Siatkówka zamiast futbolu. Śląsk podzielił się punktami z Pogonią
2016-12-03 19:15:19; Aktualizacja: 7 lat temuWe Wrocławiu zabrakło piłkarskiej atmosfery rodem z Camp Nou, brakowało również piłkarzy typu Cristiano Ronaldo czy Lionel Messi. Mimo to na praktycznie pustym stadionie bardzo rwane spotkanie zakończone bramkowym remisem.
Sobotnie sportowe popołudnie mogło się podobać. Fani całego świata skupili swoją uwagę na El Clasico, polscy kibice mogli podziwiać wspaniałe loty naszych skoczków narciarskich, a ci wytrwalsi wybrali się na mecz Śląska Wrocław z Pogonią Szczecin.
Stałe fragmenty gry
W ligowej tabeli obydwie drużyny dzielą tylko trzy punkty, ale jeśli porównamy ich ostatnie mecze to właśnie podopieczni Kazimierza Moskala będą mieli więcej powodów do radości. Awans do półfinału Pucharu Polski, wysokie zwycięstwo z Wisłą Kraków i bardzo udany okres okraszony efektowną grą w ofensywie. Z pewnością humory szczecinianom popsuła ostatnia ligowa porażka z Koroną Kielce, ale i tak nastroje w drużynie są lepsze niż cztery miesiące temu. Wówczas zawodnicy Mariusza Rumaka wywieźli ze Szczecina cenne trzy punkty, a wszystkie gole padły ze stałych fragmentów gry.Popularne
Dziś drużyna „Portowców” to inny zespół. Poukładany taktycznie, świadomy swoich umiejętności i potencjału ofensywnego. Ten, może rzadziej uwidaczniał się w dzisiejszym spotkaniu, ale i tak goście stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji do zdobycia bramek. Wrocławianie najwięcej problemów mieli z Adamem Gyurcso, który miał bardzo dużo wolnej przestrzeni i Węgier zapewne sam nie wierzy, że mimo usilnych prób zakończył ten mecz z czystym kontem.
Los raz daje, raz zabiera
Natomiast tym, kto najbardziej żałuje końcowego rezultatu jest cała drużyna Śląska Wrocław. Podopieczni Mariusza Rumaka lepiej weszli w sobotnie spotkanie. Gospodarze szybciej złapali odpowiedni rytm gry, swoją aktywnością – zwłaszcza przy stałych fragmentach gry – zaskoczyli przeciwnika (a nawet sędziego!), który zaczął popełniać błędy. Pierwszy nastąpił w 14. minucie, kiedy Piotr Celeban wykorzystał nieuwagę rywala i efektownie pokonał Jakuba Słowika.
Kolejny nastąpił pół godziny później, kiedy piłka uderzyła w rękę Rudola, a Paweł Gil podyktował rzut karny. Kamil Biliński nie wykorzystał stuprocentowej sytuacji, ale obrona byłego bramkarza Jagiellonii Białystok była kluczowa dla losów tego meczu. Pogoń szybko wyszła z dołka, niemal natychmiast rzuciła się do ataku i już sześć minut później na tablicy wyników widniał remisowy rezultat. Tym razem to Stjepanović zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym.
Największym plusem tego meczu było fakt, że bramka zdobyta tuż przed przerwą nie zabiła tego pojedynku. Po zmianie stron obydwie drużyny usilnie starały się strzelić decydującego gola, ale żadna ciekawa akcja nie znalazła swojej finalizacji w siatce przeciwnika. Mimo remisu obie drużyny mają kilka powodów do radości. W zespole gospodarzy kolejny dobre zawody zagrał Adam Kokoszka, którego w ofensywie dzielnie wspierał Ryota Morioka. Dodatkowo podopieczni Mariusza Rumaka po dwóch meczach z siedmioma straconymi golami w końcu potrafili pokonać bramkarza rywali, a sami nie dopuścili przeciwnika do tylu sytuacji strzeleckich.
Śląsk Wrocław – Pogoń Szczecin 1:1 (1:1)
Bramki: Celeban (14’) – Frączczak (42’)
Śląsk: Kamenar [3,5] – Dankowski [3], Celeban [4], Dwali [3,5], Augusto [3] (60’ Zieliński [3,5]) – Alvarinho [3], Kokoszka [3,5], Stjepanović [3], Engels [3] (71’ Riera [3]) – Morioka [3,5] – Biliński [2] (80’ Grajciar)
Pogoń: Słowik [4] – Rapa [3,5], Rudol [3,5], Lewandowski [3], Nunes [3] – Murawski [3,5], Matras [3] – Akahoshi [2] (46’ Zwoliński [3,5]), Drygas [3], Gyurcso [3,5] (90' Matynia) - Frączczak [3,5]
Żółte kartki: Alvarinho, Celeban - Drygas
Sędzia: Paweł Gil [3]
Widzów: 4001
Plus meczu Transfery.info: Piotr Celeban (Śląsk Wrocław)