Malcom - Perła Nowej Akwitanii
2017-12-21 09:50:25; Aktualizacja: 6 lat temu Fot. Transfery.info
Dwa przepiękne huknięcia z dużej odległości w dwóch kolejnych spotkaniach z Saint-Etienne i Dijon przedstawiły Malcoma szerszej publiczności, nieśledzącej Ligue 1 na co dzień.
Młody Brazylijczyk już niedługo zasili jednego z zachodnich potentatów i na dobre zagości nad łóżkami - czy może raczej na tapetach smartfonów - zapatrzonych w niego nastolatków. Za to wypada trzymać kciuki, gdyż Malcom Filipe Silva de Oliveira to brylant czystej wody, który stety-niestety przerasta Ligue 1.
O istnieniu Malcoma ci bardziej zaznajomieni z rynkiem południowoamerykańskim mogli usłyszeć już w 2013 roku, kiedy 16-letni skrzydłowy zaczął stawiać pierwsze kroki w seniorskiej piłce w rodzimym Corinthians. Lewonożny skrzydłowy szybko wywalczył miejsce w pierwszej „11” jednego z najpopularniejszych brazylijskich zespołów i przykuł uwagę dziesiątek skautów z Europy, penetrujących brazylijski rynek w poszukiwaniu następców Neymara. Przykład nie jest przypadkowy, gdyż od początku kariery był porównywany do byłego zawodnika Santosu i Barcelony. Bartłomiej Rabij, ekspert ds. brazylijskiego futbolu tak opisuje swoje pierwsze doświadczenia z gwiazdą Bordeaux:
„Malcoma śledzę od czasu, kiedy będąc w Brazylii w 2013 roku, widziałem go w akcji na żywo, czyli gdy miał jakieś 16 lat. Grał wtedy w zespole U-20. Bardzo szybko przeskoczył do drużyny seniorskiej. Nie jest i nie był wielkim egzekutorem, ale witalność, szybkość, dynamika, chęć do pracy wyróżniały go zawsze i za to chwaliło go dwóch selekcjonerów Brazylii: Mano i Tite”.
Szybko znaleźli się chętni na zakontraktowanie Malcoma. Jednak oferta z Bragi, słynącej ze świetnego szkolenia i szlifowania talentów, opiewająca na niemal osiem milionów euro została natychmiast odrzucona. Niemal w tym samym momencie - rok 2014 - swoją propozycję przedstawił Olympique Marsylia. Kluby doszły do porozumienia, zawodnik poleciał wraz z agentem na południe Francji, ale na ostatniej prostej transfer upadł. Tak po latach w rozmowie z Canal + tłumaczył całą sytuację główny zainteresowany:
„Przyjechałem ze swoim agentem do Marsylii, wszystkie szczegóły zostały uzgodnione. Jednak w ostatniej chwili, z nieznanych mi powodów, prezydent (Vincent Labrune) wycofał się z transferu. Nie zostało mi nic innego, jak wrócić do Corinthians”.
Ówczesny prezes OM prawdopodobnie przestraszył się zawiłości związanych z Third Party Agreement, które w Brazylii jest na porządku dziennym. Wiedząc, jak rozwinie się Malcom, pewnie by zaryzykował, ale cóż - łatwo krytykować z perspektywy czasu. Koniec końców znalazł się ktoś inny, kto zaryzykował i teraz może otwierać szampana.
Tym innym okazało się Girondins Bordeaux. Po roku za zaledwie pięć milionów euro zakupiło zawodnika, który w międzyczasie wywalczył ze swoim dotychczasowym klubem mistrzostwo Brazylii. Wybór, którego dokonał młody skrzydłowy, z pozoru wydawał się nieco dziwny, gdyż w kolejce czekały dużo mocniejsze ekipy, na czele z Manchesterem City. Jednak zgłębiając temat widać, że było to bardzo przemyślane posunięcie, zarówno samego zawodnika, jak i klubu. Bordeaux niemal 10 lat temu zaczęło otwierać się na rynek południowoamerykański, zawiązując liczne partnerstwa m.in z Newell’s Old Boys (przykład Valentina Vady, który w wieku 14 lat dołączył do szkółki FCGB). Dodatkowo dotychczasowe doświadczenia „Żyrondystów” z brazylijskimi zawodnikami były więcej niż przyzwoite. Tacy piłkarze jak Fernando, Jussie, Wendel czy Henrique przez lata stanowili o sile drużyny i doprowadzili ją do ostatniego mistrzostwa w 2009 roku.
Średnie pierwsze półrocze od przybycia - w grudniu 2015 roku - można zrzucić na karb na „okresu aklimatyzacji” i przystosowania do dużo bardziej taktycznej Ligue 1, ale rozpoczynający się sezon 2016/2017 miał być decydujący w ocenie transferu Malcoma. Taki też był - Brazylijczyk pokazał to, czego od niego oczekiwano: szybkość, przebojowość i błyskotliwość, którą zachwycał w Corinthians. Jego zwyżka formy była ściśle powiązana z postawą drużyny. Na początku i w końcówce sezonu, kiedy Bordeaux kręciło się w okolicach piątego-szóstego miejsca, Malcom notował bramki i asysty - ostatecznie uzbierał ich odpowiednio siedem i pięć - ale w środkowej części rozgrywek, kiedy „Żyrondyści” złapali dołek, skrzydłowy również się zaciął, notując na przestrzeni niemal pięciu miesięcy zaledwie jedną bramkę i jedną asystę. Warto podkreślić, że przez cały ten okres był zdrowy i wychodził w pierwszym składzie; w całym sezonie opuścił zaledwie jedno spotkanie.
Do ostatniego dnia letniego okienka transferowego Bordeaux nie miało pewności, czy ich największy skarb pozostanie na dłużej we Francji. O Malcoma najbardziej zabiegała Borussia Dortmund, która w Brazylijczyku widziała naturalnego zastępcę dla sprzedanego do Barcelony Ousmane'a Dembélé. Skończyło się na strachu, a ponadto pod koniec września „Żyrondystom” udało się przedłużyć kontrakt ze swoją perłą do końca czerwca 2021 roku.
Przedłużenie umowy było majstersztykiem w wykonaniu włodarzy francuskiego klubu. Third Party Agreement (czyli w skrócie posiadanie praw do części karty zawodnika przez osobę bądź firmę niezwiązaną bezpośrednio z klubem), które wiązało Bordeaux, Corinthians i Malcoma,prowadzi do wielu komplikacji w przeprowadzaniu transferu. Aby uniknąć takowych w przyszłości - i, co ważniejsze, więcej zarobić na sprzedaży - konstruując nową umowę z Malcomem, Bordeaux doszło do porozumienia z Corinthians i zażegnało kłopot. Szczegóły nie są jasne: mówi się, że Brazylijczycy posiadali połowę praw do zysku Bordeaux z transferu powyżej trzech milionów euro bądź 15 procent karty zawodnika. Wiadomo w każdym razie, że francuski klub równolegle z przedłużeniem umowy zapłacił Corinthians dodatkowe 4,8 miliona euro, dzięki czemu posiada już pełnię praw do gwiazdora. Ta inwestycja już niebawem powinna się spłacić.
Młodzian nie tylko ma ogromny wpływ na to, jak prezentuje się Bordeaux na boisku, ale również, jak wygląda szatnia w klubie. Dzięki niemu w letnim okienku transferowym udało się zakontraktować dwóch jego rodaków: Cafu i Otavio (trzeci najlepiej oceniany zawodnik w sezonie według „Whoscored.com”). To on był magnesem, który skusił dwóch Brazylijczyków na przeprowadzkę do południowo-zachodniej Francji. W październiku Jocelyn Gourvennec w jednym z wywiadów podkreślał, że mimo młodego wieku Malcom ma mocną pozycję w szatni. Jest spoiwem łączącym starszą część szatni z tą młodszą.
Wiedząc, że 20-latek zostanie, Jocelyn Gourvennec mógł wprowadzić swoje nowe założenie taktyczne, według którego większość akcji ofensywnych będzie przebiegało właśnie przez prawoskrzydłowego. W poprzednim sezonie za kreowanie akcji odpowiedzialny był Valentin Vada, ale jest to zawodnik znacznie mniej wszechstronny niż Malcom. Wyjściową pozycją Brazylijczyka jest prawe skrzydło, lecz każdy, kto choć kilka razy oglądał Bordeaux, wie, że jest to jedynie pozycja na papierze. Lewonożny zawodnik znany jest z zamiłowania do częstych ścięć z prawego skrzydła do środka w celu oddania strzału lub kontynuowania akcji w głębi pola. Nie ma też tendencji do przetrzymywania piłki przy nodze; dużo widzi, co przekłada się na niezłą liczbę notowanych asyst. Aby dodatkowo podkreślić wpływ Malcoma na grę „Żyrondystów”, można odwołać się do danych „WhoScored.com”, według których ponad 40 procent akcji zespołu przeprowadzanych jest właśnie prawą stroną boiska.
Młodzieżowy reprezentant Brazylii już w zeszłym sezonie zaprezentował się z niezłej strony, ale od samego startu kolejnych rozgrywek Ligue 1 było widać, że to, co dotychczas widzieliśmy, było zaledwie próbką jego ogromnych umiejętności. Cztery pierwsze spotkania: dwie bramki, trzy asysty i wydarcie niemalże w pojedynkę w trzeciej kolejce remisu z Lyonem (dwa gole, wynik 3:3). Warto obejrzeć skrót tego meczu - co bramka, to piękniejsza. Obydwa trafienia w wykonaniu Malcoma pokazują jego największą zaletę, czyli atomowe uderzenie z dystansu, którym niejednokrotnie zaskakiwał i pewnie jeszcze nieraz zaskoczy bramkarzy rywali.
Póki skrzydłowy strzelał i asystował, póty Bordeaux regularnie punktowało, bijąc się o miejsce w pierwszej piątce. Jednak w Nowej Akwitanii od lat, brakuje środkowego napastnika z prawdziwego zdarzenia. O indolencji obecnie dostępnych snajperów - Aleksa Mendy'ego i Nicolasa De Preville'a - niech świadczy fakt, że środkowy pomocnik Younousse Sankharé ma więcej trafień niż oni dwaj razem wzięci. Dodatkowo biorąc pod uwagę nieszczelną defensywę widać, że obecna forma FCGB nie wzięła się z przypadku. 10 ostatnich spotkań to zaledwie jedno zwycięstwo z Saint-Etienne (3:0). Strzelcem jednej z bramek był rzecz bohater tekstu. Skoro się rzekło, że była to bramka wyjątkowej urody - poniżej możecie ją obejrzeć. Trzy dni później Malcom powtórzył tę sztukę w przegranym 2:3 spotkaniu z Dijon.
W przeciwieństwie do poprzedniego sezonu, pomimo słabej dyspozycji zespołu Malcom cały czas generuje liczby. Wystarczyło mu 16 spotkań, aby wyrównać statystyki z minionych rozgrywek (w tym momencie siedem bramek i cztery asysty). Tym samym o aktualnej gwieździe Ligue 1 zaczęło być bardzo głośno i wieszczy się mu niechybny transfer. O zawodniku mówi się w kontekście choćby Bayernu Monachium, gdzie miałby zastąpić starzejącego się Robbena - zawodnika o podobnej charakterystyce. Umowa wiążąca Malcoma z Bordeaux obowiązuje jeszcze niecałe cztery lata, toteż ewentualny zainteresowany musiałby głęboko sięgnąć do sakiewki, bo stabilny finansowo klub nie zaakceptuje pierwszej lepszej oferty za swoją gwiazdę.
Śledząc zachowanie i podejmowane przez 20-latka decyzje nietrudno wyrobić sobie zdanie, że jest to bardzo poukładany zawodnik, który unika rozgłosu i daleko mu do stereotypu brazylijskiego lekkoducha. I tak zapewne jest, gdyż w trakcie dwuletniej przygody we Francji tylko raz dopuścił się niefrasobliwego zachowania. Chodzi mianowicie o zrobienie sobie zdjęcia z Neymarem i wymianę z nim koszulki tuż po dotkliwej porażce z PSG 6:2. Było to spore faux-pas, lecz z braku doświadczenia i zapewne fascynacji, jaką darzy rodaka Malcom - wybaczalne. Skończyło się na rozmowie wychowawczej, bez dodatkowych sankcji.
Czasy Bordeaux to jedno, ale aktualny 20-latek nie zawsze był poukładany. Jak niemal każdemu chłopakowi wchodzącemu w pełnoletność, śpieszyło mu się ze zdobyciem prawa jazdy. W Brazylii najbardziej niecierpliwym sprawę zdarza się załatwiać nieformalnie: kopertą i uściskiem dłoni. O taki właśnie proceder został oskarżony Malcom w bardzo głośnej aferze, w której zarzuty usłyszało niemal pięć tysięcy osób. Wieści o karnych konsekwencjach nie ciągną się za piłkarzem do dziś, co pozwala przypuszczać, że sytuacja została zakończona polubownie.
Dobra gra Malcoma prócz transferu każe poruszyć sprawę reprezentacji Brazylii. Można by się o tym rozpisać, ale lepiej oddać głos trenerowi kadry Tite, który był trenerem 20-latka w czasach jego gry w Corinthians. Wypowiedź pochodzi z październikowego wywiadu udzielonego „Canal +”:
„Zdaję sobie sprawę, że Malcom jest jednym z najlepszych zawodników w obecnym sezonie Ligue 1. Wiem o czym mówię, gdyż miałem okazję go trenować przez dwa lata i widzę, jaki postęp zrobił. Kto wie, czy w najbliższym czasie nie otrzyma swojej szansy, bacznie go obserwujemy”.
Do debiutu w seniorskiej reprezentacji jeszcze nie doszło, ale przy takiej postawie zawodnika jest kwestią czasu, kiedy Tite sięgnie po swojego byłego podopiecznego.
Malcom zaczyna się dusić w „malutkim” Bordeaux, przerastając wszystkich zawodników z kadry o klasę. Francuzi nie są skorzy to sprzedania swojej gwiazdy i trudno im się dziwić, ale w przypadku pojawienia się oferty rzędu kilkudziesięciu milionów wątpliwe, by byli w stanie ją odrzucić. Wielbicielom Ligue 1 pozostaje liczyć, że wbrew prognozom „Żyrondyści” zdołają zatrzymać rewelacyjnego piłkarza chociaż do lata.
MICHAŁ BOJANOWSKI
Podziękowania za pomoc dla Bartłomieja Rabija i Dominika Guziaka
[LeBallonMag.pl]