Szanse są równe, czyli co przemawia za Polską, a co za Irlandią?
2015-10-10 14:04:58; Aktualizacja: 9 lat temuJuż jutro, o godz. 20.45 reprezentacja Polski zmierzy się na stołecznym Stadionie Narodowym z Irlandią o bezpośredni awans do finałów EURO 2016, które odbędą się we Francji.
Spotkanie z Wyspiarzami będzie najważniejszym w wykonaniu naszych „Orłów” od starcia z Czechami w trzecim, i jak się później okazało ostatnim, pojedynku grupowym podczas polsko-ukraińskiego czempionatu Starego Kontynentu w 2012 r. Aby awansować, kadra Adama Nawałki musi wygrać spotkanie lub zremisować 0:0/1:1. O awans walczą trzy drużyny, ale wydaje się niemal pewnym, że jedno z nich przypadnie Niemcom, którzy na koniec kwalifikacji zmierzą się przed własną publicznością z przedostatnią w grupie Gruzją. I choć sercem wszyscy Polacy będą za naszą drużyną, obiektywnie należy przyznać, że Irlandia także ma swoje szanse na zwycięstwo. Postanowiliśmy zatem wyodrębnić pięć przyczyn, przemawiających za wygraną Polski i tyle samo świadczących za tym, że trzy punkty zainkasują jednak nasi przeciwnicy.
Zwycięży Polska, ponieważ…Popularne
1. …ma w swoim składzie Roberta Lewandowskiego, obecnie najlepszą klasyczną „dziewiątkę” na świecie. Dziesięć zdobytych bramek w trzech spotkaniach Bayernu Monachium między 22 a 29 września, w tym aż pięć wbitych w ciągu zaledwie dziewięciu minut VFL Wolfsburg. Taki wyczyn na pewno nie prędko zostanie powtórzony, a kto wie, czy w ogóle kiedykolwiek w Bundeslidze, czy jakiejkolwiek innej topowej lidze piłkarskiej Europy, znajdzie się zawodnik zdolny przebić osiągnięcie Polaka. Dwa zdobyte gole przeciwko Szkocji pozwoliły „RL9” umocnić się na prowadzeniu w klasyfikacji najskuteczniejszych strzelców kwalifikacji Euro 2016, a więc chyba już na zawsze były gracz Lecha Poznań zamknął usta krytykom, zarzucającym mu, że seryjnie potrafi trafiać jedynie w klubie.
Polskim kibicom pozostaje jedynie modlić się o to, by mocno poobijany przez Szkotów napastnik został postawiony przez fizjoterapeutów reprezentacji jak najszybciej na nogi. W obliczu urazu Arkadiusza Milika Lewandowski pozostaje jedynym graczem, który może na poważnie zagrozić bramce Irlandczyków. Co prawda będzie jeszcze dziesięciu innych „Orłów”, ale żaden z nich nie został wyposażony w instynkt strzelecki takiego kalibru, który posiadł atakujący zespołu mistrza Niemiec. Forma, jaką prezentuje ostatnimi czasy gwiazdor zespołu Adama Nawałki, jest doprawdy fantastyczna. Co odważniejsi twierdzą nawet, że powinien on znaleźć się w finałowej „trójce” plebiscytu FIFA i magazynu „France Football” za rok 2015. Lepszej okazji na przekonanie selekcjonerów, kapitanów reprezentacji oraz dziennikarzy z krajów zrzeszonych w FIFA od zdobycia bramki (lub bramek) w starciu z Irlandią, i zapewnienie Polsce awansu do Euro, trudno sobie wymarzyć. A zatem – powodzenia Robert!
2. …w eliminacjach do francuskiego czempionatu Starego Kontynentu sprzyja jej szczęście. Mieliśmy je w meczu na Narodowym z Niemcami, nie opuściło ono nas także w czwartek wieczorem, kiedy w ostatniej akcji meczu futbolówka „znalazła” w polu karnym Roberta Lewandowskiego. Nasza gra w obu tych spotkaniach pozostawiała wiele do życzenia, dlatego w niedzielę trzeba trochę pomóc losowi, który i tak w paru poprzednich odsłonach walki o bilety do Francji nas nie zawodził. Sytuacja w grupie D jest już dość klarowna, wiadomo, że niezależnie od wyniku meczu Polska – Irlandia, a także Niemcy – Gruzja, żadna katastrofa nie nastąpi.
W najgorszym przypadku przyjdzie nam zawalczyć o awans w barażach, ale wiadomo, że lepiej nie kusić losu, sprzyjającego nam od początku eliminacji, by na samym ich końcu spłatał nam figla, Dlatego Polacy muszą pokazać, że w pełni zasłużyli na awans i dopomóc szczęściu, zdobywając bramki, a przy okazji liczyć, że uśmiechnie się ono w naszym kierunku, kiedy na przykład po strzele któregoś z Irlandczyków piłka odbije się od słupka bądź poprzeczki.
3. …komplet kibiców na trybunach stołecznego stadionu (chyba nikt nie przewiduje, by mogło być inaczej) swoim dopingiem poniesie kadrowiczów Nawałki, a podopiecznym Martina O'Neilla splącze nogi. Polscy kibice są spragnieni wielkich emocji, związanych z udziałem naszej reprezentacji w wielkiej, międzynarodowej imprezie piłkarskiej. Ostatnim turniejem, na którym nasza reprezentacja mogła zaprezentować swoje umiejętności były polsko-ukraińskie finały mistrzostw Europy z 2012 r. Jak się one dla nas zakończyły, raczej nie warto wspominać. Nie brakowało wówczas pięknych chwil, jak choćby efektowna bramka Lewandowskiego w meczu otwarcia z Gracją, czy obrona rzutu karnego przez Przemysława Tytonia w tym samym spotkaniu. Później był remis z Rosją, który uratował potężnym uderzeniem z dystansu Kuba Błaszczykowski. O kończącym fazę grupową, a zarazem udział współgospodarzy w turnieju, pojedynku z Czechami nie ma jednak nawet co wspominać. Grupa marzeń okazała się za wysokim progiem dla chłopców Franciszka Smudy.
Mundial 2014 ominął nas szerokim łukiem, a i styl gry drużyny Waldemara Fornalika nie był porywający. Remis z Anglikami w Warszawie był jedynym miłym akcentem przegranych kwalifikacji do brazylijskich mistrzostw świata. Nic dziwnego zatem, że obecnie wiara w zwycięstwo lub choćby remis (wynik 0:0 lub 1:1 także daje nam awans) Polski z Irlandią wśród kibiców reprezentacji jest olbrzymia. Chyba nawet większa, niż cztery lata temu, kiedy przebrnięcie fazy grupowej podczas Euro 2012 wydawało się przed startem turnieju właściwie formalnością. Wszystkim wiernym sympatykom kadry Nawałki należy się rekompensata za długie lata rozczarowań, które przyszło im przeżywać. Historyczne zwycięstwo nad Niemcami z poprzedniego roku stanowiło jedynie częściowe zadośćuczynienie, bowiem trudno wynagrodzić ślepo wierzącym w sukces fanom reprezentacji rozczarowania na mistrzostwach globu 2002, 2006 oraz Europy 2008 i 2012, jednym – nawet najpiękniejszym – triumfem nad zwycięzcami ostatniego mundialu. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że presja kilkudziesięciu tysięcy rozemocjonowanych kibiców w biało-czerwonych barwach nie sparaliżuje niektórych polskich piłkarzy.
4. …wreszcie potrafimy walczyć na boisku. Nawet, kiedy nasza drużyna straci bramkę, nie załamuje się, lecz dąży do odwrócenia niekorzystnego wyniku. Tak było w obu meczach ze Szkocją, kiedy przegrywaliśmy już 1:2, by później doprowadzić do remisu. W rewanżu z Niemcami polska kompania szybko straciła dwie bramki, ale zdołała zdobyć kontaktowego gola, a przy odrobinie szczęścia mogła nawet wyrównać, ale doskonałej sytuacji pod koniec pierwszej połowy nie wykorzystał Robert Lewandowski. Mimo porażki we Frankfurcie, zespół narodowy zyskał jeszcze więcej w oczach ekspertów, gdyż nie poddał się mistrzom świata i do końca meczu prowadził z nimi otwartą grę.
To, co obecnie wydaje nam się „oczywistą oczywistością”, jak mawiał jeden ze znanych polityków, jakiś czas temu występowało w grze Polaków zdecydowanie rzadziej. W kwalifikacjach do mistrzostw świata 2010 mecz z Ukrainą, po zaledwie siedmiu minutach którego przegrywaliśmy już 0:2, ostatecznie zakończył się wynikiem 3:1 dla naszych wschodnich sąsiadów. W 19.minucie na listę strzelców wpisał się Łukasz Piszczek, ale tuż przed przerwą rezultat ustalił Roman Zozula. Dlaczego przy wyniku 1:2 Polska nie poszła za ciosem? Przecież spotkanie odbywało się w Warszawie, kibice nie tracili wiary i jak szaleni dopingowali swoich pupili… Może po po prostu zabrakło charakteru, by doprowadzić do remisu? Dziś na szczęście kadrowiczom Adama Nawałki nie brakuje męskości i możemy być pewni, że nawet gdyby (odpukać!) Irlandczycy zdobyli pierwsi bramkę w niedzielnym starciu, nasi chłopcy nie załamią się i jeszcze zacieklej ruszą do ataku.
5. …jeśli nie w przyszłym roku, to kiedy mamy, po czterech latach przerwy, wystąpić na wielkiej imprezie? Polacy mają wszystko w swoich rękach (nogach?), grają u siebie i nie muszą nawet wygrać, by awansować. Nie ma jednak sensu nastawiać się na remis, gdyż takie asekuranctwo już niejednokrotnie pokarało tych, którzy próbowali odnieść korzystny rezultat jak najmniejszym nakładem sił. Reprezentację prowadzi doświadczony trener, nie musimy martwić się o zabezpieczenie bramki, ponieważ Łukasz Fabiański nie schodzi poniżej pewnego poziomu, a w ataku biega jeden z najlepszych piłkarzy świata. Pozostali zawodnicy zarabiają na chleb w solidnych europejskich klubach, takich jak Sevilla FC, Borussia Dortmund czy ACF Fiorentina.
Polacy coraz wyraźniej zaznaczają swoją obecność w silnych europejskich ligach, a kibicom Premier League, Bundesligi czy Primera Division nasz kraj nie kojarzy się już tylko i wyłącznie z Janem Pawłem II czy Lechem Wałęsą. Nazwiska: Krychowiak, Błaszczykowski, Piszczek, Milik i jeszcze kilka innych każdy szanujący się kibic – Europejczyk doskonale kojarzy. Grzechem byłoby zaprzepaszczenie szansy na bezpośredni awans do Euro kosztem udziału w barażach, gdzie może wydarzyć się dosłownie wszystko, kiedy atmosfera wokół reprezentacji jest świetna, jak nigdy, a i jej zawodnicy prezentują umiejętności oraz charakter, jakiego dawno nie widzieliśmy.
Zwycięży Irlandia, ponieważ…
1. …jako jedyna w grupie D nie dała się pokonać mistrzom świata – Niemcom, a to bez wątpienia świadczy o jej klasie. Cztery punkty zdobyte w dwumeczu z drużyną Joachima Loewa są wielkim zaskoczeniem, ale styl gry reprezentacji Martina O'Neilla zaprezentowany przez nią zarówno w Gelsenkirchen, jak i w Dublinie był na tyle skuteczny, że sensacja stała się faktem. W pierwszym pojedynku Irlandczyków z naszymi zachodnimi sąsiadami remis „Zielonym”w samej końcówce meczu, podobnie jak Robert Lewandowski w czwartek ze Szkocją, uratował znany z występów w Manchesterze United, obrońca John O'Shea. W rewanżu trzy punkty swojej drużynie zapewnił Shane Long, karcąc pewnych siebie rywali, i zmuszając ich do maksymalnego wysiłku w ostatnim spotkaniu kwalifikacji z groźną dla wszystkich Gruzją.
Po „urwaniu” czterech oczek Niemcom, piłkarze z Zielonej Wyspy zechcą pokrzyżować szyki także Polakom. Mają na to papiery, nawet jeśli obserwatorzy ich spotkań utyskują nieco na ich styl gry. Rzeczywiście, trudno doszukiwać się w grze Robbie'go Keane'a i spółki wielkiej finezji, ale długie podania górą i zdecydowanie pod bramką przeciwnika, pozwoliły Irlandii na zdobycie jak dotąd 18 punktów, czyli dokładnie tyle samo, co Polacy. Wielką wartością dodaną naszych niedzielnych rywali jest wola walki i umiejętność grania do końca. W ostatnich minutach meczu potrafili doprowadzić do remisu w pierwszym spotkaniu z Polską, a także 14 października ubiegłego roku przeciwko Niemcom. Nadspodziewanie dobra dyspozycja w starciach z teoretycznie silniejszymi rywalami pozwoliła uwierzyć graczom z Wysp Brytyjskich, że są w stanie pokonać każdego. A na takiej wierze można zajechać bardzo daleko, więc Polacy muszą być bardzo uważni.
2. …doskonale czuje się w grze z kontrataku. Podobnie jak Polska, z tym, że to właśnie my – jako gospodarze – będziemy zapewne zmuszeni konstruować akcje w ataku pozycyjnym, co od wielu lat przysparza nam spore problemy. Każdy, nawet najmniejszy, błąd gospodarzy w rozegraniu piłki, narazi ich na natychmiastową kontrę drużyny gości. Wymiana szybkich podań, zagranie na skrzydło, szybki rajd wzdłuż linii bocznej boiska, dośrodkowanie na głowę Longa bądź Keane'a i nieszczęście gotowe. Niewiele w tym finezji, ale skuteczność najważniejsza.
Dodatkowe zagrożenie ze strony Irlandii może powstać, kiedy w okolicach pola karnego Polski, zostanie odgwizdane przewinienie na korzyść przyjezdnych. O tym, że Wyspiarze potrafią, jak mało kto, skutecznie rozegrać rzut wolny, nie trzeba nikogo specjalnie przekonywać. Rzuty rożne także mają opanowane niemalże do perfekcji, o czym mogliśmy się przekonać rok temu, w spotkaniu na Aviva Stadium, kiedy w doliczonym czasie gry Shane Long zdobył gola na 1:1 właśnie po dośrodkowaniu z narożnika boiska. Irlandzcy piłkarze umiejętnie wykorzystują swój słuszny wzrost i kilogramy, przez co bardzo często szukają okazji do wywalczenia stałego fragmentu gry. Łukasz Fabiański i stojący przed nim defensorzy powinni zatem starać się ze wszystkich sił jak najrzadziej wybijać piłkę poza własną bramkę, w razie niebezpieczeństwa próbując skierować ją na aut.
3. …za wszelką cenę będą starali się uniknąć gry w barażach. Nic w tym dziwnego, ponieważ taki sam zamiar mają Polacy, ale jeśli przypomnimy sobie okoliczności w jakich Wyspiarze zostali pozbawieni szansy wzięcia udziału w MŚ 2010, zrozumiemy, dlaczego słowo "baraż" wywołuje u nich białą gorączkę.
Jesienią 2009 r. reprezentacja „Eire” miała zmierzyć się z Francją w fazie play-off kwalifikacji do afrykańskiego mundialu. Faworyzowani „Trójkolorowi” zwyciężyli na wyjeździe 1:0 po bramce Nicolasa Anelki, jednak w drugim spotkaniu po regulaminowych 90 minutach widniał identyczny wynik, ale na korzyść Irlandii. Do wyłonienia jednego z ostatnich uczestników fazy grupowej MŚ 2010 była potrzebna dogrywka, w której doszło do skandalu. W 104. minucie spotkania Florent Malouda mocno wrzucił piłkę w pole karne rywali, a arbitrzy spotkania nie dość, że nie zauważyli pozycji spalonej jednego z Francuzów, to na dodatek uznali nieprawidłowo zdobytego gola Williama Gallasa, który wykorzystał podanie Thierry'ego Henry'ego. Problem jednak w tym, że zanim legendarny napastnik podał piłkę w kierunku partnera z drużyny, ewidentnie pomógł sobie w jej opanowaniu lewą ręką. Widzieli to wszyscy – publiczność zgromadzona na Stade de France, zawodnicy, dziennikarze, ale nie sędzia Martin Hansson. Protesty Irlandczyków i żądanie powtórzenia meczu na nic się zdały. To Francja pojechała do Afryki, a pokonanym pozostał jedynie płacz.
4. …trener O'Neill posiada w swojej talii jokera – Shane'a Longa. Napastnik angielskiego Southampton w kwalifikacjach do francuskiego Euro rozegrał siedem spotkań, z których tylko jedno – 14 listopada 2014 r. przeciwko Szkocji – rozpoczął w podstawowej jedenastce. Selekcjoner Irlandii w pozostałych sześciu meczach preferował posyłanie swego podopiecznego do boju w ich drugiej odsłonie, kiedy przeciwnicy byli już wyraźnie zmęczeni. Szybki i bardzo dobrze radzący sobie w pojedynkach główkowych 28-letni atakujący jako zmiennik w kwalifikacyjnych pojedynkach swojego teamu rozegrał dotychczas 120 minut, trzy razy wpisując się na listę strzelców.
Po jego trafieniach piłkę z siatki musieli wyjmować bramkarze Polski, Gibraltaru oraz Niemiec. To właśnie Long zdobył bramkę na wagę trzech punktów w ostatnim meczu z liderem grupy D, wykorzystując znakomite podanie… rezerwowego golkipera Irlandii, który pod koniec pierwszej połowy zastąpił kontuzjowanego Shaya Givena (na pewno nie zgra w niedzielę). Nam – Polakom Long także nie kojarzy się zbyt pozytywnie. W zeszłorocznym spotkaniu w Dublinie Martin O'Neill posłał swego jokera do gry dopiero w 83. minucie, jednak to wystarczyło, by Long zdołał pokonać Fabiańskiego w doliczonym czasie gry.
5. …jej zawodnicy są bardziej doświadczeni od Polaków i zdołają to wykorzystać. Wydaje się, że Robbie Keane, John O'Shea, Jonathan Walters oraz jeszcze paru innych zawodników Irlandii, którzy jakiś czas temu ukończyli 30. rok życia, nie popełniłoby podobnego błędu, który w czwartek przytrafił się Polakom tuż przed stratą drugiej bramki. Zbyt pochopna decyzja o szybkim wznowieniu gry z rzutu wolnego, strata piłki przez Kamila Grosickiego i gol Stevena Fletchera – takich błędów nie wolno popełniać.
Najbardziej doświadczony wśród jutrzejszych rywali Polaków jest 39-letni bramkarz Stoke City, Shay Given, który jednak nie wystąpi w decydującym starciu swojej drużyny z powodu urazu. Mecz z Niemcami był jego 129. oficjalnym występem w narodowych barwach. O dziesięć więcej zdążył zaliczyć napastnik Robbie Keane – jego akurat możemy się spodziewać na Narodowym, jeśli nie w wyjściowym składzie, to przynajmniej jako zmiennika. Gracz Los Angeles Galaxy mimo 35 lat wciąż potrafi napsuć sporo krwi rywalom, ale w eliminacjach strzelał jak dotąd jedynie amatorom z Gibraltaru. Robbie zdobył pięć goli przeciwko najmłodszemu i niezbyt wymagającemu członkowi rodziny UEFA, ale jego wpływ na drużynę wciąż jest bardzo znaczący. Gdyby Irlandczykom przyszło wykonywać rzut karny, to zapewne właśnie on zdecydowałby się go egzekwować. I chociaż Keane nigdy nie był tak świetnym napastnikiem jak nasz „Lewy”, swoim boiskowym doświadczeniem przebija Polaka na głowę.