Reprezentacja Belgii. Jedność daje siłę

2012-11-16 23:16:08; Aktualizacja: 12 lat temu
Reprezentacja Belgii. Jedność daje siłę Fot. Transfery.info
Paweł Machitko
Paweł Machitko Źródło: Transfery.info

Rio de Janeiro, lato 2014. W ćwierćfinałowym meczu na Maracanie gospodarze mierzą się z reprezentacją Belgii. Rachunki do wyrównania ma selekcjoner rewelacji Mistrzostw - Marc Wilmots.

Ten sam, który dwanaście lat temu w japońskim Kobe strzelił Brazylijczykom gola. Gola nieuznanego przez arbitra Petera Prendergasta. Mimo świetnej gry Belgowie przegrali po zabójczych kontrach wykończonych przez Rivaldo i Ronaldo. Po Mistrzostwach w Koreii i Japonii trener triumfatora Luiz Felipe Scolari powie, że był to najtrudniejszy mecz jego drużyny. Czy można wyobrazić sobie lepszą okazję do rewanżu? Równie dobrze mógłby być to finał, ale swoją grę musi poprawić drużyna Canarinhos. O Belgów się nie martwię.  Ktoś powie, że to nieprawdopodobne. Niekoniecznie. Zwłaszcza, jeśli przyjrzy się temu, co wyrabia ostatnimi czasy ekipa Czerwonych Diabłów. 

Jak wyliczył belgijski dziennik La Dernière Heure podczas sierpniowego meczu towarzyskiego z Holandią (4:2), wyjściowa jedenastka Belgów była, po Brazylii i Portugalii, trzecią pod względem wartości reprezentacją na świecie. Łączną wartość piłkarzy wyceniono na 180 milionów euro. W spotkaniu tamtym zagrał m.in. Axel Witsel, który dwa tygodnie później podpisał, wart 40 milionów euro, kontrakt z Zenitem Sankt-Petersburg. Pomijając fakt, że sumy wydawane w dzisiejszych czasach na piłkarzy bywają astronomiczne - obok tej informacji nie sposób przejść obojętnie. Zwłaszcza, że Belgowie coraz bardziej zaczynają zaznaczać swoją obecność w europejskiej czołówce. A tak właściwie, to do niej wracają. 
 
Jak mówią legendy, Guy Thys nie odmawiał sobie tytoniu i whisky nawet podcza konferencji prasowych.
 
Chociaż największym sukcesem belgijskiego futbolu był złoty medal Igrzysk Olimpijskich w Antwerpii w 1920, to poważna piłka w ich wykonaniu zaczęła się ponad pięćdziesiąt lat później.  „Czerwone Diabły” przez dekady traktowani byli jako dobrze zorganizowana, silna fizycznie ekipa. W latach 80. pojawiło się jednak kilku graczy klasy światowej i belgijska maszyna, pod okiem charyzmatycznego Guya Thys’a zaczęła zadziwiać. W 1980 roku reprezentacja zajęła drugie miejsce na Mistrzostwach Europy  we Włoszech, przegrywając w finale z RFN. Sześć lat później Guy Thys poprowadził swoją drużynę do półfinału Mistrzostw Świata. Świetni Belgowie w półfinale ulegli Argentynie (0:2), a w meczu o 3. Miejsce uznali wyższość Francuzów (2:4 po dogrywce). Były to czasy, w których bramki Czerwonych Diabłów strzegł Jean-Marie Pfaff, a na boisku błyszczeli m.in. Eric Gerets, Jan Ceulemans czy Enzo Scifo. Od 1982 do 2002 roku Belgowie regularnie występowali na Mistrzostwach świata, tylko raz nie wychodząc z grupy (we Francji).  Wśród piłkarzy zgarniających nagrody w największych turniejach byli m.in. rozgrywający Scifo czy bramkarz Michel Preud’homme. Mnie osobiście dobrze kojarzą się takie nazwiska jak Luc Nilis i Gilles de Bilde.
 
