Zaczynamy od wyczynów, które udało się wyrównać warszawiakom.
Videoton – Cracovia 6:0
(Puchar Intertoto, 1983)
Stary,
dobry Puchar Intertoto. Krakowianie pożegnali się z nim z
przytupem, spotkanie z Węgrami było bowiem ostatnim w fazie
grupowej. Podobno trzymali się nieźle, ale wszystko zepsuł karny
podyktowany w 20. minucie. Wykorzystał go József
Szabó, który w sumie czterokrotnie pokonał Adama Koczwarę. Węgrzy
wygrali grupę z punktową przewagą nad Czechami z Chebu. Cracovia
wyprzedziła jedynie Sturm Graz.
Porto
– Polonia Warszawa 6:0 (I runda Pucharu UEFA, 2002/2003)
José Mourinho zaczął wielką karierę od zlania warszawiaków. Patrzymy na te fragmenty i aż dziw bierze, że Portugalczycy nie wygrali wyżej. Ostatecznie po dwa gole strzelili Edgaras Jankauskas i Hélder Postiga, a swoje dołożyli Deco z Derleiem. W rewanżu Polonia odgryzła się 2:0, ale na nic się to zdało. Tamten Puchar UEFA był pierwszym międzynarodowym trofeum „The Special One”.
Dynamo Drezno – Polonia Bytom
7:1 (Puchar Intertoto, 1966)
Bytomianie po raz
pierwszy. Niedawno minęła 50. rocznica tego wielkiego spotkania.
Jedyne trafienie dla bytomian zanotował Jan Marcinkowski. Pierwsze
spotkanie rozgrywane w Bytomiu zakończyło się bezbramkowym
remisem.
Austria Salzburg – Polonia Bytom 7:1 (Puchar
Intertoto, 1973)
I
bytomianie po raz drugi... Siedem lat później, zupełnie jakby się
zmówili. Najdziwniejsze w tej porażce z Austriakami było to, że
10 dni wcześniej Polonia władowała im u siebie cztery bramki,
wygrywając 4:1. W Salzburgu jedynego gola strzelił Jan Kurzok.
Ciekawa postać. Po zakończeniu grania osiadł w Niemczech, gdzie
został ogrodnikiem w jednej z kurii biskupich.
Ajax – Ruch Chorzów 7:0 (II runda Pucharu Miast Targowych,
1969/1970)
Holendrzy
zaczęli strzelać dopiero pod koniec pierwszej połowy, a skończyli
w 80. Trafiali do siatki w zasadzie co pięć minut. Z perspektywy
czasu wynik jednak w ogóle nie dziwi. W końcu to był już ten
wielki i znakomity Ajax. Po dwa trafienia dla holenderskiej ekipy
zanotowali Johan Cruyff, Velibor Vasović i Dick van Dyke. W rewanżu
było już spokojniej, bo Holendrzy pokonali chorzowian „tylko”
2:1. W tamtej edycji Pucharu Miast Targowych zatrzymali się na
półfinale. Przeszkodą nie do przejścia był Arsenal.
Juventus
– Lechia Gdańsk 7:0 (1/16 Pucharu Zdobywców Pucharów,
1983/1984)
Jeden z dwóch
występów Lechii w europejskich pucharach. I na boisku, podobnie jak
wyżej, wielkie gwiazdy - ze Zbigniewem Bońkiem, Michelem Platinim
oraz Paolo Rossim na czele. Tamtego dnia najbardziej błyszczał
jednak jeszcze ktoś inny, bo Domenico Penzo, który zanotował
cztery trafienia. - To nie jest wina Lechii, że tak wysoko
przegrała. Przecież oni starali się, jak mogli, ale nic więcej
nie byli w stanie zdziałać - mówił po ostatnim gwizdku Boniek.
Piłkarze Giovanniego Trapattoniego cieszyli się potem z
końcowego zwycięstwa w pucharze.
Slovan
Bratysława - Odra Opole 8:1 (Puchar Intertoto, 1961)
Odra
straciła w tym meczu dokładnie połowę bramek ze wszystkich, jakie
dała sobie wbić w sześciu spotkaniach grupowych. W pozostałych
nie radziła sobie tak źle i mając jeszcze za rywali Vorwärts
Berlin i austriacki Wiener, zajęła w niej trzecie miejsce.
Tottenham - Górnik Zabrze 8:1 (Puchar Europy, 1961/1962)
Lato 61' zdecydowanie nie należało do polskich klubów. Górnik przegrał z Tottenhamem dosłownie kilka tygodni po porażce Odry. Ten mecz był oczywiście o wiele ważniejszy, wszak chodziło o Puchar Europy. Zabrzanie jechali do Londynu w świetnych nastrojach, bo wygrali pierwsze spotkanie 4:2, ale u siebie „Koguty” dały im solidną lekcję futbolu. Osiem trafień. Trzy autorstwa Cliffa Jonesa. Honorowe trafienie dla Górnika zanotował Ernest Pol.
Lausanne Sports – Zagłębie
Lubin 8:1 (Puchar Intertoto – Zagłębie Lubin, 1991)
Bezwzględnie
najsłabszy występ „Miedziowych” w historii ich występów w
europejskich pucharach. I tak jak w przypadku Cracovii, lubinianie
zanotowali tę wpadkę na samym końcu fazy grupowej „Pucharu
Lata”. Ostatecznie w tabeli wyprzedzili ich nie tylko Szwajcarzy,
ale i Duńczycy z Lyngby.
Eintracht Frankfurt -
Widzew 9:0 (I runda Pucharu UEFA, 1992/1993)
Dziewięć.
Żaden inny polski zespół nie dał sobie wbić tylu bramek w
europejskich pucharach, co Widzew. Oprawcy? Kruse, Kruse, Yeboah,
Yeboah, Yeboah, Kruse, Yeboah... Potem jeszcze Rahn i Bein. Łodzianie
zostali po prostu zmiażdżeni. Zmieceni z powierzchni murawy. A
pierwszy mecz wcale nie zapowiadał katastrofy, bo Widzew zremisował
w nim z Niemcami 2:2, prowadząc wcześniej dwiema bramkami.
W
samym Frankfurcie łodzianie jednak nie istnieli. - Wstyd, hańba.
Pod koniec meczu z Niemcami myślałem tylko o jednym, by na tablicy
świetlnej nie zapalił się wynik 10:0. Po każdej bramce dla
Eintrachtu pojawiał się tam taki kogut. Potem w głowę miałem
tylko to ptaszysko... - mówił po latach w rozmowie z „Widzewiakiem”
Mirosław Myśliński.
Podstawowe pytanie na najbliższe tygodnie wcale nie jest takie, czy Legia znowu zbliży się do rekordu Widzewa, tylko jak bardzo to zrobi. A jako ciekawostkę trzeba dodać fakt, że kilka dni po swojej katastrofie we Frankfurcie Widzew ograł w lidze legionistów 2:0.