Sam 25-latek zasugerował ostatnio, że opuszczenie przez niego Madrytu jest jak najbardziej możliwe. - Jestem tutaj szczęśliwy, ale chcę grać zdecydowanie więcej. Chciałbym zostać w Madrycie na zawsze, ale czasami trzeba wziąć pod uwagę wiele aspektów i przeanalizować wszystkie opcje. Propozycje są i mam teraz siedem dni, żeby o nich pomyśleć - przyznał po finale Klubowych Mistrzostw Świata.
Zbyt duży potencjał, żeby
siedzieć na ławce
Raptem 378 minut rozegranych w tym sezonie La Liga, w sumie - 859 we wszystkich rozgrywkach. Katastrofalny wynik. Tym bardziej, że nie mówimy o rezerwowym bramkarzu, a gościu, który ponad dwa lata temu kosztował „Królewskich” 75 milionów euro i pierwszy sezon w Madrycie - patrząc na statystyki - miał znakomity. I jesteśmy przekonani, że gdyby tylko Kolumbijczyk teraz regularnie grał, wykręcałby podobne statystyki. Pamiętajmy, że ma wciąż tylko 25 lat. Tak efektywny zawodnik, na którym można oprzeć grę całej drużyny i lider z prawdziwego zdarzenia nie powinien marnować się na ławce. Nawet jeśli mowa o wielkim Realu.
„Królewscy” go nie potrzebują
Skoro taki dobry, dlaczego nie gra? -
ktoś zapyta. Ano dlatego, że kadra „Królewskich”, jak
większości topowych klubów, jest napakowana jak autobus do
Lichenia. Na dobrą sprawę Real nie potrzebuje teraz Jamesa. Przez
brak szans, jego bezpośredni wpływ na wyniki ekipy Zinédine'a
Zidane'a jest w tych rozgrywkach niewielki. Dwa gole i dziewięć
asyst w dotychczasowych spotkaniach to oczywiście kapitalny wynik
(pokazuje jego klasę), ale jednak, gdyby nagle zniknął z kadry
Realu, pewnie mało osób by to dostrzegło. Oczywiście wszystko
bierze się też z tego, że „Królewscy” bez niego grają
kapitalnie. Pobicie przez „Zizou” i spółkę legendarnego
rekordu Leo Beenhakkera dotyczącego liczby spotkań bez porażki
mówi samo za siebie.
Problemy ciągną się zbyt długo
James nie przestał
odgrywać kluczowej roli w Realu wczoraj czy tydzień temu, ale
zaczęło się to w zasadzie wraz z objęciem drużyny przez
Zidane'a. Na wiosnę były oczywiście momenty, gdy Kolumbijczyk
grywał więcej, ale jednak można z pełnym przekonaniem stwierdzić,
że marazm trwa już zdecydowanie zbyt długo. A - podkreślimy to
raz jeszcze - nie chodzi o podstarzałego gwiazdora, tylko piłkarza,
który na dobrą sprawę, grając regularnie, mógłby się przez ten
czas jeszcze bardziej rozwinąć. Minuty spędzone na boisku - to one
dają najwięcej.
Frustracja będzie tylko większa
Czytając
kolejne doniesienia z Półwyspu Iberyjskiego można wywnioskować,
że James jest coraz bardziej sfrustrowany sytuacją, w której się
znalazł. A przecież może ona wyłącznie wzrosnąć. Bierze się
to oczywiście z wielkich ambicji zawodnika, którego umiejętności
uprawniają do bycia gwiazdą każdej drużyny na świecie. Kolejna
zwłoka w podjęciu decyzji o tym, żeby się gdzieś ruszyć, może
tylko pogorszyć zarówno jego położenie w drużynie, jak i
samopoczucie. Odejście może go odblokować.
Niewiele
wskazuje na to, że Zidane zmieni zdanie
-
Gdybym to ja był Jamesem, nigdzie bym się nie ruszał - przyznał
niedawno Zidane. Innej wypowiedzi z jego ust się nie spodziewaliśmy,
w końcu trener, niebędący w konflikcie z zawodnikiem, nie ogłosi
wszem i wobec, że ma podopiecznego w nosie i najlepiej będzie,
jeśli wyniesie się on z jego drużyny. Francuz na każdym kroku
podkreśla, że 25-latek jest ważną częścią zespołu i będzie
dostawał szanse, co pozwoli mu rozbłysnąć, ale wpuszczanie go na
murawę co jakiś czas sprawy raczej nie załatwi.
Bez
wyraźnego postawienia na Jamesa i jego powrotu do regularnej gry,
Kolumbijczyk nie będzie w stanie pokazać pełni swoich możliwości.
Jest kosmiczne trio BBC, Kross z Modriciem, w tym sezonie więcej gra
Isco... Nie wydaje się, żeby Zidane chciał w najbliższym czasie
cokolwiek zmieniać. Sytuację Jamesa mogłaby poprawić tylko długa
kontuzja któregoś z kolegów.
Kolumbia na niego liczy
Nie ma co ukrywać, że jednym z państw, gdzie potencjalny transfer Jamesa wzbudza największe zainteresowanie, jest jego ojczyzna. „Los Cafateros” potrzebują swojego kapitana w formie. Co prawda w listopadowych spotkaniach z Chile i Argentyną 25-latek poziomu nie zaniżał, ale jednak momentami brakowało błysku. W obu tych meczach Kolumbijczycy zdobyli raptem punkt (0:0, 0:3) i w sumie ich sytuacja w eliminacjach mistrzostw świata wygląda średnio, bo póki co zajmują szóste miejsce w dziesięciozespołowej tabeli. Bawiący się z rywalami James potrzebny od zaraz. Powrót do regularnej gry w klubie powinien się do tego przyczynić.