Tytoń z pucharem, nauka na błędach i obietnice do spełnienia - Wrocław Polish Masters, dzień 2.

2012-07-22 23:36:59; Aktualizacja: 12 lat temu
Tytoń z pucharem, nauka na błędach i obietnice do spełnienia - Wrocław Polish Masters, dzień 2. Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

Ogólnie rzecz biorąc, wrocławski turniej pozostawił po sobie dobre wrażenie. Ale i obietnicę.

Obietnicę, że za rok wszystko będzie tu jeszcze lepsze. Już dziś zauważyć można było, że organizatorzy potrafią uczyć się na własnych błędach i na przykład konferencja prasowa była - pod względem tłumaczenia - znacznie bardziej dopracowana. A że trenerzy - przede wszystkim wysłany przez Marcelo Bielsę asystent - nie mieli nic nadzwyczajnie ciekawego do powiedzenia, że jak zawsze było zaangażowanie, zadowolenie z formuły przygotowań do sezonu i zapewnienie o wzrastającej formie... Cóż, to już nie wina organizatorów.

***

Na pewno wspomnieć należy o pożegnaniu z piłką Dariusza Sztylki. Nie mógł on sobie chyba wymarzyć lepszego uczczenia tego dnia. Koledzy z drużyny zafundowali więc Sztylce szpaler, były już zawodnik Śląska otrzymał także pamiątkową koszulkę oraz ostatnią w karierze owację na stojąco. Nie mieliśmy wątpliwości, że długoletniemu defensorowi Wrocławian musiała zakręcić się łezka w oku. Mało kto kończy karierę mistrzostwem Polski i takim pożegnaniem.


fot. Slaskwroclaw.pl


***

Niestety, jego koledzy z boiska nie potrafili uczcić tego dnia zwycięstwem, głównie ze względu nieporadności strzeleckiej, a także z powodu nader widocznego braku Sebastiana Mili w środku pola. Może i Stevanović to walczak, który nie schodzi poniżej pewnego poziomu, ale nie miał i mieć nie będzie takiego wpływu na grę Śląska jak blondwłosy rozgrywający.

Jeśli chodzi o pozytywne akcenty, to bardzo mile zaskoczył nas grający w miejsce Mateusza Cetnarskiego Paweł Garyga. Widać, że ten chłopak ma potencjał i nie spali się w momencie konfrontacji z silnym europejskim rywalem. Na tle Athletiku prezentował się bardzo dobrze, bez żadnych kompleksów. Jeżeli więc nie nosi w sobie jakiegoś problemu, nie motywuje się tylko na takie mecze jak ten, nie musi grać od pierwszej minuty, by pokazać pełnię tego, co potrafi (bo najpewniej będzie w tym sezonie zmiennikiem), to w Śląsku możemy mieć talent na miarę Rafała Wolskiego czy Mateusza Możdżenia. I ulubieńca kibiców, bo jest przecież wychowankiem Śląska, a takich zawodników bardzo się szanuje.


fot. Slaskwroclaw.pl


***

A skoro już o kibicach mowa, to dziś nie zaszczycili nas już co prawda kolejną wspaniałą oprawą, ale i tak należy ich wyróżnić. No bo kiedy i jak budować pozytywny wizerunek kibica wśród kobiet i dzieci, jeśli nie przy okazji takiego turnieju? Meksykańska fala, kulturalny doping, masa atrakcji dookoła stadionu, bilety rodzinne... To wszystko sprawi niewątpliwie, że część młodych kibiców złapie bakcyla i już wkrótce zostanie wiernymi fanami Śląska.



***

Fanami Śląska, którzy dziś najbardziej dopingowali… Przemka Tytonia. Golkiper PSV był wśród kibiców największą gwiazdą i chyba dlatego został też wybrany najlepszym bramkarzem turnieju. Bo tak po prawdzie, to choćby Gikiewicz i Kelemen mieli więcej dobrych interwencji w ten weekend niż bohater meczu Polska – Grecja, który nie był zresztą bez winy przy utracie gola na 1:0 dla Benfiki. No ale jeśli jest na boisku zawodnik, który przy każdym kontakcie z piłką nagradzany jest gromkimi brawami, to trzeba w stronę żywiołowo reagującej publiki zrobić ukłon.

fot. Polish Masters


***

Stawkę wyróżnionych uzupełnili: król strzelców Carlos Martins z Benfiki (ex aequo z Wijnaldumem z PSV, jednak to Portugalczyk spędził mniej czasu na boisku), a także MVP turnieju – Jermaine Lens ze zwycięskiej holenderskiej drużyny.


fot. Polish Masters


***

A że stawką turnieju był nie tylko puchar, ale i prestiż oraz radość kibiców (którzy przybyli zarówno z Bilbao, jak i Lizbony oraz Eindhoven), to nie zabrakło nieodłącznych w sporcie emocji. Sportowej, ale i tej niesportowej złości, gdy Gaitan i Wijnaldum swoją przepychanką po gwizdku niemal nie doprowadzili do bijatyki.



I choć najgłośniejsi byli - poza kibicami Śląska oczywiście - fani Benfiki, to największy z pamiątkowych pucharów w górę wzniósł Mark van Bommel do spółki z naszym Przemysławem Tytoniem.


fot. Ekstraklasa.net


***

Na koniec nawiążemy jeszcze do wspomnianej na początku obietnicy. Otóż już wiadomo, że Wrocław Polish Masters na jednej edycji raczej się nie skończy. A w wywiadzie w pomeczowym studio ekspert Polsatu, Bożydar Iwanow zapewnił, że organizatorzy są dogadani z klubem z czołowej europejskiej czwórki na przyszły rok. A że wcześniej powiedział też, że świetnym pomysłem jest zapraszanie klubów z Polakami w składzie, to zapewne chodzi o Arsenal Londyn bądź Borussię Dortmund. Wtedy może ta czwórka byłaby lekką przesadą, jednak nazwiska takie jak Lewandowski, Szczęsny, Błaszczykowski czy Piszczek na pewno zadziałałyby jak magnes na kibiców z całej Polski i ściągnęłyby komplet na Stadion Miejski.



***

Tak więc można z czystym sumieniem powiedzieć, że we Wrocławiu napisała się historia. Bo tak silnie obsadzonego turnieju klubowego jeszcze u nas nie było. Turnieju, który dał nam namiastkę walki w grupie Ligi Mistrzów, ale też pokazał, jak wiele jeszcze mistrzowi Polski brakuje do czołówki Starego Kontynentu. To zresztą w każdej rozmowie z mediami podkreślał jak mógł trener Orest Lenczyk. Sygnalizując tym samym, że bez pieniędzy na duże wzmocnienia, nigdy nie uda się ani we Wrocławiu, ani w żadnym innym mieście w Polsce uzyskać stabilnej i wieloletniej pozycji w fazie grupowej Champions League.

 

***

 

Wyniki:

 

Półfinały:

Athletic Bilbao - PSV Eindhoven 0:1

Śląsk Wrocław - Benfica Lizbona 2:4

 

Mecz o 3. miejsce:

Athletic Bilbao - Śląsk Wrocław 1:0

 

Finał:

PSV Eindhoven - Benfica Lizbona 3:1