Robert Lewandowski pokazał „jestem” aż 73 razy
2022-11-27 11:30:31; Aktualizacja: 1 rok temuNowe statystyki FIFA pozwalają zmierzyć nam kolejne aspekty gry Roberta Lewandowskiego. Pokazują one nam, jak świetnym napastnikiem jest Polak.
Choć Polacy mieli w meczu z Arabią Saudyjską niemal takie samo posiadanie piłki jak w starciu z Meksykiem - około 30%, licząc zgodnie z nową metodologią FIFA, to jakość gry Polaków wyglądała zupełnie inaczej. Znacznie więcej było sytuacji bramkowych, znacznie groźniej wyglądały też wypady Polaków z kontratakami.
Tę przemianę tłumaczy jedna z nowych statystyk wprowadzonych przez Arsene'a Wengera. A najlepiej widać to po występie Roberta Lewandowskiego.
Klasyczne statystyki mówią, że napastnik Barcelony zagrał mecz znakomity.Popularne
Polak strzelił gola, zaliczył asystę, oddał cztery strzały, miał jeden odbiór piłki, 20 podań, wygrał też połowę z 12 pojedynków (dane za fotmob.com).
W zasadzie dla Polaka to standardowy dzień w biurze.
Gdy jednak spojrzymy w raport wygenerowany na podstawie nowych statystyk stworzonych przez FIFA, widzimy, jak wybitne zawody rozegrał Lewandowski.
Nowy sposób patrzenia na piłkę
Odpowiedzialny za te dane jest właśnie Wenger, który po odejściu z Arsenalu w 2018 roku nie przejął innego zespołu, lecz zajął się rozwojem piłki na poziomie globalnym - został dyrektorem technicznym FIFA.
Owocem pracy jego zespołu (poza pomysłami typu mundial co dwa lata) są nowe statystyki, które rzucają zupełnie nowe światło na piłkę nożną.
– Te statystyki będą podstawą analizowania piłki nożnej w przyszłości – powiedział Wenger przy inauguracji serwisu FIFA Training Center, który ma stać się skarbnicą wiedzy o piłkarskiej taktyce.
Mamy więc choćby nowy sposób wyliczania posiadania piłki. Zamiast zerojedynkowego podejścia mamy trzecią wartość: „walkę o posiadanie”. Gdy piłka często jest w powietrzu, gdy dużo jest o nią pojedynków, wówczas żadna z drużyn tak naprawdę nie ma jej pod kontrolą, zatem wliczanie tych momentów do posiadania któregoś z zespołów jest przekłamaniem rzeczywistości.
W raportach z meczów znajdziemy też choćby liczbę zagrań, które mijają którąś z formacji rywala.
Pokazuje „jestem”
Ale najciekawszą w kontekście Roberta Lewandowskiego jest inna nowinka: statystyka „offers to receive”, czyli po polsku wyjścia na pozycję.
FIFA liczy bowiem ile razy piłkarz, cytując Dariusza Szpakowskiego, pokazuje: „jestem” w meczu. Ta metryka to ważny krok, bo w końcu można mierzyć to, w jaki sposób zawodnik działa bez piłki.
A wyjść na pozycję można na sześć różnych sposobów. Nie wchodząc zbytnio w szczegóły, liczy się praktycznie każdy ruch: od piłki, do piłki, za linię obrony rywala, między jego linie. Wyjść na pozycje można też stojąc, choć jest to raczej rzadkie i dotyczy głównie stoperów.
Robert Lewandowski wychodził w sobotnim starciu na pozycje aż 73 razy, czyli najwięcej w całym zespole.
Z reguły najczęściej do gry pokazują się środkowi pomocnicy. Polska jest jednak ewenementem. Obaj polscy zawodnicy na tej pozycji w meczu z Arabią Saudyjską - Grzegorz Krychowiak (24) i Krystian Bielik (20) - do spółki mają mniej wyjść na pozycję niż nie tylko Lewandowski, ale też Arkadiusz Milik (57), Przemysław Frankowski (55), Piotr Zieliński (46) i Matty Cash (47). Widać więc, którzy zawodnicy mieli napędzać grę Polski do przodu.
