Real kupił Jamesa zdrowego za 80 milionów, Arsenal kupi połamanego za 20?

2014-08-01 11:52:05; Aktualizacja: 10 lat temu
Real kupił Jamesa zdrowego za 80 milionów, Arsenal kupi połamanego za 20? Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

Człowiek uczy się na błędach? Wydawało się, że Arsene Wenger zrozumiał, że też powinien. Zamiast czekać z założonymi rękami, walczy w okienku transferowym o złamanie granicy wydanych stu milionów. Może jednak powtórzyć inną pomyłkę.

Vassiriki Abou Diaby nie miał prawa przejść testów medycznych w jakimkolwiek poważnym klubie. Nie jesteśmy w stanie uwierzyć, że żadne badania nie wykazały problemów ze zdrowiem tego chłopaka. Współczujemy mu, jasne, bo to przecież nie jego wina, że ma tak kruche ciało, tak słaby organizm, że co chwilę coś jest nie tak. Kto wie, czy z końskim zdrowiem, Diaby nie byłby jednym z czołowych pomocników Premier League. Ale na pewno nie w tym życiu.
 
39 urazów odniesionych na przestrzeni ośmiu lat, jak wyliczył portal Physioroom.com. Naderwania mięśni - i to nie tylko w nogach, ale także między innymi mięśni brzucha, skręcenia stawu skokowego, wstrząśnienie mózgu, zerwane więzadła. W kwietniu 2013 roku Talk Sport opracował grafikę z wszystkimi kontuzjami Francuza. Od tamtego czasu doszedł jeszcze najświeższy uraz - miednicy. 
 
 
Dlaczego o nim przypominamy? Ano dlatego, że pomimo całej tej historii z Diabym, Wenger za moment może wpakować się w kolejną sagę z piłkarzem naznaczonym kontuzjami. Technicznie - genialnym. Z uderzeniem z dystansu, którym można burzyć budynki. Ale i niesamowicie kruchym, za którego Francuz chce zapłacić około 20 milionów euro. Juanie Fernando Quintero.
 
O Kolumbijczyku mówi się, że to kopia Jamesa Rodrigueza, na to też liczyli w FC Porto, gdy ściągali go do siebie z Delfino Pescara. A raczej - gdy kupowali 50% praw do zawodnika za niecałe 4 miliony euro. To kolejna komplikacja dla Arsenalu, bo zamiast uzgadniać warunki transferu tylko i wyłącznie z Porto, trzeba będzie się dogadywać także z osobami trzecimi. Nie do końca jasne jest, czy wycenione w momencie transferu na 5 milionów euro prawa do drugiej "połówki" zawodnika należą wciąż do Pescary, czy też kupił je jeden ze związanych z Porto funduszy inwestycyjnych. W każdym razie Portugalczycy najprawdopodobniej nie są jeszcze w posiadaniu 100% praw do zawodnika. W zasadzie mało który piłkarz "Smoków" jest w stu procentach własnością klubu, więc nie ma w tym nic szczególnie zaskakującego.
 
Co zaskakuje, to fakt, że przy zachwytach nad Quintero, bardzo często pomija się fakt, że Kolumbijczyk częściej leczy kontuzje, niż gra. Złamany piszczel pozbawił go niemal całego sezonu 2010/2011, w Serie A w barwach Pescary zagrał tylko 6 pełnych spotkań, a od razu po przenosinach do Porto złapał kontuzję ścięgna podkolanowego. Jasne, pomiędzy kontuzjami zdobywa piękne gole, jak choćby ten z Argentyną (do obejrzenia poniżej), czaruje swoim dryblingiem i balansem ciała, ale cały czas jego obraz zaciemniają regularnie łapane urazy.
 
 
Czy więc Wenger zaryzykuje, by mieć u siebie jednego z najbardziej błyskotliwych południowoamerykańskich trequartistów? Klona Jamesa Rodrigueza za 1/4 ceny? Jeśli jest do niego przekonany i jeśli okaże się strzałem w dziesiątkę, to musimy w tym miejscu pochwalić Francuza. Za dyskrecję. W dobie całego tego transferowego młyna i plotek wypływających jedna za drugą z prędkością światła, wiadomość o Quintero rozniosła się dopiero, gdy zaklepane były już jego testy na The Emirates na początku przyszłego tygodnia.
 
No właśnie - testy te muszą być nadzwyczaj szczegółowe, a ich wyników ani przez moment Francuz nie może zbagatelizować. To przecież od nich zależy, czy dla "Kanonierów" zagra drugi James Rodriguez, czy raczej Abou Diaby.