Ukraiński „wielbłąd”, powrót Rooneya i wściekły Błochin - EURO 2012, dzień 12.
2012-06-20 10:40:25; Aktualizacja: 12 lat temuTo miał być wielki dzień dla Ukrainy. Pokonać Anglików i zagrać w ćwierćfinale. Sen się nie ziścił, ekipa Hodgsona gra dalej. Wzburzeni są Francuzi, którzy skompromitowali się w meczu ze Szwedami. Wiele emocji i wiele kontrowersji.
Selekcjoner Ukrainy, Oleg Błochin, mówił przed tym spotkaniem, że niezależnie od wyniku, „Sbirna” będzie grać do końca. – Nawet jeśli będziemy przegrywać, nie poddamy się. – deklarował. I rzeczywiście, Ukraińcy mogli imponować w spotkaniu z Anglikami. Byli szybcy, agresywni, grali mocnym pressingiem i niejednokrotnie strzelali na bramkę Joe Harta. – Niesamowite, zobaczcie jak Konoplianka i Jarmolenko objeżdżają Anglików. Ashley Cole i Glen Johnson na długo zapamiętają ten mecz! – ekscytował się na stanowisku komentatora Alexandr Holowko, wybitny reprezentant Ukrainy, a w przeszłości piłkarz Dynama Kijów.
Niestety, na drodze Ukrainy pojawiły się dwie przeszkody nie do przejścia. Pierwsza z nich to Wayne Rooney. – Na nim ciąży ogromna presja, ale jest fighterem, da sobie radę. – przewidywał przed spotkaniem Steve McManaman, jedna z legend Liverpoolu, a obecnie komentator Eurosportu. I rzeczywiście „Roo” dał radę. Wydatnie pomógł mu w tym Andriej Pjatow, któremu piłka po dośrodkowaniu Stevena Gerrarda wyśliznęła się z rąk i pomiędzy nogami skozłowała w kierunku napastnika Manchesteru United. Ten dopełnił formalności, a Pjatow zanotował największego „wielbłąda”, jak mawia Jan Tomaszewski, w swojej karierze.
- Szał, radość i przeszczepione włosy! – tak humorystycznie komentowano tego gola w Anglii. Szał, bo dał Anglikom zwycięstwo w arcyważnym meczu. Radość, bo Rooney po raz pierwszy od 8 lat strzelił gola na wielkiej imprezie i pokazał, że jest ważnym ogniwem w teamie Roya Hodgsona. A przeszczepione włosy? Napastnik od kilku lat mocno łysieje i co roku poddaje się kolejnym przeszczepom. Gola strzelił głową, więc te przeszczepione włosy na głowie Rooneya dały awans. Przynajmniej tak uważają Anglicy.Popularne
Ukraina natomiast jest smutna, bo odpada. Nie tylko przez Rooneya, ale także przez drugą przeszkodę, czyli sędziego, który nie uznał gola zdobytego przez Artioma Milewskiego. Piłka przekroczyła linię bramkową, po czym wybił ją angielski obrońca. Sędzia bramkowy gola nie uznał. Ekipę Olega Błochina oszukano, co jest paradoksem, bo sędzia bramkowy po to jest, by takie ewidentne sytuacje widzieć. Po meczu selekcjoner Ukrainy nie krył rozczarowania. – Wszyscy wiedzą, że ten gol padł. Dajcie jednak spokój, teraz nie ma co gdybać. Chociaż wiem, że gdyby był remis, moglibyśmy wygrać. A tak obok Anglii awansowała Francja, która skompromitowała się w meczu ze Szwecją – powiedział wściekły na konferencji prasowej. Teraz na Ukrainie kibice modlą się o to, żeby Błochin został na swoim stanowisku. – To bardzo honorowy facet, może zdecydować się odejść. Ale to byłoby źle, bo jest jedynym facetem, który może doprowadzić nas do sukcesów. Nasza gra na EURO to pokazała – uważa Sierhij Rebrow, legendarny snajper reprezentacji Ukrainy.
Odmienne nastroje panują natomiast we Francji. – Mam w d... EURO, teraz mam już wakacje! – krzyczał po porażce z Anglią rozgoryczony Zlatan Ibrahimović. - Jeśli tak wygląda Zlatan, który ma nas w d..., to co dopiero by było, gdyby się przyłożył? – zastanawiał się po meczu ze Szwecją David Ginola, komentujący ten mecz dla angielskiej telewizji. Szwedzi byli ewidentnie lepsi od Francuzów. Umiejętne rozbijanie akcji, groźne kontrataki i przede wszystkim czwórka przyjaciół: Kim Källström, Olof Mellberg, Christian Wilhelmsson i Zlatan Ibrahimović. Szczególnie ten ostatni dał się we znaki Francuzom. Przepiękny gol zdobyty nożycami a la cios kung-fu, czyli cały „Ibra”. Francuzi byli bezradni. – Chyba za szybko uwierzyli w to, że są wielcy – mówił w meczowym komentarzu Jacek Jońca. I rzeczywiście, M’villa, Ribery i Benzema nie poradzili sobie z topornymi Szwedami. A ci pokazali, że tak naprawdę gdyby nie pechowa porażka z Anglikami, byliby w stanie powalczyć z każdym na tych mistrzostwach. – Znowu wiemy, że nic nie wiemy – powiedział po meczu Adil Rami, zapytany o to, w jakim punkcie jest teraz reprezentacja Francji. Mecz ze Szwedami pokazał jednak, że nie jest on najlepszy. Zwłaszcza że przed Francuzami ćwierćfinał z Hiszpanią. Z taką grą Francja musi się mocno postarać, żeby ekipa Vincente del Bosque nie skompromitowała ich jeszcze bardziej.