Pika! Pika! Piłkarski świat też oszalał na punkcie pokemonów
2016-07-18 18:49:27; Aktualizacja: 8 lat temu
Szał na Pokemon Go trwa w najlepsze. Grają młodzi, grają starsi... W zasadzie wszyscy. Nowa moda nie ominęła również środowiska piłkarskiego.
Ciężko stwierdzić kto był pierwszy,ale to w zasadzie nieistotne. Już kilka dni temu informowaliśmy oświetnym pomyśle występującego w MLS Vancouver Whitecaps, któreogłosiło swoje transfery poprzez parodię Pokemon Go. I tak, DavidEdgar oraz Marcel de Jong zostali schwytani na filmiku w pokeballe.Patrząc na liczbę interakcji ze strony kibiców z całego świata -marketingowy strzał w dziesiątkę.
Nową aplikację mobilnąod Nintendo postanowiły wykorzystać również kluby z Europy. Wpobliżu stadionów Benfiki Lizbona, Borussii Monchengladbach orazManchesteru City powstały siłownie, w których można trenowaćswoje pokemony oraz walczyć z innymi graczami. Kluby oczywiściegorąco zachęcają kibiców do ich odwiedzania.
Nie próżnują też zawodnicy.Legendarny niemiecki bramkarz Olivier Kahn próbował przekonać naTwitterze, że do łapania wirtualnych stworków wcale nie sąpotrzebne pokeballe. Zdjęcia z Pikachu dodawali już AntoineGriezmann i Lukas Podolski, swoją kolekcją pokemonów szerszemugronu pochwalił się Andros Townsend, a zdjęcie szukającychkolejne stworki kolegów z Borussii Dortmund wstawił MarcelSchmelzer. Popularne
W pewnym momencie u bukmachera PaddyPower można było nawet obstawiać, który z piłkarzy zostanie jakopierwszy przyłapany na zbieraniu pokemonów. Oczywiście nie brakujeteż prześmiewczych filmików. W Pokemon Go „grają” już,łapiący kolejnych zawodników, Jose Mourinho i Arsene Wenger.
Wartość rynkowa firmy Nintendo odmomentu premiery Pokemon Go wzrosła już podobno o kilkanaściemiliardów dolarów. Nie ma co ukrywać, na pokemonach można terazbardzo dużo ugrać, więc nie zdziwią nas kolejne akcjemarketingowe z Pikachu i całą resztą w roli głównej napiłkarskich stadionach. Może któryś z zawodników zostanie przyłapany na graniu podczas meczu?