Enzo Scifo w walce o piłkę z Diego Maradoną. Fot. Wim Van Walle
 
Między Mistrzostwami Świata w Koreii i Japonii a dniem dzisiejszym Belgia nie zagrała w żadnej poważnej imprezie, staczając się w dół rankingu FIFA, by w 2007 roku zajajmować 71 miejsce. Dzisiejsza siła Belgów rodziła się w bólach. Zwalniani byli kolejni szkoleniowcy (Anthuenis, Vandereycken), a gdy wydawało się, że Federacja znalazła wreszcie kogoś kto będzie w stanie wprowadzać w dorosłą piłkę młodych zdolnych piłkarzy, w postaci Dicka Advocaacta, ten po pół roku pracy wybrał intratną ofertę z Rosji i zrezygnował z funkcji trenera na rzecz Sbornej. Zastąpił go Georges Leekens, któremu nie poszły jednak kwalifikacje do Euro 2012 i po kolejnej przygodzie z reprezentacją podpisał kontrakt z Club Brugge. I stało się. Szkoleniowcem został Marc Wilmots, była gwiazda  Standardu Liege i Schalk i legenda belgijskiej drużyny (70. występów i 29 bramek). Chciałoby się rzec, że to właściwy człowiek na właściwym miejscu. Wszak dobry selekcjoner to przede wszystkim  sprawny motywator  i gracz z doświadczeniem, który jak mało kto rozumie potrzeby zawodników. A u Belgów nie jest z tym łatwo. Kojarzeni jako skromni nie zawsze radzą sobie z popularnością i gwiazdorstwem. Przed dwoma laty, ze względu na niezbyt klawe podejście do drużyny narodowej części piłkarzy, z pracy w kadrze zrezygnował sztab medyczny! Taki wstrząs był chyba potrzebny. Wielu z zawodników gwiazdorzyło, mimo że tak naprawdę nic w dorosłym futbolu jeszcze nie osiągnęło. Do wyjątków należą m.in. Vincent Kompany i Romelu Lukaku,  postrzegani przez fanów jako inteligentni , tworzący charakter drużyny piłkarze. Jak Wilmots radzi sobie z krnąbrnymi, ale niezbędnymi dla drużyny zawodnikami? Eden Hazard, który podpisywał kontrakt  z Chelsea w czasie trwania zgrupowania reprezentacji, został ukarany przez trenera w iście wychowawczy sposób. Musiał kupić każdemu z kolegów butelkę szampana.
 
Kto by pomyślał, że w podzielonej Belgii, której przed nieco ponad rokiem groził rozpad tak wiele się zmieni. Belgijski pisarz Geert van Istendael powiedział swego czasu, że Belgia jest najlepszym lekarstwem na patriotyzm. Ni jak ma to się jednak do atmosfery na trybunach jaka panuje podczas meczów Czerwonych Diabłów. Kibice na nowo odkryli, że z dopingowania swojej drużynie można czerpać sporo radości. Na Heysel (tak…obiekt ten na zawsze pozostanie Heysel mimo, że teraz nazywa się Stadion Króla Baudouina I) nie było już  miejsc na wiele tygodni przed październikową potyczką ze Szkocją. Nie ma czemu się dziwić. Belgowie, mimo że już od kilku lat podziwiani za potencjał piłkarzy młodego pokolenia, znowu mogą być dumni ze swojej reprezentacji. I z tego dopingowania czerpią sporo radości. Po czterech kolejkach Belgowie zajmują pierwsze miejsce w grupie, wyprzedzając m.in. Chorwację, Serbię i Szkocję. W meczach wyjazdowych z pierwszą dwójką zdobyli cztery oczka, pokonując w Belgradzie Serbię 3:0. Entuzjazm wzrósł po pewnej wygranej ze Szkocją. Vincent Kompany powiedział, że nie ważne jak dobry są zawodnicy. Ważne jaki duch panuje w drużynie. „Jesteśmy jak rodzina”.  Wtóruje mu Romelu Lukaku, dziś wypożyczony z Chelsea do WBA. Utalentowany napastnik jest jednak świadomy, że dotąd jego drużyna jeszcze nic nie osiągnęła i musi twardo stąpać po ziemi. Może i jest to złota generacja piłkarzy, ale do przebicia drużyny z lat 80. brakuje międzynarodowego sukcesu. 
 