Lewandowski nic nie odpuścił
Wynik Lewandowskiego na tych mistrzostwach wśród napastników plasuje się w pierwszej dziesiątce. Nie był to więc najlepszy mecz jakiegokolwiek snajpera pod tym kątem (najwięcej miał Kai Havertz - 97), ale kluczowy jest kontekst.
Polacy mieli ledwo 30% posiadania piłki. Dla porównania: Anglicy w starciu z Iranem mieli piłkę przez 72% czasu meczu, a Harry Kane wychodził na pozycję ledwie 66 razy. A mowa tu o napastniku, który jest de facto jednym z głównych rozgrywających zespołu.
Poniższy wykres pokazuje, jak wygląda zależność między posiadaniem piłki przez zespół, a liczbą wyjść na pozycję jego napastnika. Zaznaczono występ Lewandowskiego z Arabią.
Mówiąc krótko: przy takim posiadaniu piłki Lewandowski powinien mieć dwa razy mniej wyjść na pozycję. A miał tyle, ile w drużynach opierających grę na pressingu czy długim rozgrywaniu akcji.
Lewandowski miał zatem mniej okazji do tego, by pokazywać się partnerom. Ale nie odpuścił praktycznie żadnej z nich.
Praca dla ofensywy
Również pod względem fizycznym był to wielki mecz napastnika. Zanotował drugą największą liczbę metrów przebiegniętych powyżej 25 km/h. Więcej miał tylko Frankowski. Miał też czwarty największy przebiegnięty dystans w zespole.
O ile jednak Krystian Bielik czy Bartosz Bereszyński biegali głównie po to, żeby lepiej ustawiać się w obronie, to Robert Lewandowski harował dla ofensywy.
Każde wyjście na pozycję wpływa bowiem na ustawienie rywala. Obrońcy reagujący na ruch Lewandowskiego zostawiają miejsce gdzie indziej, które może zaatakować inny zawodnik.
To zupełna odmiana względem spotkania z Meksykiem, gdy Lewandowski wychodził na pozycję 38 razy, czyli praktycznie dwa razy mniej. W ślad za kapitanem skok wykonała też cała reprezentacja.
W meczu otwarcia wszyscy zawodnicy wychodzili na pozycję 296 razy, z Arabią Saudyjską było to już 428 takich ruchów.
Najważniejsza była odwaga
Polacy przystąpili do sobotniego meczu z zupełnie innym nastawieniem niż z Meksykiem, choć warto dodać, że Arabia przez swój sposób gry pozostawia bardzo dużo miejsca rywalom. O wiele łatwiej atakować przestrzeń za linią obrony Arabii niż Meksyku, bo jest jej po prostu więcej.
- Od początku było takie założenie, aby atakować, stwarzać sytuacje. Wiedzieliśmy, gdzie są przestrzenie. Inaczej wychodzi się na taki mecz, gdy wiesz, że masz atakować – powiedział po spotkaniu Robert Lewandowski (cytat za „Przeglądem Sportowym”).
Główną zmianą w stosunku do meczu otwarcia była więc odwaga i ofensywne nastawienie bez piłki. Taka sama intensywność przy przesuwaniu się w obronie, jak w atakowaniu przestrzeni.
Po meczu z Meksykiem w kanale „Foot Truck” skrzydłowy Wisły Kraków Michał Żyro zacytował kolegę z zespołu, Michaela Pereirę, który zwrócił Polakowi uwagę na różnicę w podejściu polskich piłkarzy między grą w obronie, a w ataku.
- Polacy bardziej zwracają uwagę na przesuwanie się w obronie, niż ruch bez piłki w ataku. W obronie cały czas myślą, jest duża koncentracja, a gdy piłka jest odzyskana, to pojawia się luz. A powinna być ta sama intensywność – mówił Żyro.
Znamy to dobrze z występów polskich zespołów. Obrona własnego pola karnego jest sprawą życia i śmierci, a posiadanie piłki to okazja do odpoczynku. Odpoczynku, który polega głównie na chowaniu się za rywalem.
O ile więc mecz z Meksykiem był pokazem takiego właśnie myślenia, o tyle w spotkaniu z Arabią Saudyjską Polacy weszli na większą intensywność w ataku. I dzięki temu wygrali.
JACEK STASZAK