Nowy selekcjoner nie odmieni całej polskiej piłki

2022-12-28 16:44:57; Aktualizacja: 1 rok temu
Nowy selekcjoner nie odmieni całej polskiej piłki Fot. DarioZg / Shutterstock.com
Redakcja
Redakcja Źródło: Transfery.info

Rozstanie z Czesławem Michniewiczem i szybkie znalezienie następcy powinno poprawić atmosferę wokół reprezentacji Polski. Pytanie, czy nowy selekcjoner będzie mógł zdziałać coś więcej.

Trzech spośród ośmiu ćwierćfinalistów ostatniego mundialu zaczęło pracę ze swoimi reprezentacjami od łatki selekcjonera tymczasowego. Czwarty drużynę przejął w zasadzie tuż przed mundialem.

Selekcjoner - nieoczywista robota

Gareth Southgate selekcjonerem reprezentacji Anglii został w 2016 roku trochę przez przypadek, bo jego poprzednika - doświadczonego ligowego trenera Sama Allardyce’a - zgubiła chciwość i afera korupcyjna. Z tymczasowego Southgate awansował na stałego i jest najdłużej pracującym selekcjonerem Anglików od 1990 roku.

Zlatko Dalić, który nawet we własnym kraju był raczej mało znany, przejął Chorwację tuż przed barażami o awans na mundial w Rosji. Tam zdobył srebro, a w Katarze dołożył brąz.

Lionel Scaloni też miał prowadzić kadrę Argentyny tylko na chwilę, bo przecież nigdy wcześniej nie trenował żadnego seniorskiego zespołu, ale przekonał do siebie federację oraz piłkarzy i został na dłużej. Najpierw zdobył Copa America, a później wygrał mundial.

A trener rewelacji tegorocznego mundialu - Walid Regragui z Maroka - pracuje ledwie od sierpnia.

To oczywiście nie znaczy, że selekcjonerem reprezentacji może zostać byle kto. Ale idealnych kandydatów znajdziemy w nieoczywistych miejscach, bo tak nieoczywista jest ta robota.

Jeden człowiek nie zrobi wszystkiego

Tymczasem do wyboru następcy Czesława Michniewicza podchodzimy trochę tak, jakbyśmy szukali następnego trenera dla średniego klubu ligowego, który chciałby wykonać skok do przodu i znaleźć się w czołówce.

Szukamy więc kogoś, kto nauczyłby polskich kadrowiczów grać odważnie, progresywnie. Kto w dodatku będzie wprowadzał do drużyny młodych zawodników, a - co być może najważniejsze - będzie też twarzą odmiany całego polskiego futbolu, który to po raz kolejny ma wyjść z drewnianych domków wynikozy oraz lagi na Robercika i uwierzyć w to, że inna piłka jest możliwa.

Dużo tu obowiązków dla człowieka, który kontakt z zespołem ma raptem przez kilka tygodni w roku.

Oczywiste jest, że jeden trener nie będzie w stanie sprostać każdemu z tych wyzwań. A zwłaszcza wyzwaniem będzie odmiana całego polskiego piłkarstwa czy wpływ na szkolenie. Jeden człowiek nie zmieni dekad zaniedbań i nie wprowadzi zmian, które w innych krajach zajmowały lata i były wysiłkiem tysięcy ludzi.

Co więcej, wątpliwa może być też wiara w drastyczną zmianę stylu gry reprezentacji przez jedynie zmianę trenera.

Tymczasowy, czyli lepszy

Budowanie drużyny w piłce reprezentacyjnej wygląda bowiem zupełnie inaczej niż w klubie. Czego trener klubowy nie da rady wypracować na treningach, to skoryguje w okienku transferowym. O ile oczywiście wcześniej nie zostanie zwolniony.

A w reprezentacji nie da się załatwić ani jednego, ani drugiego. Treningów jest jak na lekarstwo, raptem kilkanaście jednostek w ciągu roku. A pula dostępnych zawodników jest ograniczona, nawet dla najlepiej szkolących krajów na świecie. Niemcy, Hiszpanie czy Anglicy przecież w zasadzie nie mają młodych napastników.

Co takiego więc - jeśli nie praca na treningach - sprawia, że selekcjonerzy osiągają sukces? Co spowodowało, że Southgate, Dalić, Scaloni czy Regragui mają tak mocny status w swoich kadrach?

Być może sukces tkwi w ich tymczasowości.

Tymczasowy trener ma jedno zadanie - wyrównać kurs łajby. Skończyć z konfliktami, stworzyć dobrą atmosferę. Ogarnąć bałagan.

Najważniejsze słowo - przynależność

Tymczasowy trener ma po prostu zostawić drużynę w lepszym stanie, niż ją zastał.

I właśnie to zadanie w pracy z reprezentacją Anglii Gareth Southgate wyniósł do poziomu niemal mantry. Zainspirowany kulturą najlepszej w historii reprezentacji na świecie - drużyny Nowej Zelandii w rugby - zaimplementował w Anglii koncept „whakapapa” pochodzący właśnie z kultury maoryskiej.

