TRENER Z ZAGRANICY
Wymienia
się kilka nazwisk. Wśród nich jest 39-letni Wiktor
Gonczarenko, który przez wiele
lat utożsamiany był z BATE Borysów. Dwukrotnie grał z tym
klubem w Lidze Mistrzów. Potem obrał kierunek rosyjski i po pracy w
Kubaniu Krasnodar oraz asystowaniu w CSKA Moskwa, objął FC Ufa.
Jego umowa z tym klubem jest ważna do końca czerwca 2018 roku. Do
tego czasu kontraktem z Žiliną związany jest również Adrián
Guľa. 41-latek prowadzi słowacki zespół od 2013 roku i w
dwóch poprzednich sezonach zajął z nim drugie i piąte miejsce.
Podobnie jak Gonczarenko, wielokrotnie był już łączony z
przenosinami do Polski.
To samo można zresztą napisać o
Myronie Markiewiczu. Były
selekcjoner reprezentacji Ukrainy, po tym jak doprowadził Dnipro do
finału Ligi Europy, zaczął pracę w rodzimej federacji. Trzeba
podkreślić, że to szkoleniowiec zupełnie innej daty, bo ma już
65 lat. Doświadczenie jednak też przecież robi swoje.
Wśród
potencjalnych następców Hasiego wymienia się również Aleha
Kononowa, który trzy razy z
rzędu występował w Lidze Europy z Krasnodarem oraz Avrama
Granta. Wicemistrzostwo Anglii
z Chelsea, finał Ligi Mistrzów... Z całą pewnością najbardziej
znany i utytułowany ze wszystkich z nich.
Wady i zalety?
Każdy z nich ma oczywiście swoje. Guľa na przykład od zawsze
uwielbiał grać z rozmachem w ofensywie, a przecież właśnie tego
oczekują działacze i kibice Legii. Markiewicz z kolei dobrze
włada językiem polskim, a do Granta zawodnicy prawdopodobnie z
miejsca mieliby ogromny szacunek. Nazwisko zrobiłoby swoje. Jeśli
mielibyśmy jednak znaleźć punkty wspólne dotyczące po prostu
nowego trenera Legii z zagranicy, nie można nie wspomnieć o
pieniądzach. Zerwanie umowy z Hasim to koszt rzędu 1,5 miliona
euro. Za trenerów pracujących obecnie w klubach trzeba przecież
zapłacić, a tacy Kononow czy Grant byliby olbrzymim obciążeniem
budżetu. Nawet tego powiększonego o pieniądze z Champions League.
Gdyby Legia zdecydowałaby się na któregoś z nich, znowu
mielibyśmy powtórkę z rozrywki i wzajemne badanie się, co jak
wiadomo - przy barierze językowej (nie zapominamy o Markiewiczu) -
jest jeszcze trudniejsze. Nie można również wykluczyć
sprowadzania „swoich” Moulinów i Langilów, którzy
niekoniecznie muszą wnosić jakość do drużyny. Z drugiej strony,
większość z nich byłaby na pewno większym autorytetem dla legionistów niż któryś z polskich trenerów.
TRENER Z POLSKI
Patrząc
jednak na to, że w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy Legię
prowadziło trzech trenerów z zagranicy i z każdym były jakieś
problemy (z Czerczesowem, który przy Hasim wypada na mistrza w swoim
fachu - również), można się zastanowić czy to na pewno
odpowiedni kierunek. Okej, legioniści w końcu awansowali do Ligi
Mistrzów i doprowadził do tego szkoleniowiec z Belgii, ale mając
takich rywali w eliminacjach, Legię do Champions League wepchnąłby
każdy polski trener. Może więc warto do nich wrócić?
Legioniści
gorzej już grać nie będą, a znajomość realiów może okazać
się kluczowa przy wychodzeniu z marazmu.
Z trenerów będących obecnie bez pracy na czoło wysuwa się Maciej Skorża. Bezrobotny,
znający Legię jak własną kieszeń. Ktoś tam może się szyderczo
uśmiechnąć, ale czy w tym momencie byłby gorszy od kogoś z
zagranicy? Nie. To samo można napisać o Tadeuszu Pawłowskim, chociaż mimo wszystko ta kandydatura wydaje się mało realna. Spora część kibiców jest za tym, żeby w Legii ponownie pojawił się Jacek Magiera, ale jak wiadomo, obecnie pracuje on w Sosnowcu.
DUET DĘBEK - VUKOVIĆ
Będąc przy ludziach znających Legię
jak własną kieszeń... Odważnie, ale to mogłoby się obronić. Pracujący przy
pierwszej drużynie Aleksandar Vuković na pewno ma swoje
przemyślenia dotyczące bolączek w grze legionistów. Doskonale też
wie czego może spodziewać się po nich i samej Ekstraklasie. Z
Krzysztofem Dębkiem, który przejął schedę po Magierze w
rezerwach, zna się zresztą znakomicie. To mogłaby być wielka
szansa dla kilku młodych zawodników. Wątpliwości są dwie - czy
dla obu nie jest jeszcze za wcześnie, i czy w kadrze Legii nie ma
obecnie zbyt wielu graczy z zagranicy, którzy oczekują współpracy
ze szkoleniowcami z większym doświadczeniem.