już dosyć tego sezonu, bo nie uwierzę w brak motywacji. Może winą takiego stanu rzeczy jest to, że ci Belgowie nie mają wypracowanego własnego stylu gry. Napastnik żyje z podań, a jeśli ich nie dostaje, albo są one kierowane nie w ten sektor boiska, to ciężko mu wówczas grać. W klubie szło mu o wiele lepiej, ale tam mają opanowane różne warianty na pamięć. Podobnie jest po transferze w nowe miejsce. Często bywa tak, że topowy snajper w nowej drużynie po nawet 15 meczach ma strzeloną tylko jedną bramkę. To nie z powodu braku umiejętności,  ale z braku  czucia gry z nowymi partnerami. Nie widziałem u Belgów sytuacji, że biegnie dwóch piłkarzy i ten jeden podaje do drugiego piętką w idealnym momencie, pomimo tego że na stadionie jest 40 tysięcy rozkrzyczanych kibiców. Przy takim tumulcie ledwo co słychać na murawie, ale jeśli drużyna jest zgrana, to takie akcje wychodzą automatycznie.

Anglia, Włochy i Portugalia - to są najwięksi przegrani tego turnieju. Zaczynając od końca - Cristiano Ronaldo po prostu nie dał rady. Kontuzjowany, przemęczony trudnym sezonem. Jakoś stawiali go na nogi, ale gdyby był w pełni zdrowia i w najlepszej formie, to sam strzeliłby Ghanie cztery bramki i przeszedłby razem z kolegami do kolejnej fazy.

Anglia i Włochy nie grały strasznie beznadziejnie. Przecież ten meczy pomiędzy nimi w Manaus był świetnym widowiskiem, ale miejsce rozegrania spotkania miało ogromne znaczenie. "Squadra Azzurra" rzuciła wszystkie siły, żeby pokonać "Lwy Albionu" i niestety zapłaciła za to wysoką cenę. W kolejnych starciach podopieczni Prandellego snuli się po boisku, wyglądali fatalnie pod względem kondycyjnym. Uważam, że jeśli zagraliby w pierwszym spotkaniu w sposób wyrachowany i oszczędzali się, to teraz graliby dalej, bo ten mundial pokazuje, że każde rozwiązanie jest możliwe.

Anglicy w tym trzecim spotkaniu zagrali marnie, ale ciężko zmotywować takie gwiazdy do ostatniego wysiłku, jeśli wiadomo, że nie ma już o co grać. Niektórzy powiedzą, że Hiszpania swój ostatni mecz wygrała i strzeliła trzy bramki. Ale to co robiła Australia, to był defensywny koszmar. "Socceroos" w ogóle zagrali beznadziejnie, a ta dzielna Kostaryka postawiła podopiecznym Hodgsona ciężkie warunki i wykonała swoje zadanie.

Ta świetna statystyka, czyli 146 bramek po fazie grupowej, świadczy o tym, że wszystkim udzieliła się brazylijska fantazja. Na boiskach czuć sambę. Widzieliśmy mnóstwo ofensywnego futbolu. Jutro właśnie będziemy świadkami meczu, w którym zobaczymy futbol na tak. W spotkaniu Holandia - Meksyk spodziewam się ofensywnej gry, gonitwy od jednego do drugiego pola karnego. To będzie szalone widowisko, ale również trzeba pamiętać, że to faza pucharowa i tutaj liczy się także chłodna głowa. Bardziej doświadczona i wyrachowana jest Holandia i to jej powinna przypaść wygrana, jednak te rajdy Meksykanów są niesamowite i wiele może się wydarzyć.

Mam nadzieję, że więcej nie zobaczę Greków i Kostaryka przejdzie dalej. Owszem, wiele szacunku dla nich za ostatnie spotkanie, ale jeśli znów będę musiał patrzeć na wyczyny Samarasa, to raczej podziękuję. W tym meczu znów wróci ta stara, skostniała Grecja, z napastnikiem parodystą, a Kostaryka zagra swój ofensywny, szybki futbol i przejdzie dalej.

Luis Suárez zaprzepaścił Urugwajowi szansę na jakikolwiek sukces. To wydarzenie z meczu z Włochami było czymś szokującym. Równie zgorszony byłem jego tłumaczeniem. Myślałem, że ułożył sobie wszystko w głowie i więcej takich wybryków nie zobaczymy, ale znowu włączył się w nim instynkt zwierzęcy. On powinien poszukać pomocy, lecz równie zgorszony jestem tą karą FIFA. Ta dyskwalifikacja jest niewspółmierna do czynu Suareza. Owszem, to coś dziwnego, ale przecież ten Chiellini mógł grać dalej, a dzisiaj tych śladów już nie ma, a piłkarscy brutale, tak jak Axel Witsel, który złamał nogę Wasilewskiemu, dostają osiem - dziesięć meczów zawieszenia. Bardzo zła i krzywdząca decyzja, która zabrania wykonywać zawód Suarezowi przez cztery miesiące, a ten cały zakaz brania udziału w jakichkolwiek działalnościach związanych z piłką, to już totalna paranoja.

Ale, niestety, FIFA może zrobić wszystko.

Krzysztof Świątkowski - licencjonowany agent FIFA oraz właściciel agencji menedżerskiej "Hat-Trick Football Agency".