 
Obecni reprezentanci to tylko jednen z czynników składających się na dzisiejszy obraz piłkarskiej Belgii. Duża w tym zasługa dwóch klubów - Anderlechtu Bruksela i Standardu Liege (ostatno także Genku), które grubo zainwestowały swego czasu w akademie. Piłkarskiego rzemiosła uczyli się tam  m.in. grający na Wyspach Hazard, Mirallas, Vermaelen, Dembélé. Duże słowa pochwały należą się przede wszystkim Standardowi. Klub w rozwój włożył 18 milionów euro, a suma zwróciła się dzięki najdroższemu transferowi w historii belgijskiej ligi. Everton zapłacił w 2008 roku za Marouane’a Fellainiego 15 milionów funtów!  Inwestycje sprawiły, że rynek belgijski, to coraz częstszy kierunek brytyjskich skautów. Poza Edenem Hazardem i jego bratem Thorganem, Chelsea wiąże nadzieję z utalentowanym Charly’m Musondą (przyszedł w pakiecie ze starszymi bracmi Lamishą i Tiką). 
Pamiętam jak swego wielkie nadzieje wiązano z bramkarzem Anderlechtu Silvio Proto. Dziś nie można go nawet porównać do znakomitów golkiperów z kadry. 20-letni Thibaut Courtois, wypożyczony z Chelsea, zbiera świetne recenzje w Atletico. Do drużyny regularnie powoływani są także pierwsi bramkarze Sunderlandu i Torino, a więc Simon Mignolet oraz doświadczony Jean-Francois Gillet.
Co ciekawe, swoją rolę w tworzeniu nowej siły w piłkarskim świecie odgrywa również belgijski związek, który na wzór Holendrów i Niemców, stopniowo budował wokół piłki pozytywną atmosferę. Sprawiło to, że na meczach drużyny U-19 (z Hazardem w składzie) pojawiało się 10 000 fanów! Dziś reprezentanci i federacja wychodzą do kibiców za pośrednictwem takich narzędzi jak Boondoggle, Facebook, Twitter. 
 
Tak oto Czerwone Diabły wchodzą na salony. Przydomek, nadany w 1906 roku prez dziennikarza Pierre’a Walckiersa, znów nie dotyczy tylko koloru koszulek. Kiedy przyjrzy się zawodnikom powoływanym przez Marca Wilmotsa można dostać zawrotu głowy. Dość powiedzieć, że podczas ostatniego meczu ze Szkocją na ławce rezerwowych mecz zaczęli m.in.: Eden Hazard (Chelsea), Steven Defour (Fc Porto) czy Kevin Mirallas (Everton).  Dziś o sile drużyny stanowią tacy piłkarze jak Christian Beteke (Aston Villa) czy Kevin de Bruyne. Zresztą, przyjrzyjmy się ostatnio powołanej kadrze (bez pauzującego Fellainiego):
Bramkarze: Courtois (Chelsea/Atletico), Mignolet (Sunderland), Gillet (Torino)
Obrońcy: Alderweireld (Ajax), Vermaelen (Arsenal), Kompany (Man. City), Vertonghen (Tottenham),
Ciman (Standard Liege), van Buyten (Bayern), Lombaerts (Zenit), Gillet (Anderlecht)
Pomocnicy i napastnicy: Witsel (Zenit), Chadli  (Twente), Mertens (PSV), De Bruyne (Chelsea/Werder), Hazard (Chelsea), Dembele (Tottenham), Benteke (Aston Villa), Ilombe (KAA Gent), 18 Defour (Fc Porto), Simons (1. FC Nürnberg), Mirallas (Everton), Vossen (KRC Genk)
 
Jedność daje siłę, jak mówi jedna z dewiz Belgii. W drużynie narodowej za tą jedność odpowiada człowiek sympatyczny, ale stanowczy. Nazwany przez fanów Schalke Kampfschwein („walcząca świnia”), Wilmots ma za zadanie z bardzo utalentowanych zawodników zrobić drużynę, która za dwa lata będzie jednym z Czarnych Koni Mundialu w Brazylii. W eliminacjach do Mistrzostw Europy od niedoświadczoncyh i rozkapryszonych zawodników lepsi okazali się Niemcy i Turcy. Dziś Wilmots nie boi się posadzić na ławce rezerwowych Hazarda. Drużyna, która rozpoczyna mecz bez jednego z bardziej ekscytujących zawodników ostatnich lat i radzi sobie rewelacyjnie, może walczyć o najwyższe cele. Jeśli nie uda się odegrać znaczącej roli w Brazylii zawsze pozostaje Euro we Francji. Ale wydaje się, że czas Czerwonych Diabłów nadchodzi już teraz. I pomyśleć, że dokładnie sześć lat temu Belgów w Brukseli „usadził” Radosław Matusiak, który postanowił zawiesić buty na kołku w wieku trzydziestu lat ...
 
WOJCIECH LEKIEWICZ
Więcej na ten temat: Belgia