Robert Siatka, czyli ostatni żyjący triumfator pierwszego w historii Pucharu Europy

2022-01-19 14:35:44; Aktualizacja: 2 lata temu
Robert Siatka, czyli ostatni żyjący triumfator pierwszego w historii Pucharu Europy
Rafał Bajer
Rafał Bajer Źródło: Transfery.info

Od pierwszego w historii finału Pucharu Europy powoli mija już 66 lat. Po śmierci słynnego Paco Gento ostał się już tylko Robert Siatka, ostatni uczestnik tamtych przełomowych wydarzeń, w których nie brakowało polskich wątków.

Europa starała się stanąć na nogi po jednym z największych konfliktów w dziejach ludzkości, uważając przy tym, by nie popaść w kolejny. Nowe wyzwania na arenie geopolitycznej poniekąd sprzyjał też rozwojowi sportu. Kibice piłkarscy byli spragnieni międzynarodowej rywalizacji na boisku i idąc za przykładem sukcesów rozgrywek południowoamerykańskich zdecydowano się zorganizować Puchar Europy, który po latach przekształcił się w dobrze nam znaną Ligę Mistrzów.

Przełomowy okazał się sezon 1955/1956. 16 drużyn stanęło do walki o tytuł tej najlepszej na Starym Kontynencie, a do samego końca starało się o niego niepozorne dziś Reims. Francuzi napsuli krwi rosnącemu w siłę Realowi Madryt, prowadząc już po 10 minutach 2:0, ostatecznie ulegając jednak 3:4, otwierając tym samym „Królewskim” drogę do pięciu triumfów w tych rozgrywkach z rzędu.

Gdzieś w tym całym organizacyjno-sportowym zamieszaniu zakręcił się nasz bohater - Robert Siatka. Imię i nazwisko o tyle mylące, ponieważ był on Francuzem i to „Trójkolorowych” reprezentował na arenie międzynarodowej. Jak łatwo się jednak domyślić, miał on polskie korzenie. Zresztą, w tamtym Reims nie brakowało polsko brzmiących nazwisk. Kolegami Siatki z boiska byli wszak tacy gracze jak Simon Zimny czy Léon Glowacki. Wszystkich łączyła emigracja ich przodków do Francji, sami zaś urodzili się już na obczyźnie.

Robert Siatka urodził się 20 czerwca 1934 roku, zatem kiedy otrzymał ambitne zadanie powstrzymania takich piłkarskich tuzów jak Alfredo Di Stéfano, Francisco Gento czy Joseíto, miał niespełna 22 lata i był najmłodszy w swoim zespole (młodszy na boisku był jedynie urodzony w grudniu tego samego roku Ramón Marsal Ribó).

Francuz z polskimi korzeniami zazwyczaj grał w środkowej linii, trzymając się bliżej lewego skrzydła z racji lepszego operowania lewą nogą. Nie grzeszył on warunkami fizycznymi, ale jego 174 centymetry wzrostu oraz nieco ponad 70 kilogramów wagi pozwoliły na sięgnięcie po niemałe sukcesy.

Lwią część swojej kariery spędził we wspomnianym wcześniej finaliście Pucharu Europy. Wcześniej wyróżniał się w L'Olympique d'Alès en Cévennes i stamtąd przeniósł się do Reims w 1953 roku. Drużyna z liderującym jej słynnym Raymondem Kopą dopiero co wywalczyła wtedy mistrzostwo Francji, zatem młodzieniec trafił do nie byle jakiego zespołu. Rywalizacja z gwiazdami jednak mu nie zaszkodziła, ponieważ szybko zaczął odgrywać w niej istotną rolę.

Już w swoim drugim sezonie wywalczył pierwsze w karierze mistrzostwo kraju. To ono otworzyło drogę do pionierskiej przygody w Europie. Zaczęła się ona od rywalizacji z duńskim AGF Aarhus. Na wyjeździe udało się wygrać 2:0 po bramkach Glowackiego, zatem w rewanżu remis 2:2 w zupełności wystarczył, choć w końcówce Reims nieco odpuściło rywalom i pozwoliło na wbicie dwóch goli.

Worek z golami otworzył się jeszcze szerzej w ćwierćfinale, kiedy to rywalem było węgierskie Vörös Lobogó. Siatka wystrzelił z formą w odpowiednim momencie. Choć wcześniej zagrał tylko w dwóch meczach Pucharu Europy, w półfinałach z Hibernian oraz w finale przeciwko Realowi Madryt był już podstawowym graczem. Na listę strzelców ostatecznie się jednak nie wpisał, niemniej nie taka była przecież jego główna rola.

Finałowe starcie na Parc des Princes w Paryżu zaczęło się dla Reims znakomicie. Po szybkich dwóch trafieniach Michela Leblonda i Jeana Templina zapowiadało się na triumf Francuzów, „Królewscy” wzięli się jednak za odrabianie strat. Przy stanie 2:2 nadzieję na zwycięstwo przywrócił Michel Hidalgo, ale i z tego madrytczycy się pozbierali i dzięki drugiemu trafieniu Héctora Riala wyszli na prowadzenie 4:3, którego już nie oddali.

Porażka w finale nie oznaczała dla młodego wciąż Siatki końca piłkarskich podbojów. Później wywalczył on jeszcze trzy mistrzostwa Francji z Reims oraz jedno już po przejściu do Nantes. Upragnionego Pucharu Europy już jednak nie zdobył. Był blisko, ponieważ w 1959 roku ponownie stanął w szranki z Realem Madryt, ale i tym razem „Los Blancos” okazali się lepsi. Siatka w tym meczu już nie zagrał, po przeciwnej stronie mógł spotkać jednak Raymonda Kopę, który po porażce z wcześniejszego finału odszedł do Realu Madryt, by po triumfie nad Reims wrócić do byłego zespołu na ostatnie lata swojej kariery.

18 stycznia 2022 roku w wieku 88 lat zmarł słynny Paco Gento, zostawiając Robertowi Siatce miano ostatniego żyjącego uczestnika tamtego historycznego spektaklu. Zacięty bój o pierwszy triumf w Pucharze Europy był tylko zapowiedzią rewolucji, którą te rozgrywki miały wnieść do świata futbolu.

Siatka miał okazję być nie tylko naocznym świadkiem tych wszystkich zmian, ale i aktywnym uczestnikiem. Do końca życia 87-latek będzie piłkarskim pionierem, nie tylko jako uczestnik pierwszego finału Pucharu Europy, ale pierwszych reprezentacyjnych mistrzostw Europy - EURO 1960. I choć pod francuskim paszportem, Polak zapisał w tym wszystkim swój rozdział.