Paweł Wszołek awaryjnie w reprezentacji Polski. Zrozumiała decyzja Michała Probierza?!
2024-03-23 14:03:24; Aktualizacja: 7 miesięcy temuPaweł Wszołek pojawi się na zgrupowaniu reprezentacji Polski kosztem Dominika Marczuka. Czysto sportowo, gracz Legii nie jest w tym momencie lepszy, ale ta decyzja może mieć sens z innego powodu.
Przede wszystkim wahadłowy Legii Warszawa nie zasługuje na tę nominację ze względów sportowych, ale na początku skupmy się na czymś innym. Po co w takim razie Michał Probierz w ogóle powoływał Dominika Marczuka?
W końcu, jaki jest sens w tym, aby ściągać do pierwszej reprezentacji Polski gracza Jagiellonii Białystok, jeżeli na mecz z Estonią wysyła się go na trybuny, a przed kolejną rywalizacją odsyła się do młodzieżówki? W naszej opinii takowego sensu nie ma.
Do tego dochodzi fakt, że Dominik Marczuk zwyczajnie na boisku zapracował sobie na pierwsze powołanie do reprezentacji i na ten moment to piłkarz lepszy od Pawła Wszołka.Popularne
Być może wpływ na to powołanie ma opuszczenie zgrupowania przed Matty'ego Casha? Istnieje taka możliwość, zapewne Michał Probierz chciał się bardziej zabezpieczyć, bo Paweł Wszołek jakieś doświadczenie w reprezentacji Polski ma.
Przechodząc już do samego 31-latka, ktoś może spojrzeć na liczby i zadać pytanie: gdzie widzimy problem? A no w tym, że te dobre statystyki Wszołek zawdzięcza świetnej dyspozycji na początku sezonu, a w ostatnim czasie formą przypomina bardziej solidnego ligowca, ale w zasadzie nic więcej.
Owszem, start sezonu Polak miał wybitny, można było spekulować, czy będzie najlepszym graczem w sezonie Ekstraklasy, a domaganie się przez opinię publiczną wahadłowego wicemistrza Polski w pierwszym składzie, kosztem grającego w Premier League było jak najbardziej uzasadnione. Jednak z dzisiejszej perspektywy można to włożyć między bajki.
Wszołek stał się zwyczajnie słabszym piłkarzem, niż był jesienią. Jeśli porównamy sobie statystyki wahadłowego, to rzadziej drybluje, rzadziej oddaje strzały, przegrywa pojedynki. Ma dużo mniejszy udział w grze defensywnej wojskowych, często się nie wraca do defensywy na czas i rzadko notuje akcje w defensywie, zazwyczaj jest spóźniony.
Były gracz Polonii Warszawa w trakcie spotkań zalicza bardzo dużo kontaktów z piłką, ma wysoką średnią podań, ale to są złudne statystyki, bo zdecydowana większość tych zagrań, to podania nieryzykowne, do tyłu, do najbliższego. Często natomiast 14-krotny reprezentant Polski decyduje się na rajdy. Niewiele jednak z tego wynika w ostatnim czasie. Oczywiście, zdobył bramkę przeciwko Pogoni Szczecin, ale w tym golu zdecydowanie większa była zasługa Josué.
A teraz zestawmy sobie Pawła Wszołka z Dominikiem Marczukiem. Otóż młody gracz Jagiellonii może czasami sprawiać wrażenie mało zaangażowanego w meczu, jednak on daje konkrety. 20-latek może mieć gorsze statystyki pod względem celności podań itd., ale on często ryzykuje i potrzebuje zdecydowanie mniej kontaktów z piłką, żeby stworzyć coś groźnego.
Przeprowadziliśmy małe porównanie. Otóż wahadłowy Legii w ostatnich pięciu meczach zanotował 236 kontaktów z piłką i zaliczył dziewięć kluczowych podań. Średnio więc wychodzi potrzebnych 26 kontaktów z futbolówką na jedno kluczowe podanie.
Natomiast piłkarz lidera Ekstraklasy w swoich ostatnich pięciu meczach (raz wchodził z ławki), zanotował 137 kontaktów z piłką i 11 kluczowych podań, co przekłada się na 12 dotknięć piłki potrzebnych do takiego zagrania. Ponad dwa razy więcej od piłkarza, który wymienił go na zgrupowaniu reprezentacji.
Pamiętać przy tym trzeba, że w przypadku Wszołka te kontakty przełożyły się na jedną bramkę strzeloną, a Marczuk strzelił dwie, przy znacznie mniejszej liczbie dotknięć piłki.
Zastanowić się jednak trzeba nad tym, jaka jest sytuacja na wahadłach reprezentacji Polski i co ruch Probierza ma na celu. O czym już wcześniej wspomnieliśmy, zgrupowanie opuścił Matty Cash, a więc piłkarz grający z prawej strony.
Do dyspozycji Probierza pozostaliby więc Dominik Marczuk, Nicola Zalewski, Tymoteusz Puchacz i być może Przemysław Frankowski, jeśli będzie zdrowy. I właśnie słowo „jeśli” sprawia, że powołanie Pawła Wszołka w miejsce 20-latka z Jagiellonii staje się logiczne.
Jest kilka zmiennych, które na to wpływają. To właśnie jedna z nich, ale inną też jest fakt, że były zawodnik Stali Rzeszów nie zagrał jeszcze w barwach narodowych. Wciąż, mimo bardzo dobrej formy, pozostaje swego rodzaju zagadką. Gdyby wyszedł na mecz z Estonią i zaprezentował się bardzo dobrze, ryzykujemy tezę, że teraz takiej podmianki by nie było.
W obliczu sytuacji wydaje nam się, że Michał Probierz woli dmuchać na zimne. Wszołek to sprawdzony już przez niego piłkarz i nie zawiódł jesienią. Choć jest w słabszej dyspozycji od Marczuka, to nie jest takim znakiem zapytania, jakim byłby podopieczny Adriana Siemieńca. W końcu wielu graczy w świetnej dyspozycji debiutował w kadrze w ważnym momencie i nie wyglądało wówczas odpowiednio.
Natomiast, gdyby nie było ryzyka, że Przemysław Frankowski może z Walią nie zagrać, Marczuk pewnie w kadrze by został. Aczkolwiek jest taka możliwość i wydaje się, że w finale baraży piłkarz Legii Warszawa od pierwszej minuty będzie bardziej bezpieczną opcją.
Uważamy więc, że Dominik Marczuk jest poszkodowanym problemów zdrowotnych swoich kolegów, bo w pierwszym składzie grałby Frankowski, a na ewentualną odsiecz ruszyłby Matty Cash. Inna sprawa, że w takiej konfiguracji 20-latek nie miałby pewnie okazji zagrać, w końcu, jeśli nie znalazł się w kadrze meczowej na spotkanie z Estonią, to czemu miałby zagrać z Walią?