Na stulecie Liga Mistrzów?

2016-02-02 20:32:48; Aktualizacja: 8 lat temu
Na stulecie Liga Mistrzów? Fot. Transfery.info
Źródło: sport.pl, uefa.com

W połowie stycznia na łamach serwisu sport.pl Bogusław Leśnodorski jasno sprecyzował swoje cele – na wiosnę zdobędziemy mistrzostwo, a później dołożymy wszelkich starań, by Liga Mistrzów przestała być mityczna dla polskich kibiców.

 Założenia mocno optymistyczne, ale z drugiej strony – realne jak nigdy wcześniej.

***

Wiele osób po tym, jak tylko usłyszy wzmiankę na temat „rankingu UEFA”, od razu doznaje dziwnych drgawek, poddaje swój mózg kwarantannie i ogólnie nie chce mieć nic do czynienia z tą czarną magią. Jednak tak się składa, że w przyszłym sezonie to właśnie matematyka może być asem w rękawie drużyny Czerczesowa, dlatego przyjrzyjmy się bliżej, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi.

UEFA prowadzi swoje dwie oddzielne klasyfikacje – klubową, która stara się sprawiedliwie odzwierciedlić hierarchię europejskich drużyn, oraz krajową, ściśle z nią powiązaną. To właśnie ta druga była i jest zmorą dla naszych klubów. To przez nią Jagiellonia i Śląsk miały latem odpowiednio: osiem i dziesięć dni przerwy od treningów, po których musieli skutecznie przygotować się do rywalizacji w I rundzie kwalifikacyjnej do Ligi Europy.



Tak prezentuje się ranking krajowy, według którego będą przyznawane miejsca w pucharach w kolejnym sezonie. Aby drugi zespół Ekstraklasy (lub trzeci, jeśli mistrz lub wicemistrz zdobyli Puchar Polski) zaczynał od drugiej rundy eliminacyjnej Ligi Europy, musielibyśmy awansować na co najmniej 17. miejsce w rankingu. Wtedy triumfator Pucharu Polski startowałby od trzeciej rundy. Jeśli natomiast wskoczylibyśmy do czołowej "15" to również wicemistrz kraju miałby prawo walczyć o Champions League. Naturalnie z dość marnymi szansami, bo nie startowałby z tej zdecydowanie łatwiejszej ścieżki mistrzowskiej.

Punkty zdobywa się następująco:
1. Za rozegrane spotkania*
- 2 pkt za zwycięstwo w fazie zasadniczej (1 pkt w eliminacjach)
- 1 pkt za remis w fazie zasadniczej (0,5 pkt w eliminacjach)
2. Za awans
- 4 pkt za wejście do fazy grupowej Ligi Mistrzów
- 5 pkt za wyjście z fazy grupowej Ligi Mistrzów
- 1 pkt za awans do każdej kolejnej rundy Ligi Mistrzów, oraz Ligi Europy, począwszy od ćwierćfinału

Współczynnik krajowy bierze pod uwagę wyniki osiągane przez drużyny z danego kraju na przestrzeni pięciu lat, a jego składową, uzyskiwaną na przestrzeni jednego sezonu, otrzymuje się poprzez wyliczenie średniej arytmetycznej wyników wywalczonych na przestrzeni bieżących rozgrywek. By to zobrazować, popatrzmy na nasz tegoroczny składowy współczynnik:

Jagiellonia – dwa zwycięstwa z Kruoją Pokroje i remis z Omonią Nikozja – 2x1pkt + 1x0,5pkt = 2,5pkt
Śląsk – dwa zwycięstwa z NK Celje i remis z IFK Goteborg – 2x1pkt + 1x0,5pkt = 2,5pkt
Lech – dwa zwycięstwa z FK Sarajevo i Videotonem FC, wygrana w fazie grupowej z Fiorentiną i dwa remisy z Belenenses – 4x1pkt + 1x2pkt + 2x1pkt = 8pkt
Legia – dwa zwycięstwa z FC Botosani, FK Kukesi i Zorią Ługańsk, wygrana w fazie grupowej z FC Midtjylland i remis z Club Brugge – 6x1pkt + 1x2pkt + 1x1pkt = 9pkt,

więc liczba „oczek”, które Polska będzie mogła sobie dopisać za sezon 2015/16, wyniesie (2,5 + 2,5 + 8 + 9)/4 = 5,5pkt. Rezultaty nie były jakieś olśniewające, a mimo to zapewniły o 0,75pkt lepszy wynik niż ten uzyskany za poprzedni rok, w którym Legia w cuglach triumfowała w swojej grupie Ligi Europy. Gdybyśmy rokrocznie notowali takie same wyniki w Europie jak teraz, to zajmowalibyśmy 15. pozycję w rankingu, a już wspominałem, co ona gwarantuje…