Chodzi w nim o to, że każdy człowiek na ziemi jest jedynie częścią pewnego łańcucha budowanego przez jego przodków, a następnie przez jego potomstwo.

A każdy reprezentant kraju jest reprezentantem tylko na chwilę. Dostał koszulkę od poprzednika i przekazuje ją dalej. Jego zadaniem jest zostawić ją - symbolicznie - w lepszym stanie, niż dostał od poprzednika.

Southgate poprosił więc człowieka, który przez lata pracował przy All Blacks - Owena Eastwooda (autora książki „Belonging”, czyli „Przynależność”), by pomógł mu stworzyć w zawodnikach poczucie przynależności do wielkiej historii reprezentacji Anglii.

Jak to zrobił? Rytuały mają tu znaczenie. Nowi reprezentanci dostają koszulki od liderów na swoich pozycjach. Do szatni zapraszani są byli piłkarze angielskiej kadry. Wszystko po to, by każdy czuł się częścią większej całości. Częścią historii. Częścią łańcucha.

Southgate’owi udało się zbudować nie tylko drużynę, ale zupełnie nową kulturę w reprezentacji swojego kraju. Przez lata dla kolejnych selekcjonerów reprezentacji Anglii było to zadanie praktycznie nieosiągalne. Żadnemu nie udało się przełamać animozji klubowych.

Dlatego też zapewne nie było w Anglii wielkiej debaty nad przyszłością selekcjonera. Jasnym jest co prawda, że jeśli drużyna nie przywiezie złotego medalu z Euro 2024, to Southgate nie pozostanie już na stanowisku, lecz nie ma wielkiego ciśnienia, aby już teraz zastąpił go trener o większych umiejętnościach taktycznych czy szerszym wachlarzu patentów na zarządzanie meczem.

Bo nawet jeśli następca byłby w tych - czysto piłkarskich - walorach lepszy, to byłby gorszy w tym kluczowym dla Anglików elemencie: budowaniu kultury zespołu.

Luka Modrić mówiąc o Zlatko Daliciu zwrócił uwagę na to, że każda z gwiazd chorwackiego zespołu zrozumiała, że zespół jest ważniejszy niż jednostki i - cytując za portalem „Weszło” - schowała ego do kieszeni.

„Wall Street Journal” pisał zaś o Regraguim, że poza taktyką, w odnowie drużyny narodowej kluczowe było dla Marokańczyka stworzenie poczucia przynależności zawodników do drużyny. Dlatego do hotelu zaprosił matki zawodników. – To one najdłużej budowały ten zespół – czytamy.

Nowy selekcjoner - ważny, ale nie jedyny

Z tych wszystkich opowieści wyłania nam się obraz selekcjonera, którego głównym zadaniem jest tworzyć w zespole dobrą kulturę, dobry klimat do pracy. Tak, by każdy z piłkarzy wzajemnie się napędzał, a nie ciągnął wózek we własną stronę. A liderzy wzięli na siebie odpowiedzialność za grę czy taktykę. I kreowali następnych liderów, a nie trzymali ten status jedynie dla siebie.

Polska drużyna takiej kultury obecnie nie ma. Przez ostatnie cztery lata miała trzech różnych selekcjonerów, z których każdy budował narrację na własny sposób. Jerzy Brzęczek zbudował twierdzę „niekochanych”. Paulo Sousa, jak Ted Lasso, chciał, by polski piłkarz uwierzył w siebie. A Czesław Michniewicz za najważniejszy i nienegocjowalny uznał jedynie wynik.

Gdzieś w tym wszystkim uciekła w końcu przynależność do drużyny, rozkładająca się już pod koniec kadencji Adama Nawałki. Już wtedy nawet postronny kibic był w stanie wyczuć, że coś w zespole dzieje się nie tak.

Dlatego podstawowym zadaniem nowego selekcjonera powinna być nie odnowa taktyczna polskiej reprezentacji, ale stworzenie nowej kultury w zespole. A już na pewno nie budowanie od nowa całego polskiego futbolu.

Roberto Martinez był przecież nie tylko selekcjonerem reprezentacji Belgii, ale też dyrektorem technicznym federacji, odpowiedzialnym za przyszłość krajowej piłki. Owoce pracy na tym drugim stanowisku poznamy zapewne za kilka lat, ale jako selekcjoner poległ na tym najważniejszym, ludzkim poziomie. Na mundial w Katarze Belgia przyjechała jako skłócona ze sobą grupa zawodników, a nie drużyna. Do tego zadania - budowy kultury zespołu - nie jest potrzebny nie wiadomo jaki specjalista od taktyki, ekspert od wygrywania z silniejszymi zespołami czy magik od ofensywnego stylu gry.

Do tego potrzebny jest trener, który rozumie, że znajduje się w tym miejscu tylko na chwilę i ma przekazać drużynę następcy w lepszym stanie, niż ją zastał.

Nowy selekcjoner nie odmieni więc całej polskiej piłki. Ale może być jednym z pierwszych ogniw łańcucha ludzi, którzy tego dokonają.

JACEK STASZAK

Więcej na ten temat: Trenerzy Polska Polska Czesław Michniewicz