Przełamanie Śląska po bezbarwnym meczu w Kielcach

2016-10-17 20:08:31; Aktualizacja: 8 lat temu
Przełamanie Śląska po bezbarwnym meczu w Kielcach Fot. Transfery.info
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz Źródło: Transfery.info

Śląsk Wrocław po blisko dwumiesięcznej przerwie zdołał odnieść trzecie ligowe zwycięstwo w tym sezonie. Z kolei Korona Kielce poniosła czwartą porażkę z rzędu.

Przed przerwą reprezentacyjną zarówno Koronie, jak i Śląskowi nie wiodło się najlepiej. „Żółto-Czerwoni” przegrali ostatnie trzy swoje mecze, a podopieczni Mariusza Rumaka zdobyli zaledwie punkt w czterech poprzednich ligowych potyczkach. Bezpośrednie starcie obu tych ekip było dla jednej z nich ogromną szansą na odniesienie ważnego zwycięstwa, które nie tylko poprawiłoby jej pozycję w tabeli, le także wpłynęło na poprawę nastroju z zespole.

Od pierwszego gwizdka sędziego było widać, że nie mamy co liczyć na porywające widowisko. Gospodarze i goście skupili się przede wszystkim na tym, aby nie stracić głupiego gola, który najprawdopodobniej zaważyłby na końcowym rezultacie spotkania.

Taktyka obrana na ten mecz przez obu trenerów wpłynęła na to, że nie mieliśmy zbyt wielu sytuacji bramkowych. Najbliżej zdobycia gola w 24. minucie był Serhii Pylypchuk. Ukrainiec wykorzystał bardzo dobre dośrodkowanie Nabila Aankoura, ale jeszcze lepiej na linii bramkowej spisał się Lubos Kamenar, debiutujący w barwach Śląska w LOTTO Ekstraklasie.

Z kolei w drużynie wrocławian najgroźniejszy był Ryota Morioka. Japończyk po jednej ze swoich akcji zdecydował się na uderzenie z dystansu. Czujny jednak w bramce był Maciej Gostomski, który sparował strzał rozgrywającego Śląska.

Przebieg meczu w drugich 45. minutach nie uległ zmianie. Jedyne zagrożenie pod bramkami obie drużyny stwarzały po stałych fragmentach gry. Koniec końców jeden z nich przyniósł nam gola. Z piłkarskiej nudy wybawił nas Kamil Dankowski, który w znakomitym stylu uderzył piłkę z rzutu wolnego i nie dał szans Gostomskiego na skuteczną interwencję.

Wydawało się, że od tego momentu Korona ruszy do ataku w poszukiwaniu gola wyrównującego. Gospodarze nie mieli jednak pomysłu na sforsowanie defensywy gości. Na ich szczęście wyszła im jedna akcja, którą udało im się zamienić na bramkę. Bardzo dobrym prostopadłym podaniem do Kena Kallaste popisał się Rafał Grzelak. Z kolei Estończyk posłał futbolówkę w pole karne, a tam w dobrym miejscu i czasie znalazł się Dani Abalo i zdołał wpakować piłkę do siatki gości.

Gospodarze nie nacieszyli się zbyt długo remisem. Śląsk już w swojej pierwszej akcji po stracie gola ponownie wyszedł na prowadzenie. W zamieszaniu w polu karnym kielczan najlepiej odnalazł się Adam Kokoszka, który mocnym uderzeniem z linii szesnastego metra ponownie wprowadził swój zespół na prowadzenie i w efekcie dał niezwykle cenne trzy punkty wrocławianom.

Korona Kielce – Śląsk Wrocław 1:2 (0:0)
Bramki:

Abalo (83’) - Dankowski (69’), Kokoszka (85’)

Korona: Gostomski [3] – Rymaniak [2,5], Dejmek [2,5], Wierchowcow [2,5], Kallaste [3] – Możdżeń [2], Grzelak [3], Kiełb [2,5] (70’ Abalo [3]), Aankour [3], Pylypchuk [2,5] – Palanca [2,5] (75’ Przybyła [2,5])

Śląsk: Kamenar [3] – Dankowski [3,5], Dvali [3], Celeban [3], Augusto [3] – Kokoszka [3,5], Concalves [3], Alvarinho [2,5], Morioka [3] (84’ Riera), Roman [2,5] (60’ Grajciar [3]) – Biliński [3] (90’ Mervo)

Żółte kartki: Wierchowcow, Pylypchuk, Rymaniak - Biliński, Kokoszka, Mervo

Sędzia: Paweł Gil
Widzów: 4505

Plus meczu Transfery.info: Kamil Dankowski (Śląsk Wrocław)