Przejdźmy teraz do rankingu klubowego. Ustala się go sumując 20% współczynnika krajowego danej drużyny, oraz jej własny dorobek, z tą różnicą, że nie uwzględnia się meczów eliminacyjnych**, dlatego warszawska drużyna za obecne rozgrywki „zarobiła” 20%x5,5pkt + 1x2pkt + 1x1pkt = 4,1pkt, a Kolejorz 20%x5,5pkt + 1x2pkt + 2x2pkt = 5,1pkt.


Ogólnie Legia będzie miała przed nadchodzącym sezonem 28 punktów na swoim koncie, co aktualnie gwarantuje im 73. pozycję w rankingu. W przypadku zdobycia mistrzostwa Polski przez Czerczesowa i spółkę, będą oni mieli nad sobą tylko dziewięć drużyn, które mogą zadecydować o ewentualnym rozstawieniu w play-offach do Ligi Mistrzów:

1. Olympiakos Pireus (Grecja) [21. miejsce, 70,940pkt]
2. Viktoria Pilzno (Czechy) [41. miejsce, 44,265pkt]
3. Red Bull Salzburg (Austria) [45. miejsce, 42,520pkt]
4. Celtic Glasgow (Szkocja) [51. miejsce, 40,460pkt]
5. PAOK Saloniki (Grecja) [53. miejsce, 37,440pkt]
6. Steaua Bukareszt (Rumunia) [55. miejsce, 36,576pkt]
7. APOEL Nikozja (Cypr) [58. miejsce, 35,935pkt]
8. BATE Borysów (Białoruś) [62. miejsce, 34,000pkt]
9. Sparta Praga (Czechy) [63. miejsce, 32,265pkt]

Jednak nie wszystkie te zespoły będą mistrzami swoich krajów. Praktycznie pewnym tytułu może być Olympiakos, który podobnie jak PSG we Francji ma wielkie szanse na wygranie ligi bez zaznania smaku porażki. Dzięki temu możemy zapomnieć, że na tej liście jest PAOK. Od sezonu 2005/06 na Białorusi trwa supremacja BATE. Wszystko wskazuje na to, że i w tym roku nic się nie zmieni, bo drużyna z Borysowa ma 12 punktów przewagi nad drugim Dynamem Mińsk. Trudno przypuszczać, by w Szkocji ktoś stawił czoło Celtikowi. Ligę czeską wygra ktoś z dwójki Viktoria Pilzno/Sparta Praga, mające kolejno 9 i 6 „oczek” przewagi nad grupą pościgową. Red Bull pomimo dużego, jak na austriackie warunki, budżetu nie wypracował sobie jakiejś znaczącej przewagi nad resztą drużyn. Problem ze zdobyciem mistrzostwa mogą mieć Steaua, zajmująca dopiero czwartą pozycję w rumuńskiej lidze, i APOEL, będący w tabeli za AEKiem Larnaka.

Jeśli w wyżej wymienionych ligach utrzymałby się stan po rundzie jesiennej, to Legia miałaby szósty w kolejności współczynnik, a miejsc do rozstawienia jest… pięć. Jednak w żadnym wypadku nie oznacza to, że są oni na straconej pozycji. Niespodzianki w III rundzie są na porządku dziennym. Dwa lata temu Maribor wyeliminował APOEL, przed rokiem Aalborg pokonał w dwumeczu Dinamo Zagrzeb, a Malmö Spartę Praga. W tym sezonie Maccabi rozprawiło się z Viktorią Pilzno, Partizan ze Steauą, a nierozstawione Malmö ponownie przeszło dalej, dzięki pokonaniu Red Bull Salzburg. Wychodzi na to, że kalkulowanie, iż Legia będzie rozstawiona w play-offach, jest zwykłym pragmatyzmem, a nie marzeniem ściętej głowy.

Do podobnych wniosków musiał dojść zarząd stołecznej drużyny, z Bogusławem Leśnodorskim i Dariuszem Mioduskim na czele. Właściciele klubu zaryzykowali, bo tak póki co trzeba to określić. Dotychczas tak aktywny ruch na rynku transferowym wiązał za sobą utratę jednego z kluczowych ogniw lub zarobienia kroci na sprzedaży Bielika lub Furmana. Teraz nic takiego nie miało miejsca. Odszedł Żyro, ale stwierdzenie , że jest to osłabienie Legii, nawet w obliczu jego obiecującego startu w Wolverhampton, byłoby skrajną głupotą.

Bez wątpienia cieszy też fakt, że te duże pieniądze nie są wydawane na oślep, tak jak to miało miejsce w 2010 roku, gdy ITI postanowiło zbudować silną ekipę, z okazji otwarcia nowego sezonu. Wtedy Legia sięgała po takie tuzy jak Knezevic, Antolovic, Mezenga czy Manu. Jedynym zawodnikiem, który jako tako się sprawdził był Vrdoljak, jednak po piłkarzu przychodzącym za największą kwotę transferową w historii Legii spodziewano się znacznie więcej.

Teraz wydaje się, że nie tylko scouting przeszedł znaczną metamorfozę, ale również sama wizja włodarzy klubu. Leśnodorski podąża w tym okienku szlakiem, przetartym już przez Bogusława Cupiała oraz… Józefa Wojciechowskiego. Stara się ograniczyć ryzyko, sięgając po twarze, które są dobrze znane każdemu fanowi Ekstraklasy. Jeszcze do niedawna te założenia wyglądały zupełnie inaczej. Wystarczy przytoczyć współpracę z Fluminense, którą można aktualnie opisać tylko jednym słowem – kompromitacja, czy też ściągnięcie Helio Pinto, Henrika Ojamy lub ostatnio Ivana Trickovskiego. Skuteczność w zagranicznych transferach nie była jak dotąd powalająca, ale z drugiej strony - odkrycie Guilherme, który został sprowadzony za czapkę, czy też pozyskanie Ondreja Dudy i Nemanji Nikolica rekompensuje te wpadki.

Jeśli mamy w końcu wrócić do tej upragnionej Ligi Mistrzów, to chyba właśnie kierując się prostą logiką. Ściągnięcie Pazdana było droższe niż Dossy Juniora, pomimo że raczej to ten drugi sprawiał wrażenie gościa z większym potencjałem. Furman nawet nieźle prezentował się jesienią, ale szanse na przedłużenie jego wypożyczenia lub ostateczne wykupienie były znikome. Co więc robimy? Bierzemy Borysiuka. Czy Hamalainen po przejściu do Legii przestanie być jednym z najlepszych zawodników ligi? Raczej nie. Ciągle brakuje nam lewego obrońcy, musimy wreszcie sprowadzić kogoś, kto będzie taki jak lubi Czerczesow, czyli wybiegany i pracowity oraz z marszu stanie się podporą drużyny, tylko gdzie takiego grajka znaleźć? W Bundeslidze!

Czysta dedukcja oraz prosta retoryka, która bez wątpienia jest znacznie kosztowniejsza, ale kiedy w nie zainwestować, jeśli nie teraz? W dodatku wygląda na to, że to jeszcze nie koniec wrażeń dla kibiców tej drużyny, bo sam dyrektor sportowy wicemistrza Polski, Michał Żewłakow, głośno mówi, że można się spodziewać kolejnych wzmocnień.

Legia dość szybko kładzie podwaliny pod nadchodzący sezon, jednak trzeba pamiętać, że jest jeszcze przed nimi jedno, być może i najtrudniejsze, zadanie. Zawodnicy Piasta mają przewagę nie tylko w tabeli, ale przede wszystkim w głowach. Oni absolutnie nic nie muszą. Radoslav Latal nie wynegocjował póki co jakichś transferów, które zwaliłyby z nóg, choć samemu utrzymaniu kadry należy przypisać ogromny sukces. Gliwiczanie na pewno nie zamierzają odpuścić i taką to właśnie wojnę będziemy mieć w nadchodzącej rundzie. Logiki z romantyzmem. Pieniędzy z perfekcjonizmem. Dawida z Goliatem. I nie ma co mydlić oczu, trzeba powiedzieć to wprost - czekamy na nią z wypiekami na twarzy.

* jeśli dany zespół nie zdobędzie co najmniej dwóch punktów w Lidze Europy (tj. wszystkie spotkania przegra lub tylko raz zremisuje), to dostaje je „z urzędu”

** chyba że zespół nie zakwalifikuje się do fazy zasadniczej, wtedy za odpadnięcie w:
- II rundzie dostaje 0,5pkt,
- III rundzie dostaje 1pkt,
- IV rundzie dostaje 1,5